7. Kwiat Castlanding

945 61 22
                                    

„To co słyszysz w grze skrzypiec - wyjaśnia - to naga prawda o człowieku. Nie można jej sfałszować, tak jak odcisk palca, jest jedyny w swoim rodzaju."



Norman Lebrecht – „Pieśń imion"

   









Czesałam swoje wredne kudły, kiedy Carmel zaczęła mnie bombardować wiadomościami z pytaniami, co się wczoraj działo, bo nawet nie miałam czasu, żeby do niej zadzwonić.

Lara zapytała tylko, czy „ten buc się znalazł".

Wywróciłam oczami, kiedy moja szczotka po raz kolejny zatrzymała się przy nasadzie.

Nie mam pojęcia co robiłam nocą, że musiałam się męczyć z takimi kołtunami.

Westchnęłam zmęczona i jednym szarpnięciem uwolniłam szczotkę z moich włosów, jęcząc przy tym z bólu.

Wtedy też Lachlana zastukał w moje uchylone drzwi dokładnie trzy razy i wychylił głowę. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i wszedł do środka.

— Lizzy, przepraszam, że kazałem ci się pierdolić. Nie zasłużyłaś na to. — spochmurniał, a mi autentycznie zachciało się śmiać z jego wyglądu, który przypominał mi skruszonego szczeniaka, który nasikał na dywan.

— Nie ma sprawy, byłeś mocno zdenerwowany, rozumiem cię, naprawdę. — wreszcie udało mi się opanować sytuację na głowie, ale i tak była tragiczna. Miałam nadzieję, że żółta bandamka odwróci od tego uwagę.

— Jesteś cudowna. — podszedł do mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku tak mocno, że prawie nie mogłam oddychać. Kiedy się ode mnie odsunął, spojrzał na mnie smutno. Było mi go tak strasznie żal.

— Chyba powinienem ci wyjaśniać, co się dzieje między mną, a moją mamą. — prawie szeptał.

— Nie musisz. — potrząsnęłam głową. — Wyciągnęłam to z Camerona tuż po tym, jak kazałeś się wszystkim pierdolić. — zaśmiałam się. Był trochę zdziwiony, ale po chwili także zaczął się uśmiechać.

— Jestem pełen podziwu. — wyznał. — Cameron rzadko chwali się swoim prywatnym życiem, nawet przyjaciołom. — otworzyłam lekko usta na te słowa.

— Todd myśli, że on nie wie. — dodałam.

— Wiem. Ustalałem z Camem, że tak będzie lepiej. Todd ma wystarczająco dużo zmartwień na głowie. — westchnął. — Poczekam na ciebie w samochodzie, niespecjalnie mam ochotę schodzić do kuchni.

— Już jadłam śniadanie. — machnęłam dłonią. — Uznałam, że nie będziesz chciał tam przebywać, idę z tobą. — zgarnęłam torbę i telefon, a następnie zeszłam z chłopakiem po schodach, na których minęliśmy Rachel. Nawet na niego nie spojrzała. Mój tata za to uśmiechnął się tak szeroko, że widziałam każdy jeden ząb i poczułam się trochę zażenowana.

— Cześć, Lizzy. Miłego dnia, Lachlan. — pożegnał nas i wszedł na górę. Widziałam po twarzy chłopaka, że ucieszyły go te słowa bardziej, niż by tego oczekiwał.

Sama zaczęłam się cieszyć, że mój tata próbuje jakoś skleić tę rodzinę w jedność.

Tak samo jak próbował z mamą, ale tego związku nie dało się uratować.

Bądź co bądź, cieszyłam się z jego wyboru. W końcu gdyby nie przeprowadzka, nie poznałabym tych wspaniałych ludzi, jak na przykład mój przyrodni brat, czy Carmel.

I nie opuściłabym ludzi, których uważałam za przyjaciół, a którzy nimi nie byli.

W prawdzie w poprzednim życiu zostały mnie dwie osoby, ale moje próby kontaktu z nimi były daremne, a same także nic nie robiły. To mnie trochę dołowało i potrafiłam nawet przez to uronić nocą kilka łez, ale powtarzałam sobie, że widocznie tak musi być.

Bad LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz