Rozdział X ,,Hogsmeade''

110 13 13
                                    

-Hej? – powiedziała zaskoczona Maggie na widok Scorpiusa, siadającego obok niej przy stole Slytherinu w piątkowy wieczór.

-Hej – odparł Scorpius – Robisz coś jutro?

Maggie spojrzała na niego z jeszcze większym zdziwieniem. Ta sytuacja z każdą sekundą stawała się coraz bardziej absurdalna.

-No... nie – powiedziała po chwili niepewnym głosem.

-To świetnie – odparł Scorpius, a po chwili się zmieszał – To znaczy fajnie, tak, fajnie, nie chodziło mi o to, że świetnie, ale fajnie. Okej, nieważne. Wiem, że sprawy między tobą i Albusem są trochę, ee..., skomplikowane, ale zastanawiałem się czy chciałabyś może jutro z nami, Rose i Lily pójść do Hogsmeade? Chcemy kupić kostiumy i...

-Czyj to pomysł? – przerwała mu Maggie, nagle czujna. Scorpius spojrzał na nią zdezorientowany – Bo jeśli Albus czuje w stosunku do mnie jakieś wyrzuty sumienia to mówię nie. Przekaż mu, że nic mi nie jest.

-Nie, nie, nie – zaczął zaprzeczać Scorpius z podejrzaną ulgą – To nie Albus. Nie. Po prostu razem z Rose myśleliśmy, że fajnie by było, gdybyś poszła razem z nami...

-Oh – mruknęła zdziwiona Maggie. Nie spodziewała się tego.

-Cóż, em, tak – mruknął Scorpius i Ślizgonka mogła wprost wyczuć jego zdenerwowanie – Zapewne ja, Albus i Lily będziemy trzymać się razem i Rose pewnie czułaby się trochę odstawiona na bok, i dlatego pomyśleliśmy, że może byś z nami poszła. Jak mówiłem, Al będzie się trzymał ze mną i Lily, więc nie musisz-

-Chętnie z wami pójdę – przerwała mu Maggie i uśmiechnęła się lekko. Lubiła towarzystwo Rose, więc nie miała nic przeciwko wypadu z nią do Hogsmeade. Poza tym nie zaszkodziłoby też ''pogodzić się'' z Albusem. Scorpius spojrzał na nią z ulgą i uśmiechem na twarzy – Więc o której i gdzie się spotykamy?

-Jutro rano po śniadaniu, przy pomniku Hedgemonta – odpowiedział Scorpius i wstał delikatnie od stołu. Maggie mogłaby nawet powiedzieć, że z gracją – Więc, do zobaczenia.

I wyszedł z sali. Maggie jeszcze przez chwilę wpatrywała się w drzwi, zanim kompletnie dotarło do niej, na co się zgodziła. I jeszcze myśl, że Scorpius przyszedł tu tylko po to, by ją o to zapytać.

Szatynka westchnęła i kontynuowała swoją kolację.

***

-Ugh – mruknął Scorpius, gdy wszedł do opuszczonej klasy, gdzie czekali na niego Albus i Rose – Dlaczego to musiałem być ja? Dlaczego zawsze ja?

-Ponieważ Rose jest w Maggie zakochana, a ja z nią pokłócony – zauważył Albus, ale Rose prychnęła tylko niecierpliwie.

-Nieważne – burknęła, po czym zwróciła się do Scorpiusa – Zgodziła się? Dlaczego w ogóle pytamy się dopiero teraz? Jest piątek wieczór, a wychodzimy jutro. To mniej niż 24 godziny, strasznie mało czasu do zastanowienia się. Nie mogliście się spytać wcześniej? Przecież teraz może już ma plany i-

-Spokojnie – mruknął Scorpius i podszedł do Albusa, którego różdżka wytwarzała ciepłe powietrze. Niby taki okropny w zaklęciach, a mu się udało. Scorpius z niewiadomych powodów nie potrafił rzucić ocieplającego zaklęcia, ale mógł na szczęście pasożytować na przyjacielu. Gdy usiadł obok niego, zauważył jego różowawe policzki. Zapewne od ciepła. Spojrzał na Rose, która stała z założonymi rękoma, wyraźnie zdenerwowana – Zgodziła się.

Reakcja była natychmiastowa. Wszystkie mięśnie ciała Rose się rozluźniły, a ona sama wypuściła powietrze z ust, które wcześniej wstrzymywała. Scorpius mógł wyraźnie zobaczyć, jak napięcie z niej opada.

Moment || SCORBUS |ZAWIESZONE|Where stories live. Discover now