Rozdział 9: Mini Epilog

7.7K 405 126
                                    

- Trochę nostalgicznie, prawda, Kotku? - Marinette zauważyła żartobliwie, a kąciki jej ust dziwnie wzniosły się ku górze, gdy bezczynnie przyglądała się jak ochroniarz Adriena odjeżdza: podrzuciwszy ich naprzeciwko Hotelu Grand Paris, w którym odbywałao się coroczne przyjęcie Halloweenowe Chloe Bourgeois. Stanęli za pobliskim drzewem, tak aby nie blokować ruchu na chodniku i dodać ostatnie dodatki wykończeniowe do swoich kostiumów.

Adrien zachichotał, podwijając rękawy swojej koszuli w paski

- Nie sądziłem, że tak szybko po całym "Incydencie z Manon" zostaniemy przykuci do siebie kajdankami ponownie.

- Minął dopiero miesiąc - odpowiedziała wzruszając ramionami. - Jestem pewna, że jeszcze pamiętamy jak mamy się razem poruszać po imprezie Chloe przez te kilka godzin.

Marinette wyciągnęła z jednej z kieszeni parę zabawkowych kajdanek. Zamknęła jeden z kajdanek wokół swojego nadgarstka, a następnie podała Adrienowi drugi.

- W każdym razie, to był twój pomysł, panie Criminal - zażartowała.

- Cóż, z pewnością nie mogłem stracić okazji, by ponownie się z tobą połączyć, Buginette - drażnił się, poprawiając swoje kajdanki. - Poza tym - rzucił flirciarsko i mrugnął do niej - Jesteś zdecydowanie najpięknieją policjantką, jaką kiedykolwiek widziałem. Powinienem pozwolić ci częściej mnie aresztować.

Marinette przewróciła oczami, szydząc żartobliwie.

- Ty niepoprawny łajdaku - wyśmiewała go, kładąc dłoń na biodrze i lekko szturchając go w pierś kajdankami. - Powinnam wysłać Biedronkę i Czarnego Kota za tobą z powodu licznych naruszeń paryskiej ustawy o nadmiernym żartowaniu"

Adrien dramatycznie omdlał, podnosząc wolną rękę do czoła.

- Proszę, zmiłuj się nade mną, moja Lady-Cop! Obiecuję, że poprawię się i zastanowię się nad swoimi występkami!

Marinette jęknęła teatralnie, marszcząc twarz w przesadnym zmarszczeniu brwi, po czym uniosła ręce do ust, trzymając wyimaginowany megafon.

- Przestań w imię prawa! Jesteś aresztowany za powtarzające się wykroczenia przeciwko Paryżowi i zdrowemu rozsądkowi twojej dziewczyny!

Adrien odpowiedział, chwytając ją za ręce i zwracając uwagę na jej usta.

- Więc doprowadzam cię do szału, co? Co za zbieg okoliczności. - Pocałował ją delikatnie w dłonie, próbując ukryć za sobą bezwstydny uśmieszek. Wypowiedział cichym głosem - Szaleję za tobą od lat, więc teraz jesteśmy kwita.

Marinette spojrzała na niego, przez co fala ciepła rozeszła się po jej ciele. Jego półprzymknięte oczy pełne były adoracji i obietnicy; jego usta były miękkie, ciepłe i zachęcające. Adrien był zarówno gorący, jak i zimny; zabawny jeden moment i poważny następny, a jednak to był... on. Tak szczerzy, współczujący, wrażliwy i romantyczny; a mimo to dynamiczny, durny, psotny i po prostu zabawny. Uwielbiała to w nim; był pięknym paradoksem.

Mruczała w zamyśleniu, robiąc krok w jego stronę.

- Może mogę ci to wynagrodzić - drażniła się, ignorując głośny łomot w piersi.

- Nie chciałbym niczego więcej - odpowiedział z uśmiechem, pochylając się jeszcze bardziej, tak blisko, że mógł poczuć jej wiśniowy zapach pomadki.

Zamknęła pozostały dystans, wspinając się na palcach i owijając wolne ramię wokół jego szyi. Z małym westchnieniem aprobaty Adrien objął ją w talii, trzymając za kajdanki ramię z palcami. Przesunęła drugą dłonią po jego włosach i pogłębiła pocałunek, wzdychając z zadowoleniem. Ich pocałunki były teraz znajome i wygodne, a jednak wciąż nowe. Orzeźwiające. Ożywcze. Nie mogli się nawzajem wystarczająco dobrze poznać, potrzebowali siebie nawzajem jak powietrza, którym oddychali.

Mogli pozostać w ten sposób przez kilka sekund, a może minęły minuty; żaden z nich nie mogło powiedzieć. Ich usta musnęły się jeszcze raz, gdy odsuwali się, dysząc lekko, wciąż trzymając się za ręce.

Marinette w końcu stanęła na ziemi i nieśmiało wsunęła kosmyk włosów za ucho.

- Choć bardzo chciałabym dalej włóczyć się i bawić, ale powinniśmy naprawdę wejść już do środka. Tu zaczyna się robić trochę chłodno - zachichotała.

Adrien roześmiał się lekko, nieśmiało, pocierając kark.

- Dobry pomysł. Jeśli prawdziwy Roger-policjant zobaczy nas, nie popuści nam.

Wziął ją za rękę, splatając palce i nie mógł powstrzymać się od patrzenia na nią przez kilka chwil. Tak wiele się zmieniło w życiu Adrien w ciągu ostatniego miesiąca, że ledwo w to uwierzył. Nigdy nie wyobrażał sobie szczęścia, jakie odczuwał teraz, gdy Marinette była stałym elementem jego życia. Nigdy nie stracił okazji, by dać jej znać, że ją kocha, nawet jeśli byli bardzo zajęci lub musieli być osobno; postanowił sprawić, by czuła się doceniana i uwielbiana zarówno małymi, jak i wielkimi gestami.

Pochylił się do przodu i dał swojej pięknej partnerce ostatni malutki całus w usta i został nagrodzony błyskotliwym uśmiechem i rumieńcem, który nieco pociemniał jej urocze piegi.

Ręka w rękę para wyszła zza drzewa i przeszła przez ulicę, a następnie weszła do Hotelu Le Grand Paris, mając pasujące do siebie uśmiechy pełne miłości.

Pięć sekund później nad tłumem słychać było brzęczący głos Chloe:

- CZY WY SOBIE ZE MNIE ŻARTUJECIE?!

- CZY WY SOBIE ZE MNIE ŻARTUJECIE?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Under lock and key [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz