Usiądź, weź kawkę oraz czekoladowe Krakuski i posłuchaj!
Nie masz co oglądać? Boisz się, że nie znajdziesz już tak dobrego anime, jak ostatnio? A może chcesz się przekonać, by w ogóle zacząć przygodę z oglądaniem „chińskich bajek"? Lub chcesz poznać...
Anime jest o świecie, w którym istnieją istoty zwane ghoulami, które żywią się ludzkim mięsem, a wyglądem nie różnią się od ludzi. Tokyo jest podzielone na dzielnice, w których pobyt ghouli nadzorują ,,gołębie”, inaczej — tropiciele ghouli. Kaneki Ken, na skutek pewnego wypadku, staje się półghoulem. Pewne ghoule, które spotkał, pomagają mu zrozumieć i nauczyć się, co znaczy być ghoulem, a sam Kaneki Ken przekona się czy ich świat jest naprawdę zły. Fabuła anime skupia się głównie na tym jak Kaneki Ken poznaje świat ghouli oraz sam stara się zaakceptować nowego siebie.
_____________
Na samym początku pragnę powiedzieć, że omawiam CAŁĄ serię „Tokyo Ghoula”, nie tylko pierwszy sezon, bo okładka mogła was trochę zmylić.
„Tokyo Ghoul”... Anime, na które natknęłam się jakieś trzy lata temu, słysząc pozytywne opinie na jego temat. Było wtedy o nim głośno, a jak to ja, miałam wstręt do rzeczy, które są na topie. Jednak mimo tej niechęci, włączyłam pierwszy odcinek. Potem drugi. Następnie trzeci, czwarty, piąty, szósty i tak dalej, i tak dalej. Szczerze powiedziawszy — byłam zachwycona. Wtedy jeszcze nie byłam na tak „zaawansowanym poziomie” w oglądaniu anime, więc trudno mi było mówić o jakiś wadach. Obejrzałam wówczas oba sezony, kolejne dwa ogladałam na bierząco.
Pierwsza rzecz, o której chcę powiedzieć, to oprawa muzyczna, jest ona tutaj głównym atutem i chyba nikt temu nie zaprzeczy. Miliony coverów i przeróbek do słynnego „Oshite, oshiete yo...” mówią same za siebie. Każdy opening i ending był dla mnie naprawdę świetnie wykonany, zarówno ze strony techniczniej, jak i muzycznej, trochę mniej mi się podobały jednak w czwartym sezonie, ale tak czy siak trzymały przynajmniej poziom.
Grafika to jeden z kolejnych atutów, kreska bardzo przypadła mi do gustu, w kolorach stawiano głównie na czerń i czerwień, a także na kontrasty, co okazało się być świetnym wyborem, bo oczywiście krwi w tej serii nie brakuje. Animacja też jest byle jaka, ale tu raczej nie ma nic niezwykłego, chociaż wszystko jest lepsze w tej chwili od trzeciego sezonu Fairy Tail (tak, wszyscy ubolewamy).