Hoseok pov.
- Nie miało być was troje? - zapytał mężczyzna, przegrzebując sterty papierów na małym biurku - przepraszam za bałagan, ale każdy ma tu swoją kartotekę, a odwiedziła nas dzisiaj policja i musiałem przeszukiwać całe archiwum. Jeszcze nie ma mojej koleżanki i wszystko spadło mi na głowę.
- Rozumiemy - odpowiedziała Jihon.
Odgórnie obrała rolę przedstawicielki zarówno mnie, jak i Jihyuna. Nie miałem nic przeciwko. Pan Kim wydawał się zbyt roztrzepanym człowiekiem jak na moje standardy.
Wystarczył mi wszechobecny Jungkook - miał być z nami jeszcze jeden chłopak, ale nie zjawił się o czasie. Nie wiemy co z nim.- Trudno, zaczniemy bez niego. Najwyżej ominie go wprowadzenie. Już stracił okazję na obejrzenie sceny pod tytułem "pan Min odstawia szopkę" - uniósł brwi, prawdopodobnie zirytowany, tym co się przed chwilą stało i swoim bałaganem. Resztę teczek dopchał w szafce z przysłowiowego "kopa". Aż zawiasy zatrzeszczały.
Mnie tam scena z "panem Minem", jak najprawdopodobniej nazywał się jegomość, który rozjebał mi nos, nie rozbawiła i też niekoniecznie chciałem być jej integralną częścią. Nos bolał jak jasny chuj. Nawet Jihon spoglądała na mnie czy w ogóle wiem gdzie jestem, a to co wydarzyło się zaledwie minuty temu to prawda.
Zziajany pan psycholog usiadł na obrotowym krześle wzdychając, jakby przebiegł maraton. Wypił łyk kawy z różowego kubka ze zdjęciem dwóch małych stworzonek, przypominających połączenie wiewiórki i chomika. Zmierzył nas badawczym spojrzeniem. Zatrzymał się na mnie.
- Boli?
- Już mniej - starałem się pokazać swoją najmilszą i najsilniejszą wersję.
- Trzeba być przygotowanym na takie sytuacje, nikt tu nie przejmuje się kulturą i społecznymi normami. Nasi wychowankowie są trochę - zamyślił się - egocentryczni.
- Jak dzieci? - wtrąciła się Jihon.
- To są dzieci, moja droga - uśmiechnął się dobrotliwie, jakby wątpliwe przejawy błyskotliwości Jihon były dla niego pociechą - nie zapominajcie o tym, kiedy was zdenerwują. Nieważne jakich słów użyją i bardzo wyda wam się to niestosowne, to tylko dzieci. Jedynie bardzo doświadczone przez życie. Zaburzenia zachowania nie biorą się znikąd. Najczęściej to przez patologiczne środowisko. Nasze dzieciaki dużo przeszły.
- To straszne - smutek na twarzy dziewczyny, przynajmniej z mojej perspektywy, wydawał się fałszywy.
- Współczucia też nie radzę im okazywać, zwłaszcza fałszywego - spojrzał na nią znacząco, potwierdzając moje przypuszczenia.
Przez dosłownie ułamek sekundy poczułem coś na wzór dumy. Właściwie nie wiedzieć czemu, bo przecież Jihon nie była żadnym wyzwaniem, jeśli chodzi o "rozgryzanie" ludzi.
Dziewczyna zaczerwieniła się aż po czubki uszu i opuściła z pokorą głowę.
- Ale nie jestem tu żeby was straszyć - zaśmiał się i trącił niechcący kubek, prawie zrzucając go na podłogę. Wstrzymał oddech przytrzymując przedmiot, by w następnej kolejności przytulić go do piersi.
Od początku podejrzewałem, że coś z nim nie tak. Wyglądał na marzyciela i bałaganiarza. Mówił dużo, śmiał się z byle powodu, ale nie można było mu odmówić, że budził jakiś rodzaj zaufania. Był typem osoby, której można powierzyć swoje sekrety, bez obawy o ocenianie czy rozniesienie tego w świat. Takie wywierał wrażenie, ale czy coś z tego okaże się prawdą, o tym pewnie się jeszcze przekonam.
Moje ogólne odczucia względem niego zatrzymały się na pozytywnych, w przeciwieństwie do dzieciaków na korytarzu, zwłaszcza tego mitycznego "pana Mina".
YOU ARE READING
Poznam cię lepiej| Sope
Fanfiction|Zakończone| Hoseok trafia do szkoły specjalnej jako student psychologii i ma odbyć tam swoją praktykę. Niby formalność, która jednak szybko zmienia się w koszmar, gdy niechcący wchodzi w drogę komuś, komu nie powinien. __________ Opowiadanie zawie...