3. Spotkanie

3.1K 268 106
                                    

Zbliżała się pora lunchu. Brzuch Daichiego od dłuższego czasu dawał znać, że chętnie przekąsił by obiecany przez partnera posiłek. Czekał z uśmiechem na twarzy, odmierzając każdą minutę do upragnionej przerwy. Ale i on, roztrzepany lekkoduch, nie przejmujący się niczym, zaczął się niepokoić. W końcu Izuku uśmiechał się w ten swój złowieszczy sposób, jakby chciał mu zniszczyć życie jednym słowem. Zniszczył je dwoma.

– Mamy zadanie – powiedział, kiedy ten wyszedł z radiowozu z marzeniem o kebabie.

Yamamoto spojrzał tęsknie w stronę budki. Tak właściwie to wykonał już kilka kroków do zbawienia, więc teraz bardzo niechętnie wracał do przyjaciela. Zapewne, gdyby nie byli na służbie, Midoriyii nie udałoby się go odciągnąć od jedzenia. Na szczęście ten wiedział, że jak Izuku mówi, że jest zadanie, to obaj byli tam potrzebni.

– Co tym razem? – spytał, poddając się. Nigdy nie pytał się Midoryii, skąd ma tak często informacje o różnych przestępstwach, ale liczyło się to, że nigdy jeszcze się nie pomylił. Za każdym razem, gdy ten mówił o ataku złoczyńcy.

– Złodzieje, mogą być zakładnicy, a ich moce są dość silne – wyjaśnił pokrótce. W SMSie było podanych kilka podstawowych informacji, na starcie ułatwiających robotę.

Wchodząc na główną ulicę, nie widzieli nic podejrzanego. Oczywiście, na pierwszy rzut oka. Villian od razu zauważył bank, w którym doszło do włamania. Widział też złodziei wymachujący ludziom, aby siedzieli pod pod ścianą. Oczywiście, starali się być dyskretni, jednak niewiele to znaczyło dla umiejętności policjanta.

Szturchnął przyjaciela, wskazując mu miejsce przestępstwa.

– Wezwij wsparcie – rozkazał, samemu zbliżając się do okradanego budynku.

Partner bez oporu wykonał rozkaz, sięgając do radia. Krótka wymiana zdań i zaczęto planowanie. Oczywiście pod dowództwem zielonowłosego. To, że Deku koordynował akcję, znacząco wpłynęło na wynik. W sumie nic w tym dziwnego, skoro mężczyzna był uznawany za geniusza.

– Poproszę mapę i informację odnoście tego, kiedy i jaki bohater się tutaj pojawi.

– Jestem.

Izuku wzdrygnął, słysząc spokojny głos za sobą. Nawet nie musiał się odwracać, aby wiedzieć kto za nim stoi. Mimo to spojrzał się wprost w dwukolorowe, zimne oczy mężczyzny. Jak zwykle w koszuli i przylizanymi czerwono-białymi włosami prezentował się nienagannie.

– Bohater numer trzy, Todoroki Shoto – Aktualnie stacjonujący po drugiej stronie kraju... No cóż, przeterminowanie informacje. Musiał tylko teraz robić dobrą minę do złej gry. Uśmiech ulgi pojawił się na jego twarzy, kiedy podawał mu dłoń na przywitanie. – Midoryia Izuku, to zaszczyt pana poznać. Mogę prosić o autograf?

Daizi westchnął. Tryb fanboy'a u Izuku był irytujący w takich momentach, kiedy na moment zapominał o całym świecie, aby wypytać bohatera o każdy szczegół ich mocy. Choć miało to i dobre strony. Dzięki temu, chłopak miał niesamowity talent wykorzystywania atutów herosów podczas akcji.

I wszyscy byli pewni, że i tym razem dar szeregowca będzie ich zbawieniem. Nie wiedzieli tylko, że Izuku już dawno znał wynik nadchodzącej potyczki. W dodatku pojawienie się bohatera numer trzy, tylko spotęgowało jego dobry humor. Już od dawna planował ukończyć jego żywot, ale słabojakościowo nagrania z jego walk, czy odległość, jaką by musiał pokonać, aby się z nim zmierzyć, bardzo go zniechęcała. Miał już nawet zamiar po raz kolejny zadłużyć się u Kurogiri, aby tylko się go pozbyć.

Na szczęście już nie musiał. Czy życie nie bywa piękne?

***

– Po co tu przyszliśmy? – zapytał Kato, kiedy wyszli z dymu barmana i wraz z Tomurą znalazł się na piętrze jednego z budynków, tuż przy galerii. Dopiero po chwili zauważył dziwne poruszenie na dole. Chwilę analizował sytuację, stopniowe opustoszenie ulicy, coraz większa grupka policji, czy rosnące napięcie.

Mężczyzna z zaułka // Villain DekuOù les histoires vivent. Découvrez maintenant