Mrok

333 19 1
                                    

Niezależnie od tego, jak bardzo Deirdre próbowała przekonać Annę, by nie zamykała drzwi, nie udało jej się postawić na swoim; jej słowa wszak nie znaczyły nic w momencie, gdy pokojówka otrzymała rozkazy od samego Gerarda.

– To dla dobra panienki – przekonywała ją Anna, prowadząc Deirdre z powrotem do łóżka. – Jest panienka roztrzęsiona i zdenerwowana; powinna się panienka uspokoić i trochę przespać. Po tym, co wydarzyło się dzisiaj, to najlepsze, co może panienka zrobić. – Westchnęła cicho, ale z zadowoleniem spostrzegła, że Deirdre pozwoliła się położyć na poduszkach i przykryć. – Jutro będzie panienka miała szansę...

– Jutro już będzie za późno, Anno – odpowiedziała cicho Deirdre, spoglądając na pokojówkę, zrozpaczona. – Właśnie dlatego tak zależało mi na tym, by jeszcze dzisiaj zobaczyć się z Gerardem. Chciałam... – Ale nie dokończyła tego zdania.

– Dlaczego więc panienka tego nie powiedziała, kiedy jaśnie pan przyszedł, by porozmawiać...? – spytała niepewnie Anna, przysiadając na krawędzi łóżka.

Martwiło ją zachowanie Deirdre, zwłaszcza zaraz po tym, kiedy zaczęło się wydawać, że wszystko idzie ku dobremu. Nie miała pojęcia, co wydarzyło się na wzgórzach i jak naprawdę przebiegała rozmowa Deirdre z księciem, ale domyślała się, iż podczas tego fatalnego spaceru zaszło coś, o czym dziewczyna bardzo nie chciała mówić, a książę najbardziej na świecie nie znosił kłamstwa.

Być może pokojówka powinna była ostrzec swoją panią... może powinna była uprzedzić ją o tym, jak Gerard reaguje, gdy próbuje się go oszukać. A jednak Deirdre zawsze wydawała się taka naturalna, taka szczera, że Anna nie przypuszczała, iż byłaby zdolna do kłamstwa. Przede wszystkim wtedy, kiedy chodziło o księcia.

Najwyraźniej jednak się myliła, a ta jedna jej pomyłka przypuszczalnie doprowadziła do katastrofy. Chociaż z drugiej strony – czy naprawdę powinna samą siebie obarczać winą? Chociaż lubiła Deirdre, czy to nie jej winą było zdenerwowanie księcia?

Oczywiście, jako pokojówka nie miała prawa obwiniać panienki. Wiedziała, że w tym przypadku ona musiałaby ponieść konsekwencje – i to na nią zapewne spadłaby kara, gdyby panienka teraz zdecydowała się sprzeciwić słowu księcia.

Anna nie chciała, by Gerard znowu cierpiał. Nie chciała również, by cierpiała Deirdre. Dziewczyna miała swoje wady, jak każdy, lecz była kochanym stworzeniem o dobrym sercu... Anna nie wierzyła w to, by Deirdre kłamała naumyślnie – a nawet jeżeli tak było, musiała zrozumieć swoje błędy i chcieć je naprawić, skoro była skłonna zaryzykować niemal wszystko, byleby zobaczyć się z księciem i wyjaśnić sytuację.

– Bo nie rozumiałam, że ukrywanie prawdy przed Gerardem wcale nie będzie rozsądniejsze od wyznania mu wszystkiego – odparła cicho Deirdre, zamykając oczy. – Bałam się... bałam się tego, co może o mnie pomyśleć.

– Jaśnie pan jest o wiele lepszym człowiekiem, niźli się może z początku wydawać – zapewniła ją pokojówka. – Nie sądzi po pozorach.

– Nie rozumiesz, Anno – powiedziała Deirdre, kręcąc głową i podnosząc powieki. Dopiero teraz pokojówka spostrzegła, że dziewczyna wydaje się okropnie zmęczona. – Ja... zrobiłam coś bardzo złego. Coś... bardzo głupiego. Coś, czego wstydzę się do tego stopnia, że nie chciałam nikomu o tym mówić... To właśnie doprowadziło mnie to do tego stanu, w którym znaleźliście mnie dzisiaj na wzgórzach... Myślałam, że poradzę sobie z tym problemem sama, ale... jak widać, myliłam się.

– Jaśnie pan by panience pomógł, wystarczyło powiedzieć i poprosić – wyszeptała Anna, nerwowo poprawiając fałdki na okryciu Deirdre. – To nie tak, że on nie rozumie ludzkich błędów... przecież sam je popełniał, panienko.

KopciuszekWhere stories live. Discover now