Hej, jestem Bella.

91 3 0
                                    

Obudziłam się rano. Słońce wpadało przez okno do mojego pokoju padając mi idealnie na twarz. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się.

Nazywam się Arabella Black. Mieszkam u mojego wujostwa. Ciocia mówi, że moja mama nazywała się Scarlet, ale nikt nie wie jak miała na nazwisko, jak miałam pół roku przyniosła mnie do rodziny Grangerów i poprosiła, aby się mną zaopiekowali. Zato tata był dobrym człowiekiem, ale zszedł na złą ścieżkę i siedzi teraz w Azkabanie. Tak więc wylądowałam u wujostwa-mugoli. Tolerują oni jednak magię. Mam przyszywaną siostrę. Nazywa się Hermiona.

Przez otwarte okno wleciały 2 sowy. Obie niosły listy, a jedna z nich duży pakunek dodatkowo. Pierwszy list przyszedł z Hogwartu, było to oczywiście zaproszenie. Otworzyłam drugi list. Przeczytałam
Witaj Bello
Zanim trafiłem tutaj, do Azkabanu niesłusznie oskarżony, schowałem wszystkie moje pieniądze w skrytce numer 148 u Gringota. Wiem, że dzisiaj masz 11 urodziny, więc w paczce oprócz klucza do skrytki jest prezent urodzinowy dla ciebie. Mam nadzieję że ci się spodoba i ją polubisz.
Tata.
Syriusz Black.
Cela numer 3.
Azkaban.

Przeczytałam treść listu 3 razy. Podeszłam do paczki i ją otworzyłam. Wyjęłam kluczyk i oniemiałam. Na dnie leżał zwinęty w kłębek malutki biało-czarny szczeniak.

Nagle do mojego pokoju wparowała Hermiona. Jak zobaczyła szczeniaka nie patrząc na to że śpi, złapała go i uniosła do góry. Piesek przerażony zaczął piszczeć. Zabrałam go siostrze i przytuliłam, po chwili się uspokoił. Szybko schowałam list od ojca, żeby Hermiona go nie zauważyła. Wzięłam Ebony (bo tak nazwałam suczkę) na ręce oraz list z Hogwartu i zeszłam na śniadanie. Wcisnęłam się między ciocię a wujka.
[Ciocia]-Co to za piesek kochanie?
[Ja]-Przed chwilą ktoś mi go przysłał. Mogę prosić jajecznicę.
[Ciocia]-Proszę. I jedcie szybko, bo potem jedziemy na Pokątną. Tam kupimy ci prezent Bell.
Po zjedzeniu udałam się na górę gdzie przebrałam się z piżamy. Zostawiłam Ebony w pokoju i zbiegłam na dół.
W Dziurawym Kotle jakiś czarodziej otworzył nam przejście na Pokątną. Natychmiast pobiegłam sprintem do banku Gringota. Słyszac za sobą wołania cioci.
Weszłam do środka i podeszłam do lady.
[Ja]-Dzień dobry. Chciałabym dostać się do skrytki nr 148.
[Goblin]-To skrytka Blacków, jesteś pewna?
[Ja]-Tak. Oto klucz.
[Goblin]-Gryfku zabierz tę damę do jej skrytki.
Ruszyłam za goblinem w głąb ziemi. Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. To co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Oprócz stosów galeonów było tam mnóstwo bizuterii i torebek.
Do jednej z torebek schowałam mnóstwo galeonów i zgarnełam jeszcze drugą dla Hermiony. Wróciłam na górę i ukradkiem wyszłam z banku. Podkradłam się od tyłu do cioci i wrzuciłam jej do torebki masę galeonów. Potem cicho się oddaliłam. Okrążyłam ich i niby przypadkiem natknęłam się na Hermionę.
[Hermiona]-Mamo znalazłam Bell.
[Ciocia]-To dobrze chodźmy po książki do Esów i Floresów.
Po zakupieniu i cichym och cioci, gdy zobaczyła napływ gotówki ruszyliśmy do wyjscia. Rodzice byli już na zewnątrz, gdy zaczepił mnie jakiś blondyn ze swoim równie platynowym ojcem.
[Lucjusz]-Witam panienkę Black, jestem Lucjusz Malfoy, a to mój syn Draco. Pojdziesz z nami na zakupy? To trochę wstyd dla czarownicy czystej krwi włuczyć się po Pokątnej w towarzystwie mugoli.
[Ja]-Sama wybiorę z kim będę robiła zakupy. Chodź Hermiono.
Z zadartym czołem wyszłam ze sklepu ciągnąc za sobą siostrę. Poszłyśmy potem do Sklapu Madame Malkin. Kupiłyśmy najlepsze szaty jakie tylko były.
Udałyśmy się potem do sklepu Oliwandera.
Najpierw Hermiona wybrała różdżkę i z tajemniczą miną wybiegła za sklepu. W drzwiach minęła czarnowłosego chłopca w popękanych okrągłych okularach. Na lego czole widniała specyficzna blizna w krztałcie błyskawicy. Był to Harry Potter. Chłopak wybrał różdżkę i przyszła kolej na mnie. Po chwili trzymałam w ręku piękną różdżkę. Czułam się tak jakby mnie prąd kopnął.
[Olivander]-Oboje jesteście wyjątkowi i wasze różdżki też. Twoja-zwrócił się do mnie-ma dwa rdzenie co jest niespotykane u innych różdżek. Jeden to włókno ze smoczego serca i drógie to pióro feniksa. Ten ptak oddał jeszcze dwa pióra i tylko dwa. Jedno jest w różdżce Sami-Wiecie-Kogo, a drógie w twojej różdżce-zwrócił się do Harrego-macie rdzenne różdżki.
Pożegnaliśmy się z Olivanderem i wyszliśmy przed sklep.
[Ja]-Hej jestem Bella. Do zobaczenia w Hogwarcie Harry Potterze.
[Harry]-Tak do zobaczenia.
Gdy wreszcie znalazłam rodziców stali oni przed przejściem do świata mugoli trzymając w ręku klatkę z piękną sową śnieżną.
[Ciocia]-Nazywa się Hestia. Miała też siostrę bliźniaczkę która nazywała się Hedwiga.
[Ja]-Bardzo wam dziękuję.
[Wujek]-Nie ma za co.
W radosnych nastojach pojechaliśmy do domu.
Gdy wrociliśmy do domu zamknęłam się w swoim pokoju mówiąc że nie jestem głodna. Przebrałam się w piżamę i usiadłam przy biurku. Jeszcze raz przeczytałam list od taty po czym napisałam:
Tatusiu.
Nie wiem dlaczego cię złapano . Jeśli twierdzisz, że jesteś niewinny, to ja ci wierzę. Bardzo dziękuję za psiaka . Jest cudowna. Nazwałam ją Ebony. Dostałam też sowę Hestię. Jeśli mogę ci jakoś pomóc w udowodnieniu niewinności to napisz. Jeśli będziesz potrzebować podpory jestem . Jeśli będę miała kłopoty napiszę.
Kocham cię mimo wszystko.
Bella
Napisałam adres celi w Azkabanie i wysłałam tam Hestię. Poczułam coś takiego jakbym odnalazła część siebie . Po raz pierwszy zasnęłam gdy tylko zamknęłam oczy .
----------------------------------------------------------------

Wróciłam. Jako, że zacząl sie już rok szkolny postaram sie wrocić do pisania. Ale nie obiecuję, że bede dodawać systematycznie. Ale dodawać będę napewno.

~WaszaRaven

ZdrajczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz