"Nowy pracownik"

1.7K 100 66
                                    

Wybiła szósta, uśmiechnęłaś się zmęczona do siebie i wstałaś z fotela. Jednak po dość mocnym pchnięciu spadłaś powrotem i podjechałaś do ściany.

Vincent oparł na krześle nogę, uśmiechając się.

"Pamiętasz, co mówiłem na spotkaniu wczoraj?"
Patrzył Ci w oczy, uśmiechając się kpiąco.

"Że chodzmy razem?"
Przewróciłaś oczami, chciałaś wrócić przynajmniej na te trzy godziny do domu.

"Dokładnie. Wiesz, co to znaczy? Że mi się poddałaś."
Zaśmiał się dominująco.

"Nie poddałam Ci się, sam tak powiedziałeś, tak jakbym nie miała prawa głosu..."

"Nie kazałem Ci milczeć, mogłaś po prostu się sprzeciwić. Ale tego nie zrobiłaś, gdy przyciągnąłem Cię do siebie, po prostu się poddałaś. Ufałaś mi jakbyś znała mnie co najmniej dwa lata, a znałaś dwa dni."

Przemilczałaś to, ale nie miał racji, byłaś zmęczona. Ale po części miał rację, nie kazał ci milczeć, zawsze mogłaś coś dodać od siebie. On śmiał się z twojego milczenia, nie miałaś nic konkretnego do powiedzenia, nie chciałaś się z nim zgadzać.

"Po prostu przynajmniej udawaj, że jesteśmy razem. Ja się staram, to ty też musisz. Ja umiem udawać, że Cię kocham, mimo, że tak nie jest. Daleko z pożądania do miłości."
Jeszcze raz zaśmiał ci się w twarz i odepchnął się od twojego fotela.

Ty wstałaś powoli i chwiejnym, zmęczonym krokiem szłaś obok Vincenta w stronę drzwi wyjściowych. Jedyne o czym marzyłaś to drzemka, a tuż przed wyjściem na dziesięć godzin pracy, które po tej nocy zdawały się być okropne i zbrzydłe- wypić mocną kawę.

Vincent uśmiechał się, nie wyglądał na ani trochę zmęczonego.

"Jakim cudem, bez ponad dwadzieścia godzin bez snu, nie jesteś zmęczony?"

"Z czasem trzeba się przyzwyczaić, tak jak ja. Nie śpię po nocach, czasem zasnę, ale na jakieś maksimum cztery godziny."
Patrzył przed siebie, nawet na ciebie nie zerkając odpowiedział.

Godziny bez snu muszą być normalne, jeżeli po nocach szykuje się egzekucje dla każdego dookoła. Pomyślałaś, patrząc przez szklane drzwi dwa metry przed tobą. Ku twojemu szczęściu, były już otwarte.

Na zewnątrz było jeszcze chłodno, na parkingu stały trzy auta: twoje, Vincenta, i jeszcze jedno, lecz nie poznałaś czyje.

Wyszedł z niego twój szef i przywitał Cię szerokim uśmiechem, współpracownika nie było już u Twojego boku, jego samochodu też.

Podeszłaś do szefa i odwdzięczyłaś się równo serdecznym uśmiechem.

"Cześć (T/I), jak Ci minęła noc w pracy?" Uśmiechał się, ten gest od jego strony był zaraźliwy.

"Chyba jest coś nie tak z animatronikami. Za wszelką cenę, chciały się zbliżyć. Wiedziałeś o tym?"
Odpowiedziałaś z lekkim niepokojem.

"To był zwykły błąd, kilka osób się skarżyło na warunki."
Mówił to z dziwnym optymizmem, dziwiło Cię to.

"Wątpię Henry."

Powolnym krokiem weszłaś do samochodu i włączyłaś silnik.

Starając się nie wpaść na żadne auto, jechałaś przymulona. Gdy dotarłaś do domu, głodna rzuciłaś się na kanapę i zasnęłaś.

~-~-~

Obudził Cię dźwięk budziła, była dziewiąta. Zsunęłaś się z kanapy i poszłaś do kuchni. Jedyne co znalazłaś to chleb, masło i coś do picia.

