8.

55 5 0
                                    

POV Toby. 

Wszedłem do rezydencji. Byłem razem z Masky'm i Hoodie'em na misji. Mieliśmy znaleźć sektę którą stworzył Kasper the satanist. Jednak niestety. Nie udało się. 

~Toby do mnie.- Usłyszałem głos Slendy'ego. Poszedłem i zapukałem. Wszedłem do pokoju tylko wtedy kiedy usłyszałem odzew pozwolenia na wejście.~Usiądź.- Usiadłem na rozkaz. Slender siedział za czarnym wielkim biurkiem. Spojrzał na mnie. Zawsze zastanawiałem się jak.~ Musisz razem z Jeffem przypilnować Lily. Otóż Splendor musi wyjechać, a Trender nie chce Offa i Candy'ego w domu, dlatego musicie jej przypilnować.- Byłem w szoku. Off i Candy mają wrócić. Ale miałem pewien pomysł. 

-Slendy, a co jakbyśmy wcześniej uwolnili z Lilki tego demona i została by wtedy Proxy??- spojrzałem w miejsce, gdzie powinny znajdować się oczy. Slender główkował nad tym co powiedziałem.

~To nawet nie głupi pomysł Toby. Idź ją przygotuj do treningu. Nawet wiem kto nam pomoże.- Pokiwałem głową i poszedłem do pokoju Lilki. Zapukałem, ale nie było odzewu. Pomyślałem, że śpi. Wszedłem i zamurowało mnie. Pokój był pusty. 

-JEFF- Wydarłem się na całą rezydencję. Po chwili wszyscy zebrali się wokół mnie, a chłopak, którego wołałem razem z nimi. 

- Co się drzesz, gofrożerco.- Widziałem jak zajadał jakieś babeczki.

-Gdzie jest Lilka??- Zapytałem. On patrzył na mnie zdziwiony. Widać było, że nic nie wiedział. Wszedł do pokoju i wyszedł zszokowany. 

-Toby nie wiem. Nie mówiła, że będzie wychodzić.- Spojrzeliśmy wszyscy na Slendera. 

-MÓWIĄ O LILY W WIADOMOŚCIACH.- Usłyszałem Masky'ego zszedłem na dół i usłyszałem jakąś kobietę. Nie znałem ją. Po za tym ojciec nie miał siostry Tatiany.- Znam tą kobietę.- Wszyscy spojrzeli na Masky'ego. 

-N-No t-tak. B-była w n-naszym d-domu j-jak p-pojawił s-się S-Slender j-jak M-Masky z-zabił n-naszą m-matkę.- Odezwał się jękliwie Hoodie. Zauważyłem jednak jak Masky się zmieszał.

~Tatiana to szefowa SPSM- Odezwał się Slendy. 

-Czyli??- Dopytałem. 

-Stowarzyszenie Pogromców Seryjnych Morderców.- Przetłumaczył Masky.- Szukają każdego z nas.- Po chwili usłyszeliśmy ulicę. 

-Idziemy. Jest szansa uwolnić demona z Lily.- Spojrzałem na Slendera, a ten pokiwał głową. Pobiegłem do pokoju założyłem gogle na oczy i chustkę. Wyszedłem i pobiegłem przed rezę, gdzie czekali już wszyscy. 

POV Lily. 

Obudziłam się w piwnicy. Sądziłam, że to sen. Wstałam i rozejrzałam się ale nic nie widziałam, bo było ciemno. Podkuliłam nogi i schowałam głowę w kolana. Chciałam się znaleźć wśród swoich. Chciałam być przy Toby'm i Jeffie. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Spojrzałam na wysokiego mężczyznę i schowałam znowu głowę w kolana płacząc. Usiadł na przeciwko mnie i dokładnie mi się przyglądał. 

-Wiesz, dlaczego tu jesteś??- Odezwał się, ale ja nic nie odpowiedziałam. Nie raczyłam go nawet spojrzeniem. W końcu mężczyzna się zirytował i chwycił za moje włosy i pociągnął je tak, że musiałam spojrzeć na jego brązowe wredne oczy.- Jeżeli zaraz nie powiesz, gdzie znajdują się twoi koledzy razem z bratem to obiecuje, że nie wyjdziesz stąd żywa.- Oplułam go, jednak mężczyzna z całej siły mnie spoliczkował.- Twarda jesteś. Ciekawe czy dasz radę torturom.- Zagwizdał na co weszło dwóch dodatkowych mężczyzn. Spojrzałam na nich, jeden miał kajdany w ręce, a drugi nóż.- Przypiąć ją do ściany.- Powiedział na co mężczyźni podeszli. Jeden skuł moje ręce kajdanami i pociągnął na ścianę. Dopiero teraz kiedy oświecili światło zauważyłam, że miejsce to, jest zwykłą salą tortur i laboratorium. 

-K-Kim w-wy j-jesteście??- Wyjąkałam wystraszona patrząc na trzech mężczyzn. 

-Jesteśmy ze Stowarzyszenia Pogromców Seryjnych Morderców. Mamy na celu powstrzymać twoich znajomych przed dalszym zabijaniem ludzi.- Powiedział brązowooki.- To jak będziesz współpracować czy naprawdę mamy ci zrobić tortury.- Ilustrował mnie wzrokiem. Wziął od blondyna nóż i przejechał po moim brzuchu. Rozciął materiał bluzki tak, że zostałam w samym staniku. Chciałam się wyrwać ale nie mogłam. 

-NIC CI NIE POWIEM- Krzyknęłam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Mężczyzna rozciął moje spodenki tym samym nożem zostawiając mnie w bieliźnie. Oddał nóż i wziął wielki stary kabel.

-Dalej nic nie powiesz.- Uśmiechnął się do mnie wrednie. Stałam w strachu. Pomyślałam, że wyprowadzę go w pole.

-Powiem. Mieszkają na końcu ulicy w lesie Wschodnim.- Spuściłam głowę. Jednak zamiast mnie puścić poczułam uderzenie. Kabel przejechał po moim brzuchu zostawiając wielki ślad. Spojrzałam na niego. 

-Wiem, że kłamiesz. Las Zachodni to właśnie tam się ukrywają. Dlaczego ci tak na nich zależy. Toby cię zostawił. Nie było go gdy Chris cię krzywdził. Nie ma go teraz. Co z niego za brat- Uśmiechnął się złośliwie, widząc, że trafił w najsłabszy punkt.- Jeff też cię nie kocha. Nie jesteś jego ulubienicą. Jesteś i będziesz dla niego zabawką. On nie ma uczuć. Pobawi się tobą i zostawi. Czemu go nie zdradzisz nam. Będziesz wolna.- Mówił dalej. Miałam dość. 

-ZAMKNIJ SIĘ. TOBY TO MÓJ BRAT, A JEFF NIE BAWI SIĘ MNĄ.- Odezwałam się demonicznym głosem. Nagle dostałam tyle siły, że wyrwałam łańcuchowe kajdany ze ściany i całą trójkę zaplątałam w ten łańcuch. Wyrwałam nóż i zaczęłam wbijać. Najpierw załatwiłam blondyna. Wydłubałam mu oczy, obcięłam język i wbiłam nóż w tętnice. Wyciągnęłam go i podeszłam do rudowłosego wbiłam mu nóż prosto w serce. Padł martwy od razu. Jednak z ostatnim postanowiłam się pobawić. Ugodziłam go nożem w policzek. Po chwili zaczęłam obdzierać go ze skóry i ściągać paznokcie na żywca. Zaczęło mi się to podobać. Jego krzyk był balsamem dla moich uszu. Złapałam za jego język i obcięłam go, później wydłubałam mu oczy. Kiedy padł już martwy zaśmiałam się psychicznie i na każdym czole mojej ofiary napisałam MurderousCat. Uśmiechnęłam się i chciałam wyjść z piwnicy, jednak usłyszałam, że ktoś idzie na dół schowałam się z myślą, że to następni. Drzwi się otworzyły i już miałam się rzucić na osobę, kiedy zauważyłam tak znany pomarańczowy golf. 

-H-Hoodie...- Chłopak się odwrócił, rzuciłam mu się w ramiona, żeby go uściskać. Chłopak odwzajemnił. Wyprowadził mnie z piwnicy. 

-LILY...- Usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Odwróciłam się i spojrzałam na te gogle i chustę. Widziałam, że pod chustą czai się wkurzony Toby. Starszy brat. Już mi miał kazania robić, kiedy ktoś chwycił mnie za biodra, odwrócił i przytulił. Był to Jeff. Nic nie myśląc wtuliłam się w niego. Po chwili chłopak namiętnie mnie pocałował. 

~Dość tych czułości musimy uciekać. Łapcie się mnie.- Slender wyciągnął swoje macki i teleportował nas wszystkich do rezydencji. Byłam tak zmęczona, że pobiegłam do pokoju, wzięłam swoją nocną koszulkę i poszłam zająć łazienkę. W końcu mogłam się ogarnąć. Umyłam włosy truskawkowym szamponem, a ciało obmyłam żelem pod prysznic o zapachu róży. Kiedy byłam umyta, wyszłam z pod prysznica, wytarłam się i założyłam swoją nocną koszulkę z myszka miki, którą uwielbiałam. 

Wróciłam do pokoju rozczesując włosy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wróciłam do pokoju rozczesując włosy. Na moim łóżku siedział zmartwiony Jeff. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam namiętnie. 

-Kocham cię.- Tuliłam się do niego. 

-Też cię kocham. Idziemy spać.- Spojrzał mi w oczy. Pokiwałam głową. Chłopak położył mnie na łóżku i wtulił się we mnie od tyłu. W jego ramionach czułam się najbezpieczniej na świecie. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

Tajemnica Rodzinna~Panna Rogers. Rezydencja Slendermana.Where stories live. Discover now