23. Czarna sowa

1K 59 6
                                    




Perspektywa Harry' ego:


- Dzień dobry.- powiedziałem schodząc na dół po schodach. Przy stole w jadalni byli już wszyscy prócz Raveny. Domownicy również się ze mną przywitali. Zająłem swoje miejsce.

- A co ty taki zamyślony?- spytała Pani Weasley podając mi talerz pełen jajecznicy.

- Mam takie uczycie, że o czymś zapomniałem.- podrapałem się po głowie. Nagle mnie olśniło. Chyba bliźniacy pomyśleli o tym samym, bo otwarli szeroko usta.

- Ravena ma urodziny!- krzyknąłem razem z chłopakami.

- Naprawdę?- spytała Pani Weasley. Pokiwaliśmy głowami.

- Dlaczego o tym zapomniałem?- spytał sam siebie Ron.

Nagle do jadalni wpadły dwie sowy. Jedna brązowo-biała, a druga czysto czarna. Ta pierwsza upuściła różową kopertę na stół i odleciała, a druga przyleciała z paczką. Czarna położyła pakunek na komodzie i usiadł na nim.

- Czy to możliwie żeby sowa była tak czarna?- zapytał Ron wstając od stołu. Chciał podejść i sprawdzić z czym przyleciała i do kogo, ale chciała go udziobać więc się odsunął.

- Myślę, że czeka na właścicielkę.- powiedział Pan Artur.

- Ginny pomóż mi upiec jakieś ciasto.- rozkazała Pani Molly i zabrała się z córką za robienie słodyczy.

- Mamy dla niej prezent!- powiedzieli na raz bliźniacy i na palcach skradali się do pokoju. Nie chcieli obudzić Raveny.

- Mamy problem.- powiedział zmartwiony Ron. Spojrzałem na niego pytająco.- Nic dla niej nie mamy.

- A ona zrobiła mi świetny prezent.- zaśmiałem się na wspomnienie przestraszonych min wujostwa.

- Po prostu jej złożycie życzenia. Myślę, że ona nie potrzebuje prezentów.- powiedział Percy zabierając swój talerz. Poszedł z nim do kuchni.

- Trochę głupio.- stwierdził Ron. Zawtórowałem mu.

Do jadalni wpadła kolejna sowa. Rozpoznałem, że należy ona do Hermiony. Rzuciła list i wyleciała. Czarna sowa dalej siedziała na paczce. Teraz zauważyłem, że ma jeszcze list, który był bardzo upakowany.

Po godzinie Pani Weasley przygotowała tort owocowy. Bliźniacy przylecieli z jakąś książką. Na stole było jeszcze śniadanie, ale to nie ważne! Ravena ma urodziny! Dlaczego o tym zapomniałem?!


Perspektywa Raveny:


Obudziłam się dosyć późno. Przeciągnęłam się i zamieniłam w kruka. Chciałam się trochę rozruszać. Polatałam z jakieś dwadzieścia minut i wróciłam do pokoju Ginny. Zdecydowałam, że się ubiorę, a nie będę chodzić w piżamie. Wciągnęłam na tyłek białą spódnicę. Na górę ubrałam niebieską koszulkę na ramiączkach. Na szyi oczywiście miałam naszyjnik, który dał mi Max, a na ręce bransoletkę od Vicky. Wyszłam z pokoju i usłyszałam pohukiwanie sowy. To nie byle jakiej bo Pistacjo (czytaj Pistasjo). Snape wymyślił mu inne imię, ale mi się nie spodobało... i teraz do mnie dotarło. Ja mam dziś urodziny!

Zeszłam po schodach, które skrzypiały z moim każdym krokiem. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam czarnego puchacza, który stał na liście i paczce. Obróciłam głowę w stronę jadalni...

- Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy domownicy. Na stole stał tort, który miał zapaloną świeczkę. Na moich ustach pojawił się wielki uśmiech.

- No nie... Dziękuje!- powiedziałam i się lekko wzruszyłam. Pierwsza dopadła mnie Ginny i uściskała mocno.

- Wszystkiego najlepszego. Powodzenia w szkole.- podziękowałam i ponownie uścisnęłam dziewczynę.

Czy mogę nazwać cię ojcem ?Where stories live. Discover now