Po 'śniadaniu' umyłaś się na szybko i pojechałaś do pracy, równo o dziesiątej byłaś przy drzwiach. Kręciło się kilka pracowników, w tym Vincent.

Podeszłaś do sceny, roboty były podłączanie i uruchamiane. Ruszały się płynnie, jednak z przerwami. Jakby nic się nie stało...

Na ramieniu poczułaś ciepłą dłoń, przed tobą stał Henry z szerokim uśmiechem.

"Możesz na chwilę iść do mojego biura? Mam prośbę."

Zapytał, a ty na to kiwnęłaś głową, niemal równym krokiem skierowaliście się w stronę biura. Jego uśmiech nie zwiastował czegoś złego, może też dobrą wiadomość dla ciebie.

Szef powoli otworzył drzwi, ku twoim oczom ukazał się niski brunet, nosił trochę za dużą, niebieską koszule i czarne spodnie. Odwrócił się w waszą stronę, twarz wydawała się niewinna, miał duże, brązowe oczy, uśmiechnął się miło na wasz widok.

"To jest Jeremy, nowy pracownik, będzie się zajmował nocną zmianą. Jeremy, to jest (T/l), poprowadzi cię po lokalu i wytłumaczy trochę o nocnej pracy."

Uśmiechnęłaś się mimo woli. Podeszłaś do Jeremy'ego i podałaś mu dłoń na przywitanie.

"Miło poznać."

Powiedziałaś miło, jednak ten nieśmiało potrząsnął twoją dłoń drobną ręką.

"Mi Ciebie też."

Powolnym krokiem wyszliście z biura i poprowadziłaś go do głównej sali i tam rozpoczeliście. Prowadziłaś to po pokojach, opisując je krótko, ale dokładnie.

Parę razy mijałaś Vincenta, patrzył się na Jeremy'ego z obrzydzeniem, a ty lekko się do niego uśmiechałaś, aby wzbudzić w swoim 'chłopaku' złość.

Przeszliście przez pokoje dla personelu do biura, w którym spędziłaś część nocy.

"A więc tak, to będzie twoje miejsce pracy. Na tym komputerze masz dostęp do monitoringu terenu budynku. W nocy, roboty, te z sceny mogą się poruszać po budynku, tak samo jak stare animatroniki, są w jednym z schowków. Pod biurkiem jest maska, która może Ci się przydać i latarka. Na tym czerwonym telefonie jest nagrane więcej wskazówek, wystarczy odtworzyć kasetę."

Mówiłaś to wszystko pędem, jednak też przypominając sobie dreszcze, który towarzyszył ci tu w nocy.

"Ale-- jak to, mogą się poruszać po budynku?"

Spytał poddenerwowany, a ty już wiedziałaś, że szykuje się dłuższa rozmowa. Westchnęłaś i gestem ręki poprosiłaś go, aby usiadł, tak też zrobił, podobnie jak Ty.

"Podobno, aby lepiej pracowały w ciągu dnia, muszą się poruszać w nocy."
Coś kazało Ci nie mówić reszty.
"Z komputerami jest podobnie, muszą się rozgrzać, aby działały."

Zerknęłaś w stronę zegara, była już trzynasta, wstałaś z biurka i spojrzałaś na Jeremy'ego.

"To chyba wszystko, co mam do powiedzenia. Nie wiem za wiele na ten temat, bo na nocnej zmianie byłam raz, ale mam nadzieje, że trochę Ci pomogłam."

Uśmiechnęłaś się miło, co odwzajemnił. Po krótkim pożegnaniu wyszłaś z biura, on chciał zostać. Już chciałaś otworzyć drzwi, jednak za sobą usłyszałaś głos.

"Co to za dzieciak?"
Był to Vincent, nie uśmiechał się, jedynie patrzył się na ciebie poważnie.

"Wyluzuj, to tylko nowy pracownik."
Zaśmiałaś się, jednak jego wyraz twarz się nie zmienił.

"Nie dotarło do ciebie?"

"Kazałeś mi z nikim nie rozmawiać, ale to nie możliwe! Nie jesteś moim szefem."

Ten Cię z siłą wbił w ścianę, przez co wydałaś z siebie syk bólu.

"Ale ty jesteś moją własnością..."


It's Just Lust (Purple Guy X Reader)Where stories live. Discover now