Kobieta w czerwonej sukience

2.4K 97 4
                                    

Budzę się, jest już bardzo widno. Patrzę na zegarek dochodzi 11. Idę do łazienki tak bardzo chce mi się siku. Następnie biorę gorący prysznic, bo jest mi zimno. Rozgrzewam się pod nim i myślę o tym, co wczoraj się wydarzyło. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mi się podobało, sumienie mnie gryzie, że zdradziłam Aleksandra. Mam straszne wyrzuty sumienia, tęsknię za nim, będziemy mieli dzieci.. a on o tym jeszcze nie wie.. Wychodzę spod prysznica, owijam się ręcznikiem i zabieram się za suszenie włosów. Nakładam na twarz krem, a potem maluję się delikatnie. Słyszę jak mój brzuch burczy z głodu. Myję szybko zęby i idę się ubrać. Kostka zdecydowanie mniej mnie boli, mogę się już swobodniej poruszać. Decyduję się na czarna dopasowaną bluzkę na długi rękaw i jeansy. Wychodzę z pokoju, drzwi są otwarte. Zbliżam się ostrożnie do drzwi wyjściowych, nerwowo rozglądam siew poszukiwaniu Dmitrija, nigdzie go nie widzę. Łapię za klamkę od drzwi – są zamknięte. Cholera. Kieruję się w stronę kuchni, otwieram lodówkę i szukam czegoś, co nadaje się do zjedzenia. Niestety nie ma tu żadnego pieczywa, ani nic co można byłoby z nim zjeść. Zamykam drzwi, i odskakuję przestraszona.
- Dima! Ale mnie przestraszyłeś. Mówię roztrzęsiona.
- Nie chciałem, przepraszam, widzę, że jesteś głodna.
- A ja widzę, że zrobiłeś zapasy na cały tydzień. W dłoniach trzyma siatki pełne zakupów.
- Zaraz cos przygotuję na śniadanie, a ty możesz zrobić w tym czasie herbatę. Mój brzuch znów daje koncert. Nie umyka to uwadze Dmitrija.
- Za chwilę dostaniesz jeść, nie martw się. Śmieje się. Ma na sobie czarne spodnie, dresowe i bluzę w tym samym kolorze. Po chwili ściąga ją, a moim oczom ukazuje się jego umięśnione ciało. Ma na sobie czarny podkoszulek, jest spocony.
- Biegałeś? Pytam ciekawa.
- Tak, a potem zrobiłem zakupy bo lodówka świeci pustkami po wczorajszej uczcie.
- Przepraszam cię bardzo, że tyle tu jem, ale to wszystko przez to, że za dobrze mnie karmisz, a wszystko mi tak smakuje, że nie mogę się oprzeć.
- Cieszę się, masz jeść, jesteś bardzo szczupła.
- A co lubisz dziewczyny przy kości? Pytam go wyzywająco.
- Nie, nie lubię puszystych kobiet. Lubię dobrze odżywione. Śmieję się w głos, a ty z pewnością się do nich zaliczasz. Lubisz dużo jeść, co mnie bardzo cieszy.
- Jak tak dalej będę się odżywiała to źle się to dla mnie skończy. Robię zniesmaczoną minę. Zabieram się za herbatę, szukam gorączkowo kubków w szafkach, w końcu udaje mi się je znaleźć. Herbata na szczęście stoi na blacie do tego moja ulubiona dilmah. - Widzę, że lubimy pić tę samą herbatę. Stwierdzam. Dima odwraca się do mnie przeszywając mnie swoimi czarnymi oczami.
- Myślę, że nie tylko to. Pielmieni to też moja ulubiona potrawa.. Uśmiecha się delikatnie. Dima krząta się po kuchni. Po chwili czuję zapach smażonej cebulki.
- O rany uwielbiam smażoną cebulkę. Rozpływam się nad jej zapachem. Dima miesza ją energicznie na patelni po czym dodaje boczek i jajka. Przypomina mi się Aleksander, to jego ulubione śniadanie. Skręca mnie w żołądku na samą myśl o nim. Co on teraz czuje? Co robi? Czy o mnie myśli, tak jak ja o nim.. Przypatruje się plecom Dmitrija. Widzę, że ma na nich wytatuowanego smoka, a raczej jego głowę, która znajduje się na jego karku i skrzydła, które nachodzą na jego ramiona i tricepsy. Reszta znajduje się pod podkoszulką. Dmitrij nakłada jajecznicę na talerze i podaje do tego świeże, pachnące bułki.
- Siadaj Dario, to dla ciebie. Podaje mi talerz i wskazuje miejsce przy stole. Posłusznie wykonuje to, o co mnie prosi.
- Pozwolisz, że ściągnę podkoszulkę jestem cały spocony.. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- No pewnie, jak chcesz. Mówię obojętnie. Po chwili jednym szybkim ruchem ściąga podkoszulkę, a ja dostrzegam na jego klatce ogromnego czarnego anioła, siedzącego z podkulonymi nogami, ze spuszczoną głową i zwiniętymi skrzydłami. Łapię się na tym, że mam otwartą buzię. Dima siada na przeciwko mnie.
- Smacznego Daszo. Zwraca się do mnie szukając mojego rozbieganego wzroku.
- Dziękuję, wzajemnie. Szepczę. Jemy w ciszy. Nikt nic nie mówi. A mnie zastanawia dlaczego wytatuował sobie akurat czarnego anioła i do tego centralnie na klatce piersiowej?
- O czym myślisz Daszo? Pyta zatroskany.
- O niczym.
- Jak kobieta mówi, o niczym, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Stwierdza. Bawię się widelcem, milczę, nie wiem dlaczego, ale czuję łzy jakie zbierają mi się i ogromną gulę w gardle.
- Daszo co się stało? Dima czule łapie mnie za dłoń, nie spuszczając ze mnie swoich czarnych, drapieżnych oczu chyba jest trochę przestraszony.
- Kiedy to się skończy i wrócę do domu? Pytam drżącym głosem. Widzę jak Dmitrij kamienieje na twarzy i zmienia powoli kolor skóry na żółty, bardziej wściekły. Zabiera dłoń z mojej i widzę jak ją zaciska z całej siły tak, że aż kostki robią się białe. Zgrzyta zębami z nerwów. Bierze głęboki wdech po czym odpowiada.
- Wszystko ma się wyjaśnić w ciągu dwóch tygodni. Wypowiada to bardzo spokojnie, aż za bardzo jak na to, co przed chwilą widziałam. Podnosi się zabiera nasze talerze i wstawia je do zmywarki.
- Idę wziąć prysznic. Oznajmia mi po czym znika w łazience zostawiając mnie samą przy stole. Dwa tygodnie.. Jeszcze dwa długie, a może i krótkie tygodnie i zobaczę Aleksandra, będą mogła mu w końcu powiedzieć o ciąży, pocałować go, dotknąć, powąchać. Na samo jego wspomnienie robię się wilgotna, brakuje mi jego dotyku, czułości, jego pomysłów. Czy on o mnie walczy? Czy uda mu się mnie stąd zabrać? Za dwa tygodnie wszystko będzie jasne.. Wstaję w końcu od stołu, odwracam się żeby pójść do swojego pokoju. Zatrzymuję się jednak bo w progu stoi odświeżony Dmitrij. Ma na sobie jeansy, adidasy i czarną, sportową bluzę.
- Ubierz coś ciepłego, zabieram cię do miasta. Oświadcza sucho.
- Dobrze. Idę do pokoju po kurtkę, mijam go i czuję ten całkiem inny, intensywny zapach, jest wręcz hipnotyzujący. Zaciągam się nim i czuję go całą sobą. Odnajduję w szafie czerwoną, ciepłą kurtkę, ubieram ją, do tego biorę czarne, skórzane botki.
- Jestem gotowa. Oświadczam. Dmitrij otwiera mi drzwi wejściowe i puszcza mnie przodem. Idziemy do windy, tym razem działa. Zjeżdżamy na sam dół w milczeniu. Wsiadamy do jego wypasionego Land Rover Evoque. Dima otwiera mi drzwi i pomaga wejść. Po chwili zajmuje miejsce kierowcy i odjeżdżamy. Podjeżdżamy pod bardzo ekskluzywny budynek w samym centrum miasta. Dmitrij wprowadza mnie do środka. Na miejscu widzę wysoką, zadbaną kobietę w blond włosach i czerwonych ustach. Podchodzi do nas. Dmitrij rozmawia z nią po rosyjsku, a ona uważnie mi się przygląda.
- Daszo to Yevgenia Blanko, zajmie się dzisiaj tobą i wykona wszystko to, co uzna za potrzebne. Zostawiam cię w dobrych rękach i życzę ci dużo relaksu. Uśmiecha się delikatnie do mnie po czym bierze moją rękę w swoją dłoń i delikatnie całuje mnie w nią na pożegnanie.
- Jadę, muszę załatwić kilka spraw, za kilka godzin po ciebie wrócę. Puszcza nie chętnie moją dłoń i odchodzi. Patrzę chwilę za nim jak się męsko porusza.
- Zapraszam cię Dario na fotel, zajmiemy się dzisiaj twoimi paznokciami, twarzą i całym ciałem. Yevgenia zwraca się do mnie po angielsku, uśmiecha się i wskazuje mi fotel, na którym mam usiąść.
- Napijesz się czegoś?
- Tak. Na początek poproszę szklankę wody. Mówię zaskoczona. Dima przywiózł mnie do spa.. Rany dlaczego? Czy już aż tak źle wyglądam? Stwierdzam, że nie ma sensu zadręczać się tymi pytaniami. Jeśli mogę, to muszę korzystać, a spa to najlepszy prezent jaki można podarować kobiecie,
nic tak nie podnosi ego i libido, jak piękne, zadbane ciało. Yevgenia zaczyna od mojej twarzy, nakłada mi peeling, później maskę, leżę tak kilkadziesiąt minut z jednym potem drugim specyfikiem na twarzy. Na koniec robi mi masaż twarzy, szyi i dekoltu. Relaksuje się przy tym najbardziej. Tak mi ciepło i przyjemnie. Następnie zabiera się za makijaż. Maluje mnie bardzo starannie, zrobiła mi smokeeyes, podkreśliła moje niebieskie oczy, sa teraz seksowne i zalotne. Po makijażu przechodzi do moich dłoni. Robi mi peeling, następnie moczę je w parafinie. Po tym zabiegu Yevgienia zabiera się za moje skórki i przechodzi do malowania paznokci.
- Jaki chciałabyś kolor na paznokciach? Pyta nie odrywając wzroku od moich dłoni.
- Naturalny, delikatny, może baby boomer? Mówię niezdecydowana.
- Baby boomer to dobry wybór zawsze pięknie się prezentuje i do wszystkiego pasuje. Stwierdza Yevgienia. Masz bardzo ładną, długą płytkę, będzie się świetnie prezentował. Rozglądam się po salonie. Jest tutaj bardzo luksusowo i nowocześnie. Dominują jasne kolory biel i beż, wszystko jest na wysoki połysk. Czuć i widać, jakość wykonywanych usług. Za ogromnym oknem widzę, chodzących ludzi w ciepłych kurtkach. Niestety zawitała już jesień, robi się chłodno.. Mam nadzieję, że niedługo wrócę do Aleksandra. Do naszego wspólnego życia. Pomału zaczyna dokuczać mi głód. Nic dziwnego siedzę już tutaj cztery godziny. Yevgenia podchodzi do biurka i dzwoni do kogoś. Po chwili wraca i zabiera się za pedicure.
- Yevgenio na stopach też chcę klasykę, jakiś french najlepiej. - Dobrze Daszo, nasz klient, nasz pan. Leżę na fotelu z zamkniętymi oczami. Słyszę jak ktoś nagle wchodzi do salonu. To Dima. Wdzę, że jest zaskoczony jak na mnie patrzy.
- Przepraszam, jakiś czas temu zostawiłem tutaj taką młodą panią i chciałbym ją odebrać, nie widziałyście jej gdzieś może? Pyta zaczepnie.
- Wydaje mi się, że widziałam ją jak uciekała tylnym wyjściem, o tam. Pokazuje mu palcem na pierwsze lepsze drzwi i przygryzam wargę żeby się nie śmiać.
- Yevgenio dobra wróżko, jesteś mistrzynią w swoim fachu. Dmitrij podchodzi do niej i całuje ją w policzek z uznaniem. A ona czerwieni się jak cegła i wstydliwie uśmiecha pod nosem. - W końcu będę mógł zabrać ją do ludzi! Dogryza mi.
- Jeśli się mnie wstydzisz trzeba było to powiedzieć, nie narażałabym cię na taki stres. Mówię oburzona, strzelając ogniem z moich oczu. Yevgienia w tym momencie ogłasza koniec. Natomiast Dima nie spuszczając ze mnie wzroku podchodzi i bierze mnie na ręce. Wbija we mnie swoje szalone, czarne oczy.
- Nie wiem jak to robisz, ale nieważne co na siebie włożysz, jak się pomalujesz, zawsze wyglądasz seksownie. Czuję jak palą mnie policzki z zawstydzenia. Śmieję się nerwowo bo nie wiem co mam powiedzieć.
- Dima.. jestem głodna.. Uśmiecham się szeroko, a on jeszcze bardziej. Do tego zanosi się głośnym śmiechem.
- Dasza, jesteś niemożliwa! Taka drobna, a wiecznie głodna! Patrzy na mnie uradowany. Gdzieś już to kiedyś słyszałam... Zamyślam się i próbuję przypomnieć sobie głos Aleksandra i te słowa, kiedy to on je do mnie wypowiadał. Markotnieję. Dmitrij widzi, że coś jest nie tak, stawia mnie na podłodze i uważnie mi się przygląda.
- Zaraz wracam. Zwraca się do mnie nie pewnie. Chwilę rozmawia z kosmetyczką po czym idzie w moim kierunku w dłoniach trzymając moje buty.
- Chyba o czymś zapomniałaś? Patrzy na mnie pytająco. Patrzę na swoje stopy, a potem na niego.
- Chciałam się pochwalić efektem naszej dzisiejszej współpracy. Posyłam mu triumfujący uśmiech.
- Efekt zwala z nóg. Stwierdza poważnie. A ja nie umiem się powstrzymać i szczerze do niego zęby.
- Dziękuję. Mówię cicho zerkając mu w oczy. Zbliża się do mnie i szepcze mi do ucha. - Cała przyjemność po mojej stronie. Szepcze mi do ucha odsuwając delikatnie moje włosy. Ciarki biegają po moim ciele jak opętane. A ja sama spinam się jak struna.
- To gdzie teraz jedziemy? Pytam szybko, żeby zmienić temperaturę.
- Wracamy już do domu, jakbyś nie zauważyła pół dnia przespałaś, a drugie pół przesiedziałaś tutaj. Zjemy coś w domu, mówiłaś, że jesteś głodna. Patrzy na mnie wymownie.
Wchodzimy do mieszkania. Dima pomaga mi się rozebrać i odbiera ode mnie kurtkę.
- Idę przygotować coś do jedzenia.
- Pomóc ci? Pytam.
- Nie trzeba. Poradzę sobie, ostatnio nie narzekałaś na jedzenie więc chyba nie jestem taki zły. Cieszy się.
- To prawda. Idę do swojego pokoju. Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się ogromna sztaluga. Podchodzę do niej i delikatnie ją dotykam palcami. Na niej ustawione jest płótno. Obok jest mały stolik, a na nim w słoiku powkładany stos pędzli, tuż obok leży paletka do mieszania farb i tuzin farb poustawianych na drewnianym stojaku. Czuję, że mam otwartą buzię z wrażenia. Jestem tak zaskoczona, że nie wiem co mam powiedzieć.
- I jak podoba ci się? Słyszę za sobą głos Dimy, stoi oparty o futrynę drzwi czekając na moją reakcję.
- Dima, nie wiem co powiedzieć? To jest.. to jest..
- Wystarczy dziękuję. Uśmiecha się. Czuję, że łzy zalały mi oczy. Kurczę on to zrobił dla mnie, zrobił to, o co go prosiłam. Długo nie myśląc biegnę w jego kierunku i rzucam mu się na szyję. Całuję go w policzek i patrzę na niego ucieszona.
- Dziękuję. Mówię uradowana. Widzę, że chyba go trochę zaskoczyłam.
- Mam nadzieję, że nie będziesz już narzekała na nudę. Patrzy na mnie wymownie.
- Na pewno nie! Jak tylko zjem zaczynam działać! Cieszę się jak wariatka.
- Myślałem, że obejrzymy razem drugą część „Ojca chrzestnego"...
- Dobrze to po kolacji obejrzymy w sumie to mam jeszcze i tak sporo czasu na malowanie.
- Świetnie. A teraz zapraszam cię na gorące pielmieni.
- Nie wiem jak to robisz, ale dzisiaj po prostu zbierasz same plusy. Stwierdzam radośnie.
- Zatem należy mi się jakaś nagroda. Odpowiada tajemniczo, a ja śmieję się nerwowo.
- Zastanowię się nad tym, generalnie ciężko cię zaskoczyć, nie mam do tego warunków, nie mogę sama nigdzie wyjść, niczego kupić... Dmitrij patrzy na mnie i nie komentuje.
- Chodź jeść. Mówi stanowczo, a ja nie protestuję. Pochłaniam pielmieni w mgnieniu oka.
- O rany, kiedyś chyba wybuchnę od tego jedzenia. Opieram się o krzesło trzymając się za brzuch i z trudem łapiąc oddech. - Lubię jak jesteś najedzona. Mówi zadowolony.
- A ja lubię jeść. Śmieję się w głos, a on mi wtóruje. Dima wstaje i sprząta po obiadokolacji. Po czym prowadzi mnie do pokoju na kolejną część „Ojca chrzestnego".
- Dlaczego podoba ci się ten film? Pyta zaciekawiony Dima.
- Za całokształt, za to jaki jest Michael. Za to, że robi wszystko dla rodziny, że rodzina jest dla niego najważniejsza. Nie mogę w to uwierzyć, że Key specjalnie poroniła, że nie chciała kolejnego dziecka, przecież miała wszystko, męża, dzieci, pieniądze i spokój. Nie musiała się o nic martwić. Może dlatego mi się tak podoba, bo nie kończy się dobrze? Bo po prostu jest taki życiowy? Są intrygi, kłamstwa, śmierć i brudne pieniądze... Dima patrzy na mnie zaintrygowany.
- Mogłabyś być żoną gangstera? Pyta poważnie.
- Jeśli kochałabym go, to nie miałoby dla mnie znaczenia kim jest. Ważne żeby był dobry dla mnie i dla rodziny, każdy z nas ma coś za uszami, jedni mniej, drudzy więcej. Taki jest świat, a poza tym wydaje mi się, że czułabym się przy takim mężczyźnie bezpiecznie. Uśmiecham się delikatnie do niego. A on wbija we mnie swoje czarne oczy popijając whisky i nic nie mówiąc. Film dobiegł końca.
- Dima dziękuję, za kolejny miły wieczór i za to, że dzisiaj zabrałeś mnie do tego salonu i w końcu wyglądam jak kobieta, naprawdę to dla mnie dużo znaczy. Wstaję podchodzę do niego i daję mu buziaka w policzek. A on niespodziewanie łapie mnie za bluzkę zbliża do siebie i całuje mnie namiętnie, nie opieram się, podoba mi się , tak mi tego brakuje ostatnimi czasy. Ciarki biegają po całym moim ciele. Po chwili odrywa się ode mnie patrząc mi w oczy. Dyszę zaskoczona i podniecona, on wbrew pozorom jest bardzo spokojny.
- Dobranoc Dario. Mówi spokojnie.
- Dobranoc Dima. Schodzę z niego ostrożnie i idę pospiesznie do swojego pokoju, zamykam szybko drzwi i opieram się o nie dysząc zakłopotana. Serce wali mi jak oszalałe. O rany jestem przecież w ciąży z Aleksandrem! Nie mogę tak postępować, nie mogę! Jak ja tu zostanę nie wiem jeszcze ile czasu, to tak dłużej nie wytrzymam w końcu sama się na niego rzucę.. Idę pod prysznic, zimna woda dobrze mi zrobi. Po kąpieli wskