40

1.3K 65 3
                                    


Pov Aimee

Kilka miesięcy później
- Bardzo dobrze ci idzie - chwili mnie Ettore. Mam już prawo jazdy, ale Louis i tak każe mi z nim jeździć. Mogę jednak sama prowadzić auto. A jazda smochodem, który dostałam od mojego męża jest czystą przyjemnością. Ma tyle funkcji, że nawet zaparkować może za mnie. Musiałabym się postarać żeby doprowadzić do jakieś kolizji.

- Wiem, po części to zasługa mojego doskonałego autka. Uwielbiam je.

- Kosztowało majątek, ale pan uwielbia cię rozpieszcza. A to, że dopuszcza cię do swoich interesów jest wprost nieprawdopodobne. Zjedź w tą leśną drogę - mówi, a ja zdziwiona na niego spoglądam.

- Po co?

- Przekonasz się - nie podobają mi się jego słowa. Jestem jednak bardzo ciekawa o co mu chodzi, więc tam jadę. Mam przy sobie broń, więc w razie czego powinnam dać radę się obronić.

- Dobrze, ale nie może to trwać długo, bo nie chcę się spóźnić. Louis się zdenerwuje.

- Nie powinnaś się przejmować nim. Przez ten czas zdążyłem zauważyć, że wiesz już kim jesteś - zjeżdżam na bok i zatrzymuje samochód. Cholera skąd on wie jak ja się naprawdę nazywam. Przecież Louis traktuje to jak tajemnice wielkiej wagi i nigdy nie rozmawiamy o tym przy świadkach. A nawet mało co o tym wspominamy.

- Jak to odkryłeś? - pytam wprost. Nie chcę by więcej ludzi się o tym dowiedziało, mój mąż dostały szału, a na pewno ja poniosłabym za to konsekwencje, a nie śpieszy mi się do tego.

- Wielu bardzo wpływowych ludzi wie kim naprawdę jesteś, pozycja twojej rodziny choć już od dawna martwej nadal jest bardzo mocna. Jeśli tylko byś zechciała to mogłabyś się stać jedną z najbardziej wpływowych osób w całej Italii. Jest jednak jeden szczegół - śmieje się na jego słowa. Oczywiście, przecież zawsze musi być jakiś haczyk. Nic nie robi się za darmo.

- Pewnie musiałbym robić wszystko co tylko byś chciał. Byłabym głupią gdybym zgodziła się na coś takiego. Nie będę się nikogo słuchać!

- Nie o to mi chodziło. Nikt by tobą nie kierował, a tym bardziej ci rozkazywał. Sama doskonale sobie radzisz. Jedynym problemem jest twój mąż. On nie pozwoliłby ci stać się kim powinnaś być gdyby nie Federico Tomlinson. Oni obaj zniszczyli twoje życie. Jeden z nich nie żyje, ale trzeba się też pozbyć tego drugiego, to będzie tylko dla twojego dobra.

Nie wierzę w to co słyszę. On właśnie zaproponował mi, że mam zlecić morderstwo Louisa albo sama to zrobić. I to właśnie jest propozycja człowieka, który pracuje dla mojego męża. Może wcześniej nie pochwalałam tego jak rozprawiał się z ludźmi, których tylko o coś podejrzewał.

Teraz już wiem, że powinien być jeszcze bardziej okrutny.

- Udam, że tego nie słyszałam, bo w innym wypadku musiałabym cię zastrzelić. Już nigdy mi o tym nie wspominaj - mówię, a następnie zawracam i wyjeżdżam na główną drogę.

- Sama sobie szkodzisz. Jakbyś się go pozbyła to już nigdy nie musiałbyś się nikogo ani niczego bać. To ty wzbudzałabyś strach.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Zapach krwiWhere stories live. Discover now