Prolog

291 29 92
                                    

*naprawdę myślałam że wstawiłam ten rozdział w poniedziałek, ale teraz patrze i wcale nie, przepraszam was bardzo...*

Na koniec rozdziału notka ode mnie, bardzo proszę o przeczytanie!

A teraz nie przedłużam i zapraszam!

Jimin

- Zostaw mnie! - krzyknąłem, kiedy ojciec kolejny raz próbował mnie uderzyć.

- To przez Ciebie! - zamachnął się, a ja oberwałem z pięści w policzek.

- Pr-proszę! - upadłem na brudną ziemię. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Zasłoniłem się rękoma, kiedy mężczyzna znów się zamachnął.

- Aaaa!! - usłyszałem krzyk matki. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę i skierował głowę w stronę odgłosów. Skorzystałem z chwili jego nie uwagi i z trudem wybiegłem z naszego małego domku.

Biegłem - na tyle, ile pozwalał mi mój obecny stan - przed siebie z lekko opuchniętą twarzą, a rękę trzymałem na żebrach, w które również oberwałem. Przepychałem się przez ludzi, nie patrząc gdzie biegnę. Chciałem być jak najdalej od mojej domu, od tego człowieka.

Po długim biegu zatrzymałem się przy jakimś lasku. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Nie widziałem żadnych domów czy dróg. Jedyne o czym mogłem teraz myśleć, to ból w całym moim ciele. Podszedłem do niskiej brzozy, po czym ostrożnie usiadłem opierając się o nią. Zamknąłem oczy, próbując unormować mój oddech.

Moja matka zachorowała parę tygodni temu. Cały czas ma wysoką gorączkę i nic jej nie pomaga. Ojciec, uważa, że to moja wina, a tak naprawdę, to nic nie zrobiłem. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak, ale po prostu zachorowała. Pomagam jej i wyręczam ją w pracy, żeby nie musiała się jeszcze bardziej męczyć niż teraz.

Mój rodziciel po tygodniu poddał się i stwierdził, że już nie uratujemy matki, a to wszystko przeze mnie. Czasami płakał po kątach i wyżywał się na mnie, iż nie mieliśmy pieniędzy, ponieważ zrezygnował z jakiejkolwiek pracy. Siedzi teraz całymi dniami w chatce i nic nie robi. Nawet nie próbuje się pozbierać, ani wspomagać swojej żony i mojej matki.

Przez to, że mężczyzna nie pracował, nie mieliśmy na nic pieniędzy, co równało się z częstymi głodówkami. Nie było nas stać na zioła czy medyka. Nie mogliśmy pozwolić sobie na żadne wygody, co nie było możliwe nawet wcześniej.

Moja matka chciała mi pomagać, ponieważ teraz wszystkie obowiązki spadły na mnie. Musiałem jako tako pracować, żeby zarobić trochę pieniędzy. W domu sprzątałem i gotowałem, aby nas nakarmić. I jeszcze dbałem o matkę, żeby było jej jak najlżej.

Czułem się trochę jak ta samotna brzoza. Mała, jedna, bez nikogo, a wokół same wielkie świerki  czy jodły. Z myślami krążącymi wokół mojej rodziny i nieszczęścia, które nas spotkało, zasnąłem pod małym drzewkiem.

✿✿✿

Jeongguk

*trzy dni wcześniej*

Siedziałem w swojej komnacie znudzony tym wszystkim. Usłyszałem pukanie do drzwi. Nie zwróciłem na to uwagi, dalej spoglądając na ogromny i piękny ogród królewski. Po krótkim czasie do środka ktoś wszedł.

- Książę, król wzywa do stali tronowej. - usłyszałem głos jednego z służących w pałacu.

- Dobrze, zaraz tam przyjdę. Możesz już odejść. - młody mężczyzna ukłonił się, po czym wyszedł, a ja wywróciłem oczami. Po co ojciec znów mnie wzywa? Ostatnio cały czas coś ode mnie chce. Nie to, że mogłem coś na to zaradzić czy się sprzeciwić, ponieważ to on był władcą naszego kraju.

My Little Princess // KookminWhere stories live. Discover now