4. Nie twój interes

372 57 11
                                    

Uroda Taehyunga była tak niesamowita i niepowtarzalna, że Władca Piekieł przez chwilę zapomniał, po co się tutaj znalazł. Nawet wiadomość o tym, że Lucyfer wydostał się z Nicości nie miała żadnego znaczenia w tym momencie.

Dopiero głośne chrząknięcie Ojca sprawiło, że Yoongi puścił aksamitną dłoń anioła, odwracając się w inną stronę. Nie rozumiał, dlaczego zwykłe spojrzenie w oczy blondyna spowodowało u niego taką reakcję.

— Razem zstąpicie na Ziemię i znajdziecie Lucyfera, aby potem go zgładzić — powiedział Bóg, kończąc tym samym swoją wypowiedź.

Książę Ciemności kiwnął jedynie głową, zdając sobie sprawę z tego, że nie ma sensu się kłócić. Skoro Pan postanowił, że to właśnie on ma się zmierzyć z byłym Władcą, to tak musi być.

— Mam tylko jedno pytanie. Właściwie to nie miałem bladego pojęcia, że mam opuścić Piekło na dłuższy czas i muszę komuś oddać na ten czas panowanie. Nie mogę zostawić swojego królestwa bez nikogo, kto miałby je nadzorować, bo zrobią tam istny chlew — odparł.

Demony może i były jednymi z najmądrzejszych oraz najsprytniejszych stworzeń, jednak ktoś musiał ich pilnować. Kiedy nie miały nikogo nad sobą, zaczynały po prostu wariować, robiąc to, co im się tylko podoba.

Czując nad sobą silną rękę Władcy, nie podejmowali żadnych pochopnych kroków, ani bezsensownych decyzji. Jednak kiedy Yoongi opuszczał Piekło na dłuższy czas, nie wyznaczając zastępcy, zastawał conajmniej setkę zasługującą na więzienie, lub ścięcie głowy.

— W takim razie idź z Taehyungiem. Od tej chwili masz go nie opuszczać nawet na pięć minut. On ciebie też — stwierdził Ojciec.

Czarnowłosy wypuścił jedynie głośno powietrze z płuc i pokręcił twierdząco głową. Nie zamierzał tracić niepotrzebnie czasu na kłótnie. Skłonił się w pasie, następnie odwracając się w stronę anioła.

Miał ochotę uśmiechnąć się szeroko na widok jego pięknej twarzy, jednak zamiast tego posłał mu zimne spojrzenie.

— Idziemy — zarządził, kierując się w stronę wyjścia.

Blondyn oczywiście bez żadnego słowa sprzeciwu zaczął podążać zaraz za nim. Kiedy diabeł był już przy samym wyjściu, w sali dało się usłyszeć cichy śmiech Pana.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący — wyrecytował, na co Yoongi jedynie przekręcił oczami.

Wreszcie opuścili pomieszczenie, wychodząc przed miejsce, do którego każdy chciałby kiedyś wejść. Jednak tylko nielicznym dane było porozmawiać z Bogiem.

Wrogie spojrzenia wszystkich aniołów ponownie skierowane były na demona, którego już dawno przestały one obchodzić. Po prostu przyzwyczaił się do tego, że na zawsze pozostanie w oczach wszystkich tym złym.

Kiedy znaleźli się blisko Bramy, Yoongi odwrócił się do Kima, skanując jego ciało wzrokiem. Z jednej strony nie chciał zabierać go do Piekła, bo zwyczajnie nie zasługiwał, aby znaleźć się w takim miejscu. Z drugiej, nie miał wyjścia.

Uśmiechnął się delikatnie, po czym pewnie przekroczył Bramę, czekając aż blondyn stanie obok niego. Gdy tylko to się stało, obok nich pojawiła się ogromna winda, przyozdobiona wypalonym pentagramem.

Czarnowłosy wcisnął przycisk i już po chwili winda otworzyła się. Towarzyszący temu mały wybuch ognia wystraszył trochę Taehyunga, przez co spłoszony cofnął się do tyłu.

— Gotowy, aby zjechać windą na samo dno Piekła, aniołku? — spytał, pokazując blondynowi swoje białe zęby.

Cherubin jedynie przytaknął ruchem głowy i niespodziewanie chwycił Yoongiego za nadgarstek. Książę uśmiechnął się nieznacznie na ten ruch i wkroczył do windy razem z Taehyungiem.

Drzwi się zamknęły, a maszyna nagle ruszyła szybko w dół, przez co Kim wręcz przytulił się do demona. Na całe szczęście, Min czuł jego strach i nie zamierzał odsuwać go od siebie.

Podróż Piekielną Windą z Niebios nigdy nie trwa długo, dlatego już po minucie, czasu ludzkiego byli na miejscu. Władca wyszedł pewnie, ciągnąc za sobą anioła, na którego twarzy dalej malowało się lekkie przerażenie.

Najchętniej zakryłby mu oczy, chcąc uchronić go przed zobaczeniem tego, jak wygląda jego królestwo.

— Jesteśmy w Piekle? — zapytał, rozglądając się na wszystkie strony, kiedy Yoongi prowadził go do pałacu.

Nawet nie zauważył, w którym momencie to on chwycił anioła za nadgarstek i prowadził w odpowiednim kierunku. Jednak nawet po chwili, gdy zdał sobie z tego sprawę, nie puścił blondyna.

— Owszem, jesteśmy w moim królestwie. Wiem, że pewnie ci się nie podoba, ale spokojnie, już zaraz sobie stąd pójdziemy — odparł, cały czas idąc przed siebie.

— Ładnie tutaj. Inaczej, niż w Niebiosach, ale ładnie — stwierdził, wywołując tym lekki uśmiech na twarzy diabła.

Min otechnął nieznacznie z ulgą, kiedy wreszcie znaleźli się w wejściu do zamku. Otworzył zamaszystym ruchem drzwi, wpuszczając najpierw anioła do środka, a następnie wchodząc tam samemu.

Oczy Azaradela i Pursana wręcz natychmiast skierowały się w ich stronę. Yoongi puścił nadgarstek Taehyunga, podchodząc do nich dostojnym krokiem.

— Zwołać do mnie Azazela i to w tej chwili — rzucił stanowczo, podnosząc nieznacznie głos.

Pursan wręcz natychmiast skłonił się Władcy i wręcz wybiegł z zamku w poszukiwaniu wyznaczonego demona. Azaradel z kolei został z nim, zerkając co jakiś czas na cherubina.

— Co tutaj robi ten dzieciak? — zapytał, badając wzrokiem całe ciało blondyna, za co Min miał ochotę zabić go wzrokiem, co swoją drogą potrafił.

— Nie twój interes, Azaradelu — syknął, odwracając się na pięcie do swojej prawej ręki.

Nie minęło wiele czasu, a Pursan wchodził już do zamku z wysokim, brązowowłosym mężczyzną. Azazel od dawna robił za osobistego doradcę Yoongiego i gdy tylko miał taką potrzebę, jemu powiedział Piekło.

Zresztą był on jedynym demonem, który chciał mu pomóc przy zrzuceniu Lucyfera z Tronu Piekieł. Jednak to była walka, którą musieli stoczyć sam na sam.

— Wzywałeś mnie, panie — powiedział, kłaniając się czarnowłosemu.

— Jesteś mi potrzebny, Azazelu. Mam pewną sprawę do załatwienia na Ziemii i obawiam się, że może to zająć dłuższy okres czasu. Chciałbym, abyś zajął się moim Królestwem podczas mej nieobecności — wytłumaczył diabeł, patrząc drugiemu demonowi prosto w oczy.

— Jak sobie życzysz, panie. Obiecuję, że będę godnie pilnował twoich poddanych — odpowiedział, kładąc jedną ze swoich dłoni na klatce piersiowej miejscu, gdzie znajduje się serce.

— Pamiętaj, że ci w miarę ufam, Azazelu. Nie zniszcz tego, bo wtedy koniec nie będzie dla ciebie zbyt przyjazny — wyszeptał, ponownie chwytając nadgarstek Taehyunga, chcąc już powoli kierować się do wyjścia.

— Przysięgam, że cię nie zawiodę, Książe.

Yoongi kiwnął jedynie głową, rzucając ostatnie spojrzenia Azaradelowi oraz Pursanowi. Po tym ruchu wyszedł z zamku, oplatając palce wokół szczupłego nadgarstka blondyna.

— Teraz idziemy na Ziemię? — dopytał, idąc krok w krok za demonem.

— Teraz idziemy szukać Lucyfera — poprawił go, idąc w miejsce, gdzie znajdował się jeden z wielu portali do świata ludzi.

Hellevator | TaegiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora