"Jestem... mordercą?"

171 12 8
                                    

Myślałam, że w domu czeka mnie poważna rozmowa, ale właściwie ta nie rozstrzygała się z moim udziałem. Rozmawiali tylko Tytani, ale tym razem wyszłam im na przeciw, chcąc dowiedzieć się co zrobiłam źle i dlaczego są zdenerwowani. Narady zawsze działy się beze mnie, ale tym razem musiałam się wtrącić. Usiadłam z nimi przy stole, gdy ci próbowali mnie wyprosić, stawiałam im opór. Po raz pierwszy sprzeciwiłam się ich rozkazom.

- Proszę, ja chcę wiedzieć dlaczego tak bardzo zależy wam na Sladzie! - krzyknęłam.

- Wracaj do swojego pokoju, to nie twoja sprawa - mruknął Cyborg, żeby nie krzyczeć.

- A właśnie, że moja! To przeze mnie się kłócimy i chcę znać powód! - krzyknęłam.

- Przestańcie oboje, proszę! - poprosiła stanowczo Gwiazdka, stając między nami.

- Nie! Domagam się wyjaśnień! Nic mi nie mówicie i teraz widać konsekwencje waszych wyborów. Chcę prawdy! - postawiłam na swoim.

- Co chcesz usłyszeć?! Że jesteś mordercą?! - warknął na mnie Cyborg, a potem odwrócił się.

Salon ucichł. Zaniemówiłam. Nie sądziłam, że mi to powie. Poczułam się, jakby ktoś mnie uderzył.

- Ziomuś! Hamuj piętą! - przystopował go Bestia.

- Chciała prawdy to ją ma - mruknął pod nosem.

- Ale Slade jest przestępcą. Dlaczego przejmujecie się jego losem? Skrzywdził was - zapytałam, gdy ocknęłam się z szoku.

- Slade jest też człowiekiem. Bohater cechuje się tym, że choćby nie wiem jak bardzo dokopał złoczyńcy za jego czyny, nie może go zabić, bo wtedy jest na równi ze swoim wrogiem - wytłumaczyła niemrawo Felister.

- Ja... Nie wiedziałam... - jęknęłam smutno i spuściłam głowę.

- Jak to? Nie wiedziałaś, że morderstwo jest złe? - zapytała Gwiazdka.

- Myślałam, że jeżeli robię to dla kogoś to jest w porządku... - bawiłam się palcami, a do moich oczu napłynęły łzy.

- Jak twoim zdaniem zabicie człowieka dla kogoś jest w porządku? - Cyborg spojrzał na mnie z rozdrażnieniem.

Nie odpowiedziałam mu. Stałam przed nim jak sierota ze spuszczoną głową, pociągając nosem, a ilość łez w oczach powiększała się cały czas. Nie miałam mu nic do powiedzenia. Jak można pomyśleć, że jeżeli skrzywdzi się jednego człowieka dla wolności drugiego to wszystko jest ok?! Byłam tak zaślepiona dobrem ducha, że zapomniałam o innych.

- Cyborg, starczy już. Myth, wróć do swojego pokoju. Musimy trochę porozmawiać - poprosiła mnie dobrodusznie Raven.

Spojrzałam na nią, ale przez łzy w oczach widziałam tyle, co nic. Odwróciłam się i poczłapałam smętnie do swojego pokoju. Było mi wstyd za siebie. Pokłóciłam się z moimi przyjaciółmi i teraz nie odezwą się do mnie przez tydzień. Po powrocie do pokoju, usiadłam na łóżku ze spuszczoną głową. Siedział tam już mój towarzysz i zaczął wyciągać do mnie rękę bardzo nieśmiało i powoli, w obawie, że go odtrącę. Dotknął moich pleców ze wstydliwą delikatknością, chcąc mnie pocieszyć. Spojrzałam na niego z zapłakanymi oczyma, a on uśmiechnął się subtelnie.

Przysunęłam się do niego, chcąc być z kimś w tej ciężkiej dla mnie chwili. Odpowiedział na to leciutkim poklepywaniem po plecach. To mnie trochę zrelaksowało, a on siedział ze mną tak długo, jak tego potrzebowałam, żeby się uspokoić. Po kilku minutach byłam w stanie z nim normalnie porozmawiać.

- Przepraszam. Byłam cholernie głupia i impulsywna - powiedziałam półgłosem i pociągnęłam nosem.

- Nie chciałaś źle - pocieszał.

Ramię w ramię z duchem [Zakończono] Where stories live. Discover now