12

469 59 5
                                    

wstawiam praktycznie jeden po drugim, więc sprawdź, czy czytałeś/aś 11.


Gdy następnego ranka otworzyłam oczy, pierwsze co mnie spotkało to chwilowy zawał. Odruchowo pisnęłam, niemal podskakując na łóżku, a to wszystko za sprawą Jeremiego, który siedział na krześle tuż obok mojego łóżka i wgapiał się wyczekująco w moją twarz. Podciągnęłam się nieco wyżej, marszcząc brwi.

- Długo tak siedzisz? – spytałam, a on chyba pierwszy raz mrugnął.

- Wystarczająco.

- Spoko – Skinęłam niezręcznie głową. – A czemu?

- Bo mamy do pogadania.

- Na temat?

- Wiem, że wymykasz się gdzieś codziennie wieczorem, a wczoraj wcale nie byłaś na plaży – powiedział spokojnie, a ja przez chwile zamarłam. Cholera.

- Co w związku z tym? – spytałam, starając się nie pokazywać, że jakkolwiek mnie to ruszyło.

- Chyba wolałabyś, żeby rodzice się o tym nie dowiedzieli, prawda?

- Czy ty zamierzasz mnie szantażować? – parsknęłam z niedowierzaniem, podczas gdy on założył ręce na piersi.

- Może.

- A co jeśli mi obojętne, czy rodzice się dowiedzą?

- Nie wierzę – Uśmiechnął się z politowaniem, a ja uniosłam brew. – Wiesz, że rodzice dostaliby bzika i sprawdzali codziennie, czy na pewno jesteś w pokoju.

- Nie sądzę.

- Zapomniałaś, jak dostaliśmy wykład o niewychodzeniu w nocy, po tym, co stało się Sarah?

- Komu?

- Siostra córki kota wujka sąsiadki, Jezu no, Diana, nie wiem, kto to, ale przez dwie godziny nam truli o bezpieczeństwie, bo ją ktoś napadł – Wywrócił oczami, a mi dopiero faktycznie przypomniała się tamta rozmowa.

- Malowałam wtedy paznokcie na bordowo – powiedziałam odruchowo swoje myśli, a Jeremy aż strzelił się z ręki w twarz. Pokręciłam głową. – Co to ma do rzeczy?

- Jesteś durna, naprawdę, więc powiem prosto z mostu – westchnął, a ja aż prychnęłam w myślach. – Łazisz po nocy z ludźmi, których oni nie znają i ty też ich ledwo znasz, a rodzice nic o tym nie wiedzą i gdy doznają takiego szoku, raczej uwierzą też w to, że wtedy też chlejesz.

Czysto teoretycznie właśnie tak robię, ale nie musisz o tym wiedzieć.

- I tak nie wierzę, że byś to zrobił, ale dla świętego spokoju, czego chcesz? – spytałam, siląc się na sarkastyczny uśmiech, który odwzajemnił.

- Masz mnie poznać z tą piękną ratowniczką.

- Spoko. Wiesz, że nie masz u niej szans, prawda?

- To się okaże – Wzruszył ramionami, a ja pokręciłam głową z politowaniem, znów kładąc się w pościel.

- Mogłeś o to poprosić bez całej tej otoczki, wiesz?

- Nie poszłabyś na to.

- Nie chcę, żebyś się rozczarował.

- Powiedziała dziewczyna, która od dwóch lat wzdycha do typa, który ledwo pamięta jej imię. Oklaski – sarknął, a ja wyłącznie wystawiłam do niego środkowy palec.

*

Tego wieczoru, zamiast upewniać się, że Jeremy śpi, musiałam upewniać się, czy na pewno nie narobi zbyt dużego hałasu podczas zbierania się. Stwierdziłam, że lepiej mieć to za sobą, więc już wcześniej poinformowałam Camerona, że wyjątkowo przyjdę z bratem, co przyjął bez zbędnych pytań.

- Słuchaj – zaczęłam, gdy wsiedliśmy z tym idiotą do windy. – Przede wszystkim żadnych durnych komentarzy, zero wspominania o Jacobie i staraj się nie zachowywać jak gbur, w porządku?

- Spoko – Wzruszył ramionami, a ja skinęłam głową i poprowadziłam nas nad basen, gdzie siedziała tylko dwójka. – Gdzie Jack? – spytałam na wstępie.

- A może najpierw „hej"? Ciebie też miło widzieć, Di, jak ci minął dzień? – Caroline podniosła się, patrząc na mnie znacząco.

- Tak, tak, hej kochana, ile ludzi dziś uratowałaś? – spytałam, a ona machnęła ręką, na co obie się zaśmiałyśmy, po czym przywitałyśmy się buziakiem w policzek. – To jest Jeremy, mój brat, a to Caro, najpiękniejsza ratowniczka na Hawajach – Puściłam jej oczko, a ona cmoknęła w powietrzu.

- Znowu lesbian vibes – wtrącił Cameron, podchodząc do nas, po czym jakby nigdy nic złapał mnie w talii i pocałował, dość mocno napierając na moje usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam, zarzucając mu ręce na kark.

- My to chociaż robimy jakoś ładniej – prychnęła gdzieś w tle Caroline, a my oderwaliśmy się od siebie, choć Cam wciąż obejmował mnie ramieniem. – Tak lepiej. Wracając, miło cię poznać – Zwróciła się do Jeremiego, przytulając go na powitanie, a ja widziałam po jego minie, że zatrzymał się gdzieś między szokiem dotyczącym widoku mojego pocałunku a dozgonnym szczęściem spowodowanym gestem Caro.

- To dla formalności jeszcze, to Jeremy – wskazałam na brata. – A to Cameron, mój chłopak.

- Chłopak? – spytał dla pewności Jer, a ja posłałam mu znaczące spojrzenie, gdy on jakby nigdy nic uścisnął sobie dłonie z Cameronem. – A to ciekawe. Nie mówiła nic o tobie.

- Ups? – Wzruszyłam niewinnie ramionami.

- Skoro już formalności minęły, może usiądziemy? – zaproponowała Caro, a po chwili wszyscy zajęliśmy miejsca na leżakach. – Wracając do twojego pytania, Di, Jack jest w mieście, czasem dorabia w klubie jako kelner.

- Prędzej bym obstawiała, że dorabia jako model – parsknęłam, opierając się o tors chłopaka, bo siedziałam między jego nogami.

- Zdarzyło się – wtrącił Cam, a my z dziewczyną spojrzałyśmy na niego pytająco. – Byliśmy na bilbordach w kilku miastach, ale tylko hawajskich. Reklamowaliśmy samoopalacz.

Wiedziałam.

- Chce mi się potańczyć – palnęła nagle Caroline, po czym spojrzała na mojego brata. – Masz ochotę?

Przez prawie całkowity brak świateł niezbyt widziałam jego twarz, ale czułam aż tutaj, że się zarumienił.

- Trochę średnio umiem – Podrapał się niezręcznie po karku, ale dziewczyna wstała i wystawiła do niego dłoń, którą niepewnie przyjął.

- To proste, patrz – Ustawiła go odpowiednio, a ja zastanawiałam się tylko, czy on bardziej się cieszy, czy stresuje jej dotykiem, ale czułam, że będzie mi dziękować za ten wieczór. – Cam, zgłośnij muzykę!

- Się robi – Chłopak wstał, przez co i ja byłam zmuszona się podnieść. Poleciał szybko za barek, zwiększając poziom dźwięku, po czym wrócił do mnie, łapiąc mnie za rękę i unosząc ją tak, że zrobiłam obrót.

Zaczął mnie prowadzić, ruszając się w rytm muzyki, co i ja robiłam bez większego wysiłku. Taniec zwykle zajmował mi większość czasu na imprezach i był przeplatany momentami rozmów i picia, dlatego byłam przyzwyczajona do wywijania na parkiecie nawet pół nocy.

Kątem oka obserwowałam drugą parę, która też całkiem dobrze sobie radziła, głównie za sprawą Caroline, ale jednak. Byłam całkiem dumna z mojego brata, że wydawał się wtedy rozluźniony i nieco nonszalancki, a nie spięty jak wcześniej.

- Basen? – spytał nagle Cameron, a ja pokiwałam głową, choć nie byłam pewna, o co mu chodzi. On natomiast zwinnym ruchem podniósł mnie i gdy odpowiednio się zaczepiłam, wskoczył do wody „na bombę", mocno mnie do siebie przytulając. Pisnęłam, jednocześnie śmiejąc się głośno, gdy się wynurzyliśmy i z nie mniejszą radością, patrzyłam, jak pozostała dwójka dołącza do nas, skacząc złapani za ręce. Pokręciłam szybko głową, przez co woda z moich włosów ochlapała Camerona, a ten zaczął mnie za to łaskotać po bokach. Zaczęłam piszczeć, jednak szybko zahamował mój głos mocnym pocałunkiem, który specjalnie przedłużyłam, mimo że gdzieś za sobą słyszałam już to „fuj!" głosem Caroline i Jeremiego, na co wyłącznie wystawiłam do nich środkowy palec.

Aloha SunnyWhere stories live. Discover now