(14)

679 54 10
                                    

Cóż...Przeniesienie dwóch osób, które zamieniły się osobowościami w niemowlakami domagającymi się ciągłej uwagi nie należało do najłatwiejszych zadań. Zwłaszcza, że Minho znowu przypomniał sobie o swoim chomiku i zaczął płakać zaraz po przejściu przez próg mieszkania. Na szczęście był już tak zmęczony, że zaraz po tym jak położyłem go do łóżka zapadł w głęboki sen...I miejmy nadzieję, że tak szybko się z niego nie obudzi. Mam już serdecznie dość wysłuchiwania teorii spiskowych dotyczących porwania Mr. Anderson'a.

Kiedy upewniłem się, że nic nie będzie w stanie go obudzić, zamknąłem drzwi od naszego pokoju i skierowałem się do salonu, gdzie wcześniej musiałem zostawić dalej śpiącą Sang Ae. Nie sądziłem, że ma aż tak głęboki sen, nawet ryk Minho nie był w stanie jej obudzić.

Leżała spokojnie na kanapie czasami lekko poruszając się we śnie co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest najsłodszą istotą jaką było mi spotkać. Była idealna pod każdym względem. Jakby...Specjalnie dla mnie? Ukucnąłem, przyglądając się jej spokojnej twarzy.

Ciekawe co jej się śni?

Nie mogłem oderwać wzroku. Nawet gdybym chciał nie nie mogłem tego zrobić. Olśniewała mnie. Pierwszy raz spotkałem dziewczynę, która tak na mnie działała. Wcześniej nie zawracałem sobie głowę związkami. Wszystkie otaczające mnie kobiety wydawały się być takie same. Nie intrygowały mnie. A może po prostu sam nie wykazywałem chęci, aby chociaż jedną z nich poznać trochę bliżej? Nie byłem idealny...W swoim życiu już nie raz usłyszałem teksty typu...

"Jejku, jaką twoja dziewczyna jest szczęściarą"

"Zazdroszczę jej"

Nie było czego...Byłem zwykłym dupkiem. Nigdy nie dawałem nadziei, ale też jej nie odbierałem. Po prostu milczałem, a to właśnie jest najgorsze w uczuciach. Cisza i niepewność. Nie potrafiłem się zmienić, może nawet nie próbowałem...Ale kiedy zjawiła się Sang Ae...Chcę stać się dla niej idealnym mężczyzną. Mimo że nie wiem jak tego dokonać, będę się starać ze wszystkich sił. Zasługuje na to. Zasługuje, aby być szczęśliwa przy moim boku.

Odgarnąłem zagubiony kosmyk jej ciemnych włosów za ucho. Moja dłoń powędrowała na jej pulchny policzek. Prychnąłem cichym śmiechem, nie mogąc uwierzyć, że osoba którą widziałem 3 razy na oczy potrafiła tak rozgrzać moje serce. Delikatnie się poruszyła, czując mój dotyk na sobie. Uśmiechnąłem się pod nosem, naciągając dalej koc, którym ją okryłem.

Sang Ae...Bądź moja.

Bądź moja na zawsze...

Zbliżyłem swoją twarz. Czułem jej ciepły oddech na swoich ustach...Działał na mnie kojąco. Uspokajał. Przymknąłem swoje powieki, kładąc swoje usta na jej malinowych wargach. Ledwo co się dotykały. Bałem się, że się obudzi. W tym momencie wyglądała jakby cała z porcelany, a nawet najdelikatniejszy dotyk może spowodować, że rozpadnie się na drobne kawałeczki. Nie mogłem pozwolić sobie na nic więcej. Powoli odsunąłem się od dziewczyny, której twarz nadal wyrażała spokój. Oblizałem swoje wargi. Musiało mi to teraz wystarczyć...Ucałowałem jej czoło, po czym najciszej jak tylko potrafiłem wyjąłem z górnej szafki koc, który dostałem kiedyś na święta Bożego Narodzenia od babci Minho.

Zostawiłem go na na stoliku, po czym ruszyłem do łazienki w celu odświeżenia się. Zapewne zdążyłem już cały przesiąknąć wonią alkoholu pomieszanego z różanymi perfumami dziewczyny.

***

Leżałem na podłodze, wpatrując się w sufit. Nie mogłem zasnąć. I to chyba nawet nie ze względu na niewygodne warunki...Cały czas myślałem o grze. Mimo że obiecałem sobie, że ją wygram. Bałem się. Bałem się, że nie zdążę. Zostało mało czasu. 16 dni...W 16 dni muszę zaliczyć jeszcze 5 imprez. Nie wiem jak tego dokonam, ale nie widzę innej możliwości...Muszę ją wygrać.

Odwróciłem się niespokojny na lewy bok. Wokół panowała całkowita ciemność, ale doskonale mogłem dostrzec sylwetkę dziewczyny śpiącej na kanapie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Włosy całkowicie przykryły jej twarz, przez co wyglądała z lekka komicznie, ale nawet w takiej odsłonie jest najpiękniejszą kobietą jaką ujrzałem w moim życiu. Nie wliczając w to oczywiście mojej rodzicielki...

***

Ból rozniósł się po całym moim kręgosłupie, a głowa pulsowała jakby ktoś używał motu pneumatycznego. Czułem jak promienie światła padają na moją twarz, co jeszcze bardziej utrudniało mi otworzenie oczu. Z trudem podniosłem się do siadu, przecierając swoją spuchniętą od snu twarz. Ja chyba też odpuszczę sobie dzisiejszy wykład...Co dziekan musi mieć w głowie, aby chciał ściągnąć  wszystkie wydziały o 9 rano na uniwersytet...Przecież my nawet nie powinniśmy mieć zajęć w sobotę! Mimo wszystko...Ahhh...No nie mogę nie pójść...Jak widać musiał mieć do tego jakiś powód, żeby powiesić ogłoszenie w kampusie i  nawet wysłać nam wszystkim wiadomość na kakaotalk'u. Odwróciłem głowę w stronę zegara wiszącego nad kanapą.

8:24

Mam jeszcze trochę czasu...

Ale...

Chwila...

Podniosłem się gwałtownym ruchem do pionu. Podszedłem do kanapy, chcąc upewnić się czy mi się nic nie przewidziało. A może ja nadal śnię...Złapałem w dłonie koc, którym ostatniej nocy przykrywałem Sang Ae. Gdzie ona do cholery jest? Ruszyłem szybkim krokiem do łazienki, nawet nie pukając po prostu wszedłem do środka. No pewnie...

Przecież nie o to chodzi w tej grze...

Westchnąłem ciężko. Po raz kolejny...Po raz kolejny ode mnie uciekła...Ahh...Chyba muszę się zacząć do tego przyzwyczajać. I zacząć szukać kolejnej imprezy do zaliczenia. Oby ktoś byłby tak miły i mnie zaprosił...Popytam na uczelni, może tam ktoś coś ogłosi.

***

Mimo że była sobota, a zajęcia mają zostać przeprowadzone niezgodnie z prawem kodeksu studenckiego to przyszło zaskakująco dużo ludzi...Zapewne kierował nimi strach przed wykładowcami. Co jak co, ale niektórzy nie są zbyt pobłażliwi i nawet pobyt w szpitalu uznają za użycie jednorazowej przepustki, wiec pewnie niewielu osobom zostało coś do wykorzystania skoro zjawili się tu w taki licznym gronie. Po ich twarzach mogę stwierdzić, że też urządzili sobie niezły melanż w ten piątek. No cóż...Nie każdy możne mieć mocną głowę do alkoholu...

-O Hyunjin!-usłyszałem znajomy głos.

Odwróciłem wzrok, a moi oczom ukazał się kolega z wydziału. Mimo że nie rozmawiamy za często muszę przyznać, że jest nawet spoko w przeciwieństwie do tych debili z którymi muszę się na co dzień użerać.

-Wiesz może o co chodzi? Wykładowca kazał mi wysłać wiadomość na grupowym chacie, że wszyscy mają się zebrać na dziedzińcu. Wiesz coś o tym?-zapytał.

Zmarszczyłem brwi na tą wiadomość. Dlaczego niby wszyscy mieliśmy się zebrać na dziedzińcu? Dziekan ma coś ważnego do powiedzenia? Albo po raz kolejny ktoś zniszczył mienie uniwersytetu i zbieramy się, aby wszyscy razem usłyszeć jakie czekają nas konsekwencje za czyny tego żartownisia...

-Nie mam pojęcia, Jisung...Wysłałeś?

-Tak, przed chwilą. Chodź może to coś ważnego.-powiedział.

Ruszyliśmy szybkim krokiem na dziedziniec, a po drodze dołączali  do nas inni, równie mocno zdziwieni pierwszoroczniacy.

Ciekawe o co może chodzić?

Seven parties to win (Hwang Hyunjin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz