Chapter XXIV - I'll be there for you

1.5K 98 8
                                    

Ten rozdział poświęcony jest w całości Minho i Jisungowi

Jisung
Budzę się w ramionach Minho. Uśmiecham się delikatnie i mierzwię jego włosy. Chłopak leniwie otwiera oczy i spogląda na mnie.
-Wszystkiego najlepszego Minho.
Odzywam się.
-Dziekuję.
Brunet trąca mój nos swoim. Sięgam po telefon, by sprawdzić godzinę.
-Już ósma.
Mówię cicho wzdychając. 
-Moi rodzice śpią dziś u dziadków, więc mamy cały dom dla siebie.
Odzywa się i wtula twarz w moje włosy. 
-Ładnie pachniesz. To ten szampon dla dzieci?
Szepcze, a ja cichocze
-Tak, truskawkowy. 
Odpowiadam i podnoszę się. Podchodzę do szafy starszego i otwieram ją.
-Czego tam szukasz?
Pyta opierając głowę na dłoni.
-A co można znaleźć w szafie z ubraniami?
Patrzę na niego unosząc delikatnie jedną brew.
-W mojej na przykład puste butelki po winie.
Uśmiecha się podchodząc do mnie.
-To było pytanie retoryczne.
Starszy wywraca oczami, przesuwa mnie lekko i sam wyciąga z niej czerwoną koszulkę oraz czarne spodnie z przetarciami. Wychodzi z pokoju, a ja wracam wzrokiem do wnętrza szafy. Po kilku minutach znajduje dużą, pomarańczową bluzę. Z mojego plecaka wyciągam jasne ogrodniczki i czekam, aż Minho wróci z łazienki. Kładę się w poprzek łóżka i pozwalam moim nogom swobodnie zwisać. Prawie przysypiam, gdy chłopak wraca. Zanim zdążę w ogóle otworzyć oczy, chłopak rzuca się na mnie i przygniata do materaca. 
-Złaź ze mnie.
Jęczę, a blondyn chwilę później kładzie się obok. Wstaję, biorę ubrania i idę do łazienki. 
.
.
.
Minho
W czasie, gdy Jisung bierze przysznic, przygotowuje dla nas śniadanie. Pierwszy raz od bardzo dawna spędzam moje urodziny w domu, nie na cmentarzu. To dziwne, że powiedziałem o tym jedynie Jisungowi, choć znam go krótko. Jednak o innych moich problemach jak na razie nie chcę mu mówić. Kilka osób odwróciło się ode mnie po takim wyznaniu. Nie uważałem, że chłopak zrobi to samo, ale lepiej być ostrożnym, zwłaszcza, że to delikatna sprawa. Kilka minut po tym, jak skończyłem swoje popisy w kuchni, Jisung zszedł na dół. Jego twarz zrobił szeroki uśmiech, a na sobie miał jedną z moich ulubionych bluz. Przytulam go mocno i razem jemy posiłek. Jakieś dwadzieścia minut później wychodzimy do ogrodu. 
-Masz ochotę popływać?
Pytam obejmując obejmując go ramieniem.
-Wolałbym nie.
Mówi przymykając oczy. 
-Przykro mi, ale nie przyjmuję takiej odpowiedzi.
Szepcze, po czym wpycham go do basenu. Niestety, chłopak ciągnie mnie za sobą. Wyciera twarz dłonią i posyła mi mordercze spojrzenie.
-A co jeśli nie umiałbym pływać?
Krzyczy siadając na krawędzi. Mokre włosy zaczesuje palcami do tyłu. Podpływam do niego i opieram się o jego nogi.
-Uratowałbym cię.
Mówiąc to wysyłam mu buziaka w powietrzu 
-Teraz muszę się przebrać.
Wzdycha.
-Albo rozebrać i trochę ze mną popływać. 
Różowowłosy marszczy brwi, jakby nad czymś myślał. Po chwili mówi "Dobrze. Ale najpierw ty". Słysząc to wychodzę z wody i ściągam koszulkę oraz spodnie. Policzki chłopaka pokrywają się czerwienią. Chyba nie spodziewał się, że naprawdę to zrobię. 
-Teraz twoja kolej.
Uśmiecham się, po czym pomagam mu wstać. Po chwili widzę ciało Jisunga w prawie całej okazałości. Wchodzimy z powrotem do basenu. 
*jakiś czas później*
-Dobra, przynieś mi ten ręcznik, bo zimno.
Trzęsie się Jisung stojąc w progu drzwi balkonowych. 
-Wejdź do środka, wytrę później podłogę.
Mówię patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. Gdy chłopak kręci głową na boki, ciągnę go za sobą do łazienki.
-Przyniosę ci jakieś ubrania. 
Cmokam szybko jego czoło i idę do pokoju, by zaraz wrócić do młodszego z czarną bluzką w białe paski i ciemnymi spodniami. Sam przebieram się w luźny, granatowy sweter i jeansy. Spoglądam na zegar wiszący na ścianie. Czternasta. Wchodzę do łazienki upewniając się, że Jisung jest już ubrany. Wrzucam mokre ubrania do kosza i podchodzę do lustra.
-Minho, wysusz mi włosy.
Mówi Jisung wtulając się w mój bok. Opieram nasze czoła o siebie i uśmiecham się delikatnie.
-Sam nie umiesz?
Pytam szeptem. Podobała mi się nasza relacja. Nikogo innego nie dotykałem w taki sposób. Nie licząc moich byłych dziewczyn, ale o tym wolałbym zapomnieć. 
-Lubię jak ktoś suszy mi włosy, albo je dotyka. Jak byłem mały, to zasypiałem tylko wtedy, gdy ktoś głaskał mnie po głowie.
Wzdycha, a ja składam czuły pocałunek na jego czole. Wyciągam z szafki pod umywalką suszarkę i każę Jisungowi usiąść na stołku naprzeciwko lustra. Chłopak cicho mruczy, gdy suszę jego włosy. Widząc delikatny uśmiech na jego twarzy, również się uśmiecham. Nie rozumiem co się ze mną dzieje. A może nie chcę rozumieć. Jednak wiem, że czuję do Jisunga coś innego, niż do reszty moich przyjaciół. Mimo farbowania, ma bardzo zadbane włosy. Dziesięć minut później są już suche.
-Gotowe.
Mówię, po czym całuję czubek jego głowy. Odkładam suszarkę na miejsce i obejmuję Hana, który jest bliski zaśnięcia.
-Nie śpij.
Chłopak opiera się dłońmi o moją klatkę piersiową. Patrzy na mnie zaspanym wzrokiem z delikatnym uśmiechem. Po chwili staje na palcach i całuje mnie czule. 
-To nagroda za wczoraj.
.
.
.
Jisung
Siedzimy na łóżku Minho i oglądamy telewizję. Siedzę do niego tyłem. Ręce chłopaka oplatają moją talię, a głowę opiera na moim ramieniu. Czuję się przy nim komfortowo. Bardzo szybko się do niego przywiązałem. Jego urodziny są dobrą okazją na lepsze poznanie się. Minho ma w sobie coś, czego nie jestem w stanie opisać. 
-Zjemy coś? Jestem głodny.
Mówię odchylając lekko głowę, by móc na niego spojrzeć. Chłopak cmoka mój policzek.
-Możemy gdzieś pojechać.
Uśmiecha się delikatnie. Wzdycham.
-McDonalds?
-Ok.
*znowu jakiś czas później*
Koło szesnastej parkujemy pod lokalem. Minho nie pozwolił mi nawet wziąć portfela upierając się, że to on zapłaci. Nie chcąc się z nim kłócić, po prostu dałem sobie spokój. Po złożeniu zamówienia zajęliśmy stolik obok okna. 
-Obrazisz się, jeśli dołączą do nas chłopacy?
Pyta obejmując mnie ramieniem. 
-A ja już ci nie wystarczam?
Żartuję sięgając po telefon chłopaka. 
-Wystarczasz, ale pomyślałem, że będzie fajniej w większym gronie. Zwłaszcza, że chcieli mi złożyć życzenia.
Mówi, a ja uśmiecham się delikatnie. Włączam aparat i robię nam zdjęcie.
-Po co to?
-Na pamiątkę.
.
.
.
Minho
Gdy dostajemy nasze jedzenie, zauważam moich przyjaciół wchodzących do środka. Od razu podchodzą do nas. Witam ich z uśmiechem. Changbin i Felix idą zamówić jedzenie, a reszta siada przy naszym stoliku.
-Twoja mama miała dziś chyba zły dzień.
Mówi Hyunjin opierając głowę na ramieniu Jeongina. Wymieniam spojrzenie z Jisungiem.
-Może być na mnie troszkę zła.
Mruczy siedemnastolatek. Mierzwię jego włosy. W sumie to trochę moja wina. Gdyby nie ja, chłopak nie miałby problemów z matką. Najpierw przeze mnie spóźniliśmy się do szkoły, potem zabrałem go do fryzjera, a na koniec przywiozłem go do siebie wrew jej woli. No cóż, rodzice zawsze pozwalali mi na wiele rzeczy, których czasem nawet nie powinienem robić. Za każdym razem dostaję to, czego chcę. 
-Woojin nie chciał przyjść, ale go zmusiłem.
Odzywa się Chan i przyciąga bruneta do siebie. Ten wywraca oczami i próbuje go odepchnąć. Bang jest hetero, ale kocha denerwować Woojina, przez co czasem wyglądają jak para. Mama blondyna nawet go o to spytała. Jeśli już o rodzicach mowa, to państwo Bang są bardzo tolerancyjni. W końcu Felix praktycznie od razu powiedział im o swojej orientacji. Ucieszył ich fakt, że spotyka on się z kimś, kogo znają. Changbin tylko wygląda groźnie. No, chyba że pozna się go od strony zazdrośnika. Już nie raz osoba, która chciała zbliżyć się do Felixa, szybko z tego pomysłu rezygnowała. 
.
.
.
Nie wiem co napisać, bo nie mam siły nawet przeczytać tego rozdziału, przepraszam za błędy.

My first and last - MinsungWhere stories live. Discover now