Pierwsze Spotkanie

4.3K 186 186
                                    

Uzumaki Naruto

Czy naprawdę Tsunade musiała oddelegować po Ciebie ANBU rano tylko po to, żeby później wysłać Cię na zwykły zwiad wokół wioski? Pokręciłaś głową i ruszyłaś w stronę głównej bramy Konohy. Przy wcześniej wspomnianym miejscu spotkałaś Kotetsu i Izumo, z którymi zamieniłaś parę zdań. Po kilku minutach odeszłaś, usmiechając się. Ta dwójka naprawdę potrafiła poprawić humor.

Oparłaś się o ścianę, rozejrzałaś i z westchnieniem przypomniałaś sobie, jak to właściwie się stało, że nie masz misji akurat ze swoją drużyną. Przydzielono im zadanie kilka dni wcześniej, a Ty skręciłaś nadgarstek, przez co nie mogłaś w nim uczestniczyć.

Jak się później okazało, miałaś iść na misję z drużyną Kakashi'ego. A konkretniej z jednym jego członkiem, bo Hokage stwierdziła, że nie ma potrzeby wysyłania większej ilości osób. W końcu to był zwykły zwiad, na który wysłano akurat Ciebie o piątej nad ranem. Mądre. Bo na pewno innym shinobi będzie się chciało wstać o tej godzinie i atakować wioskę.

Westchnęłaś po raz kolejny tego dnia. Z daleka dostrzegłaś blondyna, który powoli szedł w Twoją stronę. Jego chód przypominał trochę ten, który znałaś z różnych historii o zombie. Ale to tylko mały szczegół. W każdym bądź razie chłopak nie wyglądał najlepiej.

- Wszystko w porządku? - spytałaś, kiedy podszedł wystarczającego blisko, byś mogła lepiej ocenić jego stan, przy okazji nie krzycząc na całą wioskę z pytaniem o jego zdrowie.

- Chyba tak, po prostu się nie wyspałem - odparł spokojnie, przy okazji ziewając. Nagle żywo podniósł głowę, dzięki czemu mogłaś zobaczyć jego intensywnie niebieskie oczy. Piękne. Pomyślałaś. - Nazywam się Uzumaki Naruto i w przyszłości zostanę Hokage, dattebayo! - oznajmił chyba trochę za głośno, bo ludzie przechodzący przy bramie, spojrzeli na Was dziwnie. Zignorowałaś ich i pociągnęłaś blondyna w stronę bramy Konohy. W końcu misja sama się nie wykona, prawda?

Uchiha Sasuke

Orochimaru przyprowadził Cię do pokoju, który rzekomo od teraz miał być Twój. Otworzyłaś drzwi, które skrzypiąc, ukazały wnętrze ciemnego lokum. Jedynym źródłem światła była świeca, stająca na biurku. Skrzywiłaś się na ten widok. Zdecydowanie trzeba będzie coś z tym zrobić. Lubiłaś ciemność, ale ta była aż zbytnio obecna w tym pokoju. Szczególnie, że pomieszczenie nie miało żadnego okna. Nienawidziłaś przeciwieństwa jasności, chociaż zatraciłaś się w nim, szukając zemsty.

Ciemność przypominała Ci o tym, jak wszystko straciłaś, pogrążając przy tym siebie. Kiedyś kochałaś w sobie wrażliwość, zapał, to, że nigdy nie chciałaś się poddać i walczyłaś z całych sił. Uwielbiałaś w sobie to, że potrafiłaś tak cholernie mocno kochać, to, że nie potrafiłaś zostawić, odpuścić. To, że ratowałaś nawet najbardziej zgniłe przyjaźnie, które już dawno umierały pod ziemią. Sprawiałaś, że ponownie rozkwitały...

Gdy trochę w nim posprzątałaś i poukładałaś swoje rzeczy, ogarnęła Cię nagła potrzeba wyjścia ze swoich czterech ścian. Kiedy zamyknęłaś drzwi, zrobiłaś ledwo parę kroków i już leżałaś na podłodze. Okazało się, że wpadłaś na jakiegoś chłopaka.

- Gomene, ale następnym razem sam też trochę uważaj. - zauważyłaś, a czarnowłosy tylko prychnął. Podniosłaś się i otrzepałaś z niewidzialnego kurzu. Wystawiłaś rękę w jego stronę, aby pomóc mu się podnieść. Chłopak odtrącił ją i wstał. Już chciał odchodzić, kiedy założyłaś ręce pod piersi i zapytałaś. - Skoro nie przyjmujesz mojej pomocy, możesz zdradzisz mi chociaż swoje imię? Nie znam cię, ale myślę, że masz w sobie chociaż tyle kultury, żeby się przedstawić.

Naruto ScenariosWhere stories live. Discover now