♾Nietypowy klient w sklepie muzycznym♾

665 67 47
                                    

,,Nie jest ważne, co przydarza ci się w życiu. Ważne jest, jakie przypisujesz temu znaczenie". ~ Robert Kiyosaki

Sobota, nie do końca była ulubionym dniem wszystkich ludzi. Niektórzy chodzili do pracy, jedynie nieliczni mieli wolne. Tak samo uczniowie, którzy musieli iść do szkoły na krótsze lekcje. Na szczęście zostały im trzy tygodnie i w końcu będą mogli odpocząć na wymarzonych wakacjach. Sankt Petersburg nie był idealnym miejscem na wypoczynek, mimo że położony był nad zatoką, ponieważ chłodny klimat uniemożliwiał plażowanie. Nie przeszkadzało to Yuuriemu, który nie znosił upałów. Gdy mieszkał w Japonii, bardzo mu doskwierały, choć razem z latem szła i pora deszczowa.

Czarnowłosy wstał niedawno, wziął prysznic i ubrał się w luźne ciuchy. Na śniadanie zjadł płatki z mlekiem, gdyż nie miał ochoty na nic innego. Był umówiony z Anną na godzinę dwunastą, aby obejrzeć mieszkanie przyszłej współlokatorki, jeśli zdecyduje się do niej wprowadzić. Nie wiedział, czego może się spodziewać po młodszej siostrze Niny, Annie. Miał nadzieję, że dziewczyna okaże się miła i dobrze się ze sobą dogadają. Nie widziały mu się kłótnie i ostrzejsze wymiany zdań, nie w domu, gdzie chciał odpoczywać. Liczył na pokojowe i przyjazne stosunki.

Wstał z łóżka i wyszedł powolnym ruchem z pokoju. Stanął na korytarzu i chwycił za czarną, cienką kurtkę. Założył ją, a na nogi włożył niebieskie adidasy. Obejrzał się za sobie i sprawdził kieszenie, w celu upewnienia się, czy na pewno wszystko ze sobą wziął. Tak jak myślał, nikogo innego nie było w domu. Coraz częściej mijał się ze wszystkimi domownikami i uważał, że nie mają dla siebie czasu. Żyli w biegu, od porannego wstawania do powrotu z pracy.

– Yuuri? – krzyknęła Mari, pokonując ostatnie stopnie schodów.

– Cześć Mari – odparł i uśmiechnął się lekko – gdzie byłaś?

– W supermarkecie – machnęła mu torbami przed nosem – musiałam kupić kilka rzeczy, mama mnie poprosiła.

– Dostała na dzisiaj zlecenie? – dopytał ciekawsko.

– Tak, nie wiem, kiedy wróci. Sprząta po jakiejś grubej imprezie – odparła, wyciągając klucze z torby. – A ty gdzie się wybierasz?

– Idę obejrzeć mieszkanie siostry Niny. Mówiłem ci, że planuję się wyprowadzić od rodziców – wyjaśnił i nacisnął przycisk, aby przywołać windę.

– Popsuła się, musisz zejść schodami – odparła, otwierając drzwi.

– To już piąty raz w tym miesiącu – westchnął czarnowłosy.

– No już idź, bo się spóźnisz. Zadzwonię do właściciela, żeby to zgłosił.

– Masz rację, dzięki – rzekł i zbiegł po schodach, nie patrząc pod nogi, przez co potknął się i wywrócił przed wyjściem z klatki.

Wstał powoli i otrzepał spodnie. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, oprócz kilku stłuczeń. Wyszedł na zewnątrz, a w jego twarz uderzył podmuch wiatru. Było ciepło i bardzo przyjemnie na słońcu, lecz wiatr sprawił, że momentalnie czarnowłosemu zrobiło się zimno. Skierował się na przystanek autobusowy, aby dostać się do dzielnicy, w której również znajdowała się jego praca. Na rozkładzie sprawdził, że pojazd powinien przyjechać za kilka minut. Usiadł na ławce i spojrzał przed siebie. Obok niego nie było nikogo, jedynie po przeciwnej stronie stały dwie dziewczyny. Japończyk przypuszczał, że mają nie więcej niż osiemnaście lat. Denerwowało go to, że cały czas się na niego gapią, nie lubił nagminnego wpatrywania się w niego ze względu na narodowość. W Rosji Azjaci nadal byli czymś nowym i nieznanym, przez co czarnowłosy źle się z tym czuł.

The Hope ☀️ |VICTUURI|Kde žijí příběhy. Začni objevovat