I+

559 25 4
                                    

Tłum wrzał. Pięści w górach, euforyczne krzyki, wiwaty w kierunku krzyczącego, wysokiego, szerokiego bruneta - zwycięzcy, a także gwizdy, obelgi i brutalne wyzwiska w kierunku leżącego.

Gdy ryki, zarówno pozytywne, jak i negatywne ustały, nakazano otworzyć klatkę. Osiłek wyszedł dumnie, machając rękoma do rozjuszonego tłumu. Drugiemu musiano pomóc. Gdy go podniesiono odepchnął pracowników wściekle, po czym bez ich asysty upadł znowu.

Harmiderowi z szatni przysłuchiwał się wysoki, wyprostowany mężczyzna. Czarne, stojące włosy na głowie i po bokach łączące się z krótką brodą. Ramiona szerokie jak u kowala. Bawił się zawieszonym na szyi nieśmiertelnikiem - jedynym co zostało mu z dawnego życia, życia którego nie pamiętał.

Bezskuteczne próby przypomnienia sobie czegokolwiek z przeszłości dawniejszej niż dwa lata wstecz przerwało mu wejście niskiego, przygrubego faceta, Ricka, którego zadaniem było organizować mu walki tak, by było z nich jak najwięcej pieniędzy.

— Gotów Logan? – spytał, wyrywając go z zamyślenia.

— Gotów. Kto to? – odparł bez szczególnego zainteresowania zapalając tanie cygaro.

— Mowią na niego Fury. Dobry wojownik. Masywny, ale mimo to szybki. Jest wyjątkowo porywczy, spróbuj go zeźlić, odskakuj, wycofuj się ze starć. Wkurzy się i zacznie popełniać błędy.

— Jasne.

— Logan – westchnął Rick, z tonu odpowiedzi wnioskując że Logan odpowiada tylko dla spokoju – jesteś faworytem, dla niego to wielka szansa, nie przegrałeś jescze żadnej walki. Jakbyś dał mu się parę razy uderzyć... Tłum byłby zadowolony. Wiesz że nielegalne walki zbierają sobie stałą publikę. Dla nich jesteś wielki. Zrób im widowisko, bo ci co są tu teraz, będą tu zawsze. 

Nie odpowiedział. Z cygarem w jednej i medalikiem w drugiej dłoni wpatrywał się weń usiłując sobie przypomnieć. Cokolwiek.

Do szatni wszedł, obrzucając Logana ponurym, zwycięskim spojrzeniem poprzedni walczący. A za nim z pomocą dwóch chudzielców jego przeciwnik.

— Dobra, twoja kolej. Powodzenia.

Z zewnątrz dobiegł ich głos podnieconego zapowiadacza walk.

— A teraz wyjątkowy, nieznający litości ani współczucia: Fury!

Tłum znów począł krzyczeć, a z przeciwległej szatni zaczął w stronę klatki kierować się wymieniony. Kiedy znalazł się w środku i wyeksponował co było do pokazania głośniki zabrzmiały znowu.

— A zmierzy się z nim niepokonany od dwóch miesięcy, prawdziwa wściekła bestia - świetnie wam znany! Przed wami Wolverine!

Dało się uwierzyć, że to on był faworytem. Tłum począł wrzeszczeć jescze głośniej.
Z tą wściekłą bestią to trochę przesdził - Pomyślał Logan.
Popchnięty przez menadżera Ricka odsłonił niebieską kurtynę szatni i wszedł na salę. Jego oczom ukazała się znana, prosta ścieżka udekorowana ciemnym dywanem. Kierując się do celu - miejsca, gdzie dwoje ludzi z bardzo kwestionowalnych powodów tłukło się po gębach - mijał po bokach mężczyzn schowanych za barierkami, wymachujących rękami i krzyczących, oraz nietypowo poubierane kobiety. Poprzekuwane brwi, kolczyki w nosie, czarne jak smoła wargi, krótkie sterczące włosy pofarbowane na wszelkie możliwe kolory. Niektóre bez skrępowania wychylały się przez barierki odpychając na boki dekolty.

Na tych Logan zawiesił wzrok na chwilę. Dotarł do schodków klatki otwieranej już przez pomagierów. W środku przechadzał się swobodnie Fury, niezadowolony że większość oczu patrzy na Logana, oraz zapowiadacz.

X-Men: Preludium [Zakończone, Poprawiane]Where stories live. Discover now