*24* Niedobry Dei

465 34 16
                                    

Wszystkie błędy w rozdziale są zrobione specjalnie.

Siedziałam na swoim łóżku obejmując swoje nogi. Z misji wróciliśmy kilka godzin temu, a ja nadal nie zmieniłam swojej pozycji. Nie docierał do mnie żaden ból, sugerujący, że powinnam usiąść inaczej, albo przejść się. Nic do mnie nie docierało.

Podczas wykonywania zadania, Deidara stracił obydwie ręce i ninja z Konohy odzyskali ciało Gaary, chociaż i tak nie wiedziałam po co im on, skoro już jest w innym świecie. Ja od razu po powrocie zabandażowałam swoje rany, chociaż nie szło mi to dobrze.

Sasori zrobiłby to lepiej.

Mimo iż nie spędzałam z nim jakoś dużo czasu, to i tak czułam smutek, spowodowany jego śmiercią. Mam ochotę się rozpłakać, gdy tylko myślę o tym, że już nigdy nie spojrzy na mnie tym zażenowanym wzrokiem, już nigdy nie ochrzani, już nigdy nie zobaczę go przechadzającego się po korytarzu i już nigdy nie przyłapie mnie na całowaniu z Deidarą.

Właśnie, Deidara...

Mój drugi powód do zmartwień. Nawet kiedy odrzucam łzy napływające do moich oczu, to i tak spływają po moich policzkach. Wcześniej starałam się nie przejmować za bardzo sytuacją pomiędzy nami, ale teraz miałam wszystko gdzieś. Zawsze gdy zamykam oczy, widzę jego zimny wzrok. Już nawet nie skierowany na mnie. Gdybym tylko była silniejsza i mogła odepchnąć Hidana...

"Gdybym mogła...", ostatnio moje ulubione słowo.

Do moich uszu dotarł dosyć donośny dźwięk pukania. Otarłam szybko łzy, podniosłam się z łóżka, poprawiłam ubranie i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć.

-Witaj, czy masz ochotę porozmawiać o Jashinie?

Zamknęłam je szybko widząc szarowłosego. 

-Ej, no kurwa! Ja się tu z tobą miło witam, a ty mi zamykasz drzwi przed ryjem! Otwieraj je, suko! Mamy do pogadania!

-Nie chcę z tobą rozmawiać! Spadaj stąd!

-Dobra, dobra! Pójdę, ale dopiero wtedy, kiedy ci wszystko wyjaśnię!

-Co masz mi niby do wyjaśnienia!? Nie chcę cię widzieć!

-Jak otworzysz te pierdolone drzwi, to zobaczysz!

Zmieszałam się. Co ma mi niby do powiedzenia chłopak, który sprawił, że Deidara się ode mnie oddalił? Nie miałam pojęcia, ale ciekawość wzięła górę.

Delikatnie otworzyłam drzwi i wyjrzałam za nie.

-No w końcu. Jednak masz trochę oliwy w głowie.

-Lepiej zacznij gadać. Po co tu przyszedłeś?

-Chciałbym przeprosić cię za całą tę sytuację. Ale czy ty rozumiesz to, że jakaś laska mi odmówiła?! Ogarnij to, ja se siedzę w barze i widzę niezłą dupę, no to podchodzę do niej i próbuje zaciągnąć do mojego wynajętego pokoju, a ona zaczyna się drzeć, żebym się od niej odwalił! A potem rzuciła mną o ścianę, ale to jest mało ważne. -przekręcił oczyma, a ja miałam ochotę uderzyć się w czoło - No i chciałem się jakoś dowartościować i cię przelecieć, ale ten staruch Kakuzu mi przeszkodził, ale to chyba dobrze. 

-Ale dlaczego mówiłeś, że jesteśmy razem?

-W sumie to nie wiem. Wkręciłem się.

Nie wiedziałam, co miałam o tym myśleć. Naprawdę chciał przelecieć mnie tylko dlatego, aby poczuć się dowartościowany? Przecież to głupie! 

-No i na przeprosiny chciałem się z tobą najebać. Wiec chodź -nim zdążyłam coś powiedzieć, pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni, gdzie były już przygotowane butelki z sake. Westchnęłam.

~

-Nadal ci nie wybaczyłam, że odsunłeś odymnie Deidare!

-Oj no, siedź cicho i chlej! Wypiłaś dopiero połowę butelki. Albo końcówkę...

-Już nawet liczyć nie potrafisz. Przecież widać gołym okiem, że to jest siedem piątych butelki!

-A tam pierdolisz głupoty.

Hidan nagle spojrzał w którąś stronę, ale za bardzo rozmazywał mi się obraz, abym mogła je odróżniać. Po chwili odezwał się.

-Dobra, ja spierdalam do siebie. Nara młoda - i poklepał mnie po głowie. Nieporadnie podniosłam ręce do góry, aby poprawić zniszczoną przez niego fryzurę.

Też już chciałam wstać i pójść do siebie, ale źle wymierzyłam kroki i już miałam runąć na ziemię, gdyby nie czyjeś ramiona oplatające mnie w pasie. Spojrzałam na swojego wybawcę.

Rozpłakałam się.

-Deidara! Dlaczego temu kretynowi uwierzyłeś!? Przecież ja bardzo kocham cię, a ty tego doceniasz nie.

-Jesteś pijana, Kasumi.

-Wcale, że bo nie. Wypiłam tylko dziesięć czwartych którejś tam butelki. To malutko, maluteńko, maluśko!

Postawił mnie na ziemi, a ja wytarłam swoje policzki od łez. 

-Do pokoju zaprowadź mnie. Ja nie umiem sama. Ten kretyn mnie upił.

Deidara westchnął, ale pokiwał głową. Jeszcze chwilę wpatrywałam się w jego oczy, za którymi tak bardzo tęskniłam. 

Obudziłam się dopiero wtedy kiedy zobaczyłam, że blondyn kładzie moją rękę na jego plechach, abym nie runęła na ziemię. Zaczęłam stawiać kroki.

-Deidara mnie nie kocha, a ja go tak. Deidara mnie nie kocha, a ja go tak -zaczęłam nucić pod nosem. 

-Przestań.

-Dlaczego?

-Po prostu przestań, hm.

Ucichłam. Ale po kilku minutach znowu otworzyłam buzię, aby coś powiedzieć.

-Hidan dzisiaj do mnie przyszdł. I przeprosił. I upił. I przydłeś ty. I się rozpłakałam. Bo mi nie wierzysz. Wiesz jak mnie bolał twój wzrok zimny? Za każdym razem gdy cię widziałam miałam ochotę cię przytulić.

Nie kontrolowałam swoich słów. Po prostu wypływały ze mnie, a ja nie zatrzymywałam ich. Nie miałam po prostu siły.

-Smutno mi było bardzo. Tak samo się czułam gdy była tu Kimiko, ale tera chyba gorzej. Nie wiem. Nic nie wiem. Czy ja w ogóle coś wiem? Sprawiasz, że chyba nie. Niedobry Dei.

Nagle zatrzymaliśmy się. Zdezorientowana spojrzałam na niego. Nie umiałam rozpoznać wyrazu jego twarzy. Nawet nie miałam na to czasu, bo nagle przybliżył się do mnie. Pocałował mnie, a to sprawiło, że rozpłakałam się na dobre.

Tak bardzo za nim tęskniłam...

Poczułam coś mokrego. Otworzyłam delikatnie oczy i zauważyłam, że blondyn także płacze. Oderwałam się od niego, ale tylko po to, aby mocno go przytulić.

-Nigdy nie przestałem cię kochać. Nawet jeżeli chciałem, to nie mogłem. 

Staliśmy na środku korytarza wtuleni w siebie i nic nie miało prawa nam przerwać.

•Najpiękniejsza sztuka || Naruto•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz