Rozdział 13

977 26 5
                                    

Codziennie odwiedzałam go w szpitalu, obydwoje zbyt pochopnie podeszliśmy do sprawy. Kochałam go i naprawdę czuje coś do niego, ale chyba muszę mieć dystans dla nas. Po prostu.

Ten dzień serio nie zapowiadał się najlepiej, od rana byłam w studiu przygotować chłopaków do występu. Późnym popołudniem poszłam zanieść Kookowi coś do jedzenia. Kupiłam trochę owoców i różnych wyciskanych soków, uwielbia je.

Otwierając drzwi znów zrobiło mi się gorąco. Przy jego łóżku siedziała ona, Lisa. Czułam jak znów łzy wychodzą mi z oczu.

-Nie, nie wychodz Kochanie. Lisa chciała tylko ci cos powiedzieć...

Nie miałam ochoty na rozmawianie,ale jeśli to ma wyjaśnić coś to posłucham.

-Yoona, ja. Ciebie, was. Ja przepraszam, po prostu. Kiedyś byłam z Jungkookiem ale to przeszłość, po prostu chodzi tu o to że to nie jest takie łatwe, zapomnieć o drugiej połówce. To przeze mnie ten wypadek i inne niezrozumiane przez ciebie sprawy.

W sumie, to zdrętwiałam, nie spodziewałam się takiej zmiany po niej, nie było nigdy między nami miłości czy chociażby przyjaźni. Każda poszła w swoją stronę oczywiście robiąc awantury.
Poczułam że nie najlepiej wykazuje się w takich sytuacjach więc ją przytuliłam, z wzajemnością.

-Lisa, nie musisz iść.

-Nie, nie Yoona przecież przyszła, chce  z tobą trochę czasu poświęcić. Zgadamy się jeszcze jak wyzdrowiejesz. Paa, trzymaj się.

Wciąż nie wiedzialam co się odjebało. Czy to jakiś sen?

-Kochanie? Wszystko okejj?

-Tak, tak. Zobacz przyniosłam ci owoce i twoje ulubione soczki.

Usiadłam i nerwowo wypakowywałam zakupy z foliowej torebki.

-Kochanie. - złapał moją dłoń zaciskając ją w swoich ciepłych i miękkich dłoniach.

-Wiem, że jestem idiotą i gówniakiem który nie ma jeszcze dorozwiniętego mózgu ale na prawdę kocham cię. Nie jesteś warta całego stresu, że powtórzę takie coś. Kocham cię i tyle.

Poczułam że muszę go po prostu przytulić. Wtuliłam się w klatkę piersiową bruneta czując to ciepło którego dawno nie wyczuwałam.

-Wiesz kiedy wyjdziesz?

-Lekarz mówił że jutro a nawet dzisiaj.

-Żartujesz, i ty mi mówisz dopiero teraz.

-Nie chce żebyście się wysiliali na jakieś powitanie. Nabroiłem i muszę ponieść pokorę.

-Ooo ty mój...

Tak jak lekarz powiedział Jungkook wyszedł dzień później czyli dzień przed gwiazdką. Cieszyłam się że mogę ten czas spędzić z nim w domu przy rodzinnym nakrytym odświętnie stole pełnym aromatycznych potraw.

Od rana wszyscy byli na nogach, w końcu jutro gwiazdka, wiadomo prezenty i potrzebne składniki na wiligię. Nie chciałam wyciągać Jungkooka z łóżka bo wiadomo był jeszcze obolały. Kazałam mu leżeć tak jak tylko przyszedł ze szpitala.

-Nie, masz być w domu. Nie chcę żebyś trafił do szpitala znowu. Tak będzie bezpieczniej.

-Yoona, no, ale, no pozwól no....

-Nie - powiedziałam kończąc czesać włosy.

-Dobra, to masz moją kartę.

-Przestań, nie chce twoich pieniędzy...sprawisz mi prezent leżąc ze mną oglądając Kevina razem pod kocykiem.

-Jesteś urocza.

-Wiem. A teraz odpoczywaj. - na do widzenia sprzedała mu jeszcze soczystego buziola w czółko.

true friends or fucking love || j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz