III

13 0 0
                                    


- Czy coś nie tak? – zapytała troskliwie mama.

Wyobrażam sobie jak musiałam wyglądać w tamtej chwili. Wyraz mojej twarzy był zapewne trochę zabawny, ale mnie nie było do śmiechu. Czułam się jakby świat wywrócił kozła. Informacje i bodźce nie końca do mnie docierały.

- Tak, naleśniki są naprawdę pyszne, podasz mi nutellę? – starałam się opanować głos i uspokoić mamę.

- Jasne.

Wzięłam talerz i poszłam do ogrodu. Potrzebowałam świeżego powietrza. Usiadłam przy szklanym stoliku i posmarowałam naleśnika. Nie rozumiałam co się teraz dzieje. Sen był taki realistyczny, i jeszcze ten chłopak. Może powinnam go odnaleźć i zażądać wyjaśnień, albo lepiej nie, weźmie mnie za wariatkę.

Pogoda tego dnia była naprawdę ładna. Świeciło słońce i wiał delikatny wietrzyk. Niebo było bezchmurne. Mimo to moje samopoczucie było poniżej normy, a nawet wciąż spadało. Zastanawiałam się nad tym co powinnam teraz zrobić. Były dwie opcje: znaleźć nieznajomego chłopaka, albo spędzić miło weekend i zignorować ostatnie wydarzenia. Wybrałam to drugie. Szybko dokończyłam śniadanie i poszłam wziąć ciepły prysznic. Zakręciłam sobie loki i związałam je w niski kucyk. Wypuściłam kilka kosmyków po bokach i zaczęłam się malować. Makijaż ograniczyłam do minimum, podkład, puder, tusz. To co zawsze. Wybrałam sobie delikatną biżuterię w postaci małych kolczyków i cieniutkiego wisiorka. Ubrałam skromny czarny t-shirt, czarne spodnie i jeansową kurtkę. Do idealnego wyglądu brakowało mi tylko vansów, oczywiście czarnych. Chwyciłam telefon i napisałam do mojego przyjaciela: „Jestem gotowa, przyjedziesz po mnie?". Umówiłam się z nim kilka dni temu, że pomogę mu wybrać prezent na urodziny jego dziewczyny. Może przy okazji kupie i sobie coś nowego. Po chwili przyszła wiadomość: „Już jadę".

Zeszłam do kuchni. Nalałam do szklanki mojego ulubionego, jabłkowego soku. Wyciągnęłam też z szuflady orzechy. Cieszyłam się, że wreszcie odreaguje ciężki tydzień. Sprawdziłam jeszcze repertuar kina, mam ochotę na totalny relaks. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać telefon. Nie natknęłam się na nic ciekawego w internecie.

Nagle usłyszałam pomrukiwanie silnika i głośny klakson. Szybko wstałam, ubrałam buty i wyleciałam z domu jak strzała. W białym, ślicznym audi siedział Liam. Zsunął okulary z nosa i rozciągnął wargi w uśmiech, odsłaniając zęby.

- Ale masz brykę! – krzyknęłam otwierając drzwi od samochodu.

- Nie była tania ale warto, jest świetna.

- Pójdziemy po zakupach do kina? Muszę się naprawdę odprężyć.

- Chyba nie dam rady, muszę szybko kupić ten prezent i pojechać do domu. Chcę jeszcze zrobić kolację a biorąc pod uwagę, że nie potrafię ugotować nawet parówki może mi to trochę zająć.

- No trudno, w takim razie pójdę sama i wrócę autobusem – powiedziałam zrezygnowana, naprawdę potrzebowałam wtedy towarzystwa kogoś bliskiego, ale od dawna wiedziałam, że dziewczyna Liama ma urodziny, nie miałam prawa prosić go żeby zmienił plany.

Po trzydziestu minutach jazdy dotarliśmy do ogromnej galerii. Mimo, że niedawno jedliśmy śniadanie zdążyliśmy już oboje zgłodnieć, więc poszliśmy na tosty. Czekaliśmy na nasze zamówienie dosyć długo, było bardzo dużo ludzi. Po tym jak naładowaliśmy baterie wyruszyliśmy na poszukiwania idealnego prezentu. Zajęło nam to dwie godziny. Wybieraliśmy spośród różnych pierścionków, markowych ubrań i zmysłowych zapachów. W końcu Liam zdecydował się na złotą bransoletkę z małym serduszkiem po środku, na którym wygrawerował jej imię.

Nie ufaj nikomuWhere stories live. Discover now