• drugi •

169 25 7
                                    

      Bonnie siedziała na jednym z krzeseł w, jak wcześniej podejrzewała, mniejszej sali konferencyjnej i ze ściśniętym żołądkiem czekała na rozpoczęcie spotkania, które przeciągało się w nieskończoność.

       Chłopak już miał wchodzić za swoją matką, jednak kiedy zobaczył dziewczynę, z przerażeniem cofnął się.

  — Coś się stało? — spytała zaniepokojona kobieta

  — Nie wejdę tam — ta patrzyła na syna pytająco — To nie jest dobry pomysł. Nie spodobam jej się, wracam do pokoju — chłopak odwrócił się na pięcie, jednak głos ojca go zatrzymał

  — Co tu się dzieje? — zapytał, żądając wyjaśnień. Kochał syna, ale miał dość jego wybryków

  — Jinhong chyba się rozmyślił — zaśmiała się kobieta

 — Nie znam tego słowa — zaprzeczył — Twoja dziewczyna tam czeka, no już — pospieszył go mężczyzna. Blondwłosy przełknął głośno ślinę i bez słowa przekroczył próg pomieszczenia.

      Bonnie nawet na sekundę na niego nie spojrzała, była zbyt zestresowana. W tym samym momencie została lekko uderzona w ramię przez swoją rodzicielke, po czym dziewczyna wstała i ukłoniła się lekko. Chłopak wyciągnął rękę w jej stronę, co Bonnie wciąż ze spuszczoną głową zdąrzyła zauważyć. Dopiero przy uścisku dłoni zdecydowała się spojrzeć na niego, uważnie przyglądając się jego twarzy.

      Jinhong w ciszy prosił by tylko go nie rozpoznała, a kiedy zobaczył szczerzącą się dziewczynę zrozumiał, że coś jest nie tak. Nie zmienił się aż tak, żeby go nie rozpoznać. Nie wiedział co ma o tym myśleć.

      Bonnie nawet się nie zorientowała, że szczerzy się jak głupia do dopiero co poznanego chłopaka. Był on jej stuprocentowym ideałem. Zakłopotany Kim nie wiedział co się dzieje. Był pewny, że ta go rozpozna, ale mylił się. Zastanawiał się, czy skoro nie rozpoznała go z wyglądu, rozpozna go po głosie. Chrząknął tylko, nie chcąc nawet tego sprawdzać i usiadł obok ojca.

  — Co tak ucichłeś? Zazwyczaj ci się usta nie zamykają — zaśmiał się mężczyzna, na co chłopak westchnął. Nie życzył sobie takich komentarzy z jego strony — Gdybym od początku o tym wiedział, wcześniej bym ci załatwił to spotkanie.

  — Mógłbyś przestać komentować?! — przemówił donośnie, dopiero po chwili się orientując, że wypowiedział te słowa głośno. Kątem oka zerknął w kierunku Bonnie, która rozmawiała wtedy ze swoją mamą. Odetchnął z ulgą, kiedy nie zauważył zainteresowania jego głosem ze strony jego przyszłej żony. Mógł normalnie rozmawiać z przebywającymi tam osobami, za co dziękował Bogu. W głowie jednak miał wiele pytań które chciał jej zadać, ale wiedział, że gdyby to zrobił, albo by się zorientowała, albo zaczęła jego wypytywać o to, czego sam jest ciekawy.

      Dziewczyna poczuła wibracje w swojej kieszeni, a spoglądając na ekran telefonu zauważyła, że to Jin się do niej dobija.

  — Przepraszam — rzuciła szybko — Odbiorę, bo będzie się martwić - zwróciła się do rodzicielki, po czym wstała od stołu i odeszła za próg drzwi, gdzie odebrała telefon — Co tak się do mnie dobijasz?

  — Chciałem sprawdzić, czy jeszcze żyjesz — zaśmiał się chłopak. Bonnie prychnęla.

  — Daj spokój. Wcale nie jest źle, wręcz przeciwnie — dodała, zerkając na siedzącego po drugiej stronie pomieszczenia i uśmiechającego się chłopaka — Właściwie to bardzo go polubiłam — wyznała. Jin zaśmiał się.

Bonnie N Clyde ✔Where stories live. Discover now