Wstęp, wstęp- ważna rzecz mhm... mhm... mhm...

23 0 0
                                    

Zanim jednak zaczniesz tworzyć...

Chce....

Cię...

Przywitać!!!

Jak pewnie wiesz jestem Sierra Grava. Jako młody i niedoświadczony twórca dużo czasu poświęcam na naukę kunsztu literackiego. Nie jest to proste, ale własnie z tym zawodem wiąże swoją przyszłość.

(Przyszedł czas na autoreklamę)

Kiedy zaczęła się moja przygoda z pisaniem?

Trudno stwierdzić... Już w podstawówce ogałacałam zeszyty z kartek i zapisywałam na nich swoje dziwactwa. Jednak moim zdaniem samo zamiłowanie do "wymyślania" zaczęło się znacznie wcześniej...

Dziecięciem będąc, natknęła się na film "Opowieści z Narnii". To było coś!!! Od tamtej pory bawiła się w rycerzy, wojny i musztrę. Chciałam być jak król Piotr i mieć hełm!!! (koniecznie z przyłbicą)

A potem nadeszła TA chwila...

Znacie tę historię, kiedy rodzice stwierdzają, że dziecko jest już za duże na Świętego Mikołaja i wyjawiają, że ten wspaniały gość nie istnieje??? W tedy dziecko płacze i krzyczy: "Ale jak to?!"

Ja miałam taką samą reakcje, gdy dowiedziałam się, że zawód rycerza już nie istnieje (A nawet jeśli, to zus nie da mi emerytury, bo nie ma na to formularza).

Lecz się nie ugięłam. Wręcz przeciwnie. To był ten czas, kiedy odkryłam zszywacz biurowy!!! Był on nieodłącznym towarzyszem mojej tekturowo-papierowej kuźni. Hełmów, napieśników, karwaszy i koron dzięki niemu zrobionych zliczyć nie potrafię.

Nie ograniczałam się tylko do konstrukcji... O nie. Liczne chusty, prześcieradła, paski, sznurki, tasiemki, rękawiczki to wszystko chomikowałam gdzieś, gdzie rodzicielskie oko nie sięgło, a gdy byłam sama zakładałam na siebie.

W tedy byłam rycerzem... Ratowałam wszystkich jak leci, przeżywałam nawet te śmiertelne rany (jak Kmicic), wygrywałam wszystkie pojedynki i miałam swego wiernego rumaka (czerwone krzesło obrotowe- zawsze coś).

No tak Gabryś, ale czym walczyłaś??? - zapytacie.

A to jeden kijek od szczotki przepiłowałam na pół i owinęłam taśmą izolacyjną? Dość szybko doszłam w tym fachu do perfekcji... Zaczęłam obliczać, mierzyć, kreślić. Aż w końcu moje miecze były doskonałe. Mam dwa do dziś!!! (Czasami się przydają)

A kiedy z TYCH zabaw wyrosłaś?

O Panie! Pytasz dzika czy w lesie sr... Ehm... No... załatwia potrzebę.
NIGDY!!! (Nadal jak nikogo nie ma, latam z kijem od szczotki i udaje ninje.)

"Ale w sumie po co mi ta wiedza?" - pyta drapiący się po głowie czytelnik.

No właśnie! Na tym polega pisanie! Jeśli dana rzecz pobudza twoją wyobraźnie to jej nie wyrzucaj, nie niszcz, rozwijaj. Nawet jeśli nadal robisz hełmy z papieru.

Wracając...

Gabryś, kiedy zaczęłaś pisać???

I tu na scenę wkracza ON! Zany dla bardziej wtajemniczonych, król nieoczekiwanych zakończeń, oraz największy wywoływacz śmiecho-parsknięć (werble), wujek Rick Riordan. Ojciec takich serii jak: Percy Jackson, Olimpijscy Herosi, Tajemnice Rodu Kane i wiele, wiele innych. Twórca płody, o niezwykłym talencie oraz jedynym w swoim rodzaju stylu pisania. To on dał mi do zrozumienia, że też mogę. Powiedział- "Hej, ty też możesz.", "Mogę???" -zapytałam nieśmiało. "A masz kartkę i długopis", "No mam". "No to na co czekasz. Kobito, pisz!!!"

Jednak nie było tak pięknie. Zaczynała od potknięć.

Kojarzycie tą bajkę " Jak wytresować smoka"? Ta... Od tego fanficku zaczynałam. Badboy o imieniu Czkawka i ona... Astrid.

Lecz to nie koniec! Potem spłodziłam "Czystkę". To był owoc gimnazjalnego szału. Wtedy wszystko stawało się natchnieniem...
Nawet kosz na śmieci. Miałam także swoją fankę. Biedna Kamila, której na każdej przerwie zawracałam głowę i czytałam swoje durnoty... ( chyba muszę znowu jej coś poczytać).

Jednak w tedy narodziła się Annie White. Tak Ci który znają "Legendę" wiedzą, o kogo chodzi. Jej pierwszym domem była właśnie postapoliptyczna ziemia. A teraz jest gwiazdą...

... fantasy ( kto myślał że porno niech złapie się za nos)

Teraz jestem w liceum i nadal się potykam. Tak wiecie z przyzwyczajenia.

Na pierwszej próbie napisania "Legendy" poległam z kretesem. I nie ukrywam tego! Możecie o tym przeczytać w 39 rozdziale (nie)winnych recenzji (polecam).

I tu nastąpił przełom. Po recenzji, w której okazało się że gwałcę wszystko: ortografie, interpunkcję, wattpad'a itd... Wszystko!!!

Dostałam tak cho***nie mocnego kopa w dupę, że czuje go do dziś! TerraElipsilon (jedna z (nie)winnych recenzentek), która recenzowała moje wypociny, tak mnie zmotywowała, że to się w pale nie mieści. Normalni od tamtego czasu ćpam tą motywacje i działa!

Moim pierwszym krokiem było usunięcie tego czegoś.

Zaczęłam całkowicie od nowa.

Jeśli ktoś z Was czytał mój "Poradnik" (Jeśli nie to zachęcam), to wiedzcie, że napisałam go właśnie w tym okresie.

Teraz moja "Legenda", może nie tyle święci triumfy, co po prostu jest i ma się dobrze. Z czego jestem bardzo dumna.

Błędy są, chociaż staram się z nimi walczyć, ale wiem że jest dobrze...

PORADNIK Kreowania ŚwiataWhere stories live. Discover now