28. Jesteście razem?

374 26 15
                                    

POD ROZDZIAŁEM WAŻNA NOTKA, PRZECZYTAJCIE DO KOŃCA!

Widząc tabliczkę z nazwą mojego miasta, a bardziej wsi, uśmiech od razu wkroczył na moją twarz, ale byłam też bardzo zestresowana. Jestem tutaj po raz pierwszy od trzech lat, nawet na swoje urodziny nie jeździłam.

- Macie tutaj koło gospodyń wiejskich? - spytał Michael w pewnym momencie, a ja się na nie i spojrzałam z politowaniem.

- Nie - prychnęłam.

- To dobrze - westchnął zadowolony, po czym wziął łyka wody.

- Mamy koło wydajaczy krów - uśmiechnęłam się dumie, ale w tym samym momencie prawie zostałam opluta wodą z ust Jacksona.

- Że co?!

- Żartuje przecież, niech pan się tak wszystkim nie przejmuje - pokręciłam głową.

- Ewidentnie masz jakiś fetysz z tym panem - skrzywił się.

- Po prostu stwierdziłam, że jako do mojego szefa muszę się zwracać z szacunkiem i odpowiednią kulturą - wzruszyłam ramionami.  - Jesteśmy na miejscu.

Otworzyłam drzwi i aż nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Naprawdę byłam w domu, na mojej wsi, gdzie się wychowałam, gdzie mam rodzinę i znajomych. Nie zdawałam sobie sprawy z powagi tej sytuacji.

Kiedy do moich nozdrzy docierało świeże, wiejskie powietrze, Michael wpadał w błoto. To znaczy mam nadzieję, że to było błoto, a nie jakieś łajno czy coś w tym stylu.

- Na pewno dobrze trafiliśmy? Nikogo tutaj nie ma - stwierdził.

- Jechaliśmy ponad dobę, a jakbyś chciał widzieć, w nocy nikt nie pracuje.

Faktycznie była jakoś druga w nocy, ciemno i głucho wszędzie. Jedynie w jednym domu się paliły światła, w moim oczywiście.

W pewnym momencie zobaczyliśmy biegnącą w naszą stronę kobietę. Jej brązowe włosy do ramion były w całkowitym nieładzie. Ubrana była w dresy, koszulkę i jakieś stare buty. Widząc ją, od razu miałam łzy w oczach.

Nic się nie zmieniła...

- Mamo! - zawołałam i rzuciłam się na nią. - Nawet nie wiesz jak bardzo za Tobą tęskniłam. Tak strasznie Cię kocham - uścisnęłam kobietę mocniej, a ona nawet nie miała jak odpowiedzieć.

Obie płakałyśmy tak bardzo, że nie byłyśmy w stanie wydać z siebie żadnego słowa. Uczucie, kiedy spotkasz najważniejszą osobę, która tak wiele dla Ciebie zrobiła, jest nie do opisania. Nie potrafiłam opanować łez, które spływały po moich policzkach. Byłam jednocześnie niewiarygodnie szczęśliwa, ale również czułam się winna, bo to ja zostawiłam moją rodzicielkę, a nie ona mnie.

- Przepraszam Cię z całego serca za wszystko, co zrobiłam, a zwłaszcza za to, że odeszłam od was wtedy - przetarłam rękawem twarz, ale na marne.

- Dziecko moje, nie bądź głupia - uśmiechnęłam się do mnie. - Najważniejsze, że w końcu przyjechałaś.

Mike, stojąc z walizkami, przyglądał się wzruszony całej tej scenie. Dopiero po czasie zebrał się na odwagę, aby podejść do mojej mamy i się przywitać.

- Michael - podał mojej matce rękę, a następnie ucałował wierzch jej dłoni. - Bardzo miło mi jest panią poznać.

- Ann - z tego co widziałam przy tym słabym oświetleniu, mama się zrumieniła. - Dziękuję, że jesteś tutaj teraz.

- Dla mnie to sama przyjemność - zaśmiał się szarmancko.

Kiedy brunetka zaproponowała wejście do środka, od razu wzięliśmy swoje bagaże i udaliśmy się do domu, w którym zupełnie nic się nie zmieniło.

- Ty będziesz spała w swoim pokoju, którego nie ruszyliśmy od czasu Twojego wyjazdu, a twojemu koledze przygotowaliśmy gabinet do spania - oznajmiła moja rodzicielka, a Jackson zrobił dziwną minę na słowo kolega. - Porozmawiamy rano, kiedy wszyscy już będą wyspani.

- Oczywiście mamo, dziękuję ci za wszystko - posłałam kobiecie szczery uśmiech, a następnie zaczęłam wszystko ogarniać, czyli zaprowadziłam Mike'a do jego aktualnego pokoju, a następnie wzięłam bagaże.

Kiedy ubrana w piżamę, która ze względu na upał, składała się z majtek i koszulki, upewniłam się, że moja mama jest już u siebie i wszyscy inni w domu śpią, wyszłam na chwilę do Michaela, który najprawdopodobniej też udawał się do mnie, bo spotkaliśmy się na korytarzu.

- Co pan tutaj robi? - wyszeptałam.

- Równie dobrze mogę o to samo zapytać ciebie.

- Jestem u siebie w domu, więc nie przeginaj - warknęłam cicho.

- Nie byłaś tutaj przez tyle czasu! - stwierdził z wyrzutem, a ja zmarszczyłam brwi.

- Ale nic się tutaj nie zmieniło i to ja jestem u siebie, a nie pan.

W pewnym momencie, kiedy chciałam się odsunąć, przez przypadek włączyłam nad nami małą lampkę, która nas oświetliła. Oboje byliśmy ubrani podobnie, tylko że on zamiast samych majtek miał na sobie dresy. Mój strój chyba dość mocno go zdziwił i w pewnym sensie zadziałał na niego, bo automatycznie podszedł bliżej mnie, twarz schował w wgłębieniu mojej szyi, a jego ręce znalazły się na mojej talii powoli po niej sunąc. Po chwili dotarły także na moje uda i pośladki, a ja nieskutecznie próbowałam złapać oddech.

- Co pan robi? - spytałam, próbując zachować powagę, ale to uczucie było wspaniałe i za każdym razem silniejsze.

- Podziwiam cię - wyszeptał. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka jesteś piękna.

- A wy sobie chyba nie zadajecie sprawy z tego, że jesteście na korytarzu.

Oboje odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i spojrzeliśmy na moją mamę, która powinna już nie wychodzić z pokoju o tej godzinie.

- Jesteście razem? - spytała skrzywiona, ale też rozbawiona naszymi zakłopotanymi minami.

- Tak.

- Nie - zaprzeczyłam w tym samym momencie, kiedy Michael przytaknął, więc spojrzałam się na niego marszcząc brwi. - Od kiedy my niby jesteśmy razem?

- A do kiedy niby nie jesteśmy? - uniósł zadowolony jedną brew do góry, a ja już wiedziałam, że będę musiała odbyć poważną rozmowę z moją mamą.

***

Cześć kochani!

Jak tam wam mijają wakacje? Bo mi w sumie całkiem spoko, ale jakoś nie widzi mi się iść znowu do szkoły, a to już niedługo. Ale nie ważne, żyjmy chwilą!

Chciałam wam powiedzieć, że mam dla was całkiem spoko zajęcie, to znaczy: piszcie w komentarzach wasze przypuszczenia ile rozdziałów zostało do końca (ten, kto zgadnie, dostanie dedykację) i możecie pisać, jakiego zakończenia się spodziewacie, albo myślicie, że będzie. Sądzę, że to będzie całkiem fajny temat do integracji między wami, czytelnikami, aby przedyskutować różne scenariusze.

Także pamiętajcie, jeśli ktoś zgadnie ilość pozostałych rozdziałów (z epilogiem włącznie), będzie miał dedykację. A wszystkie osoby, które będą pisały swoje przypuszczenia i nadzieje, dostaną moje serce i NA PEWNO też gdzieś będą wspomniane.

Kocham was❣

Give In To Me✔Where stories live. Discover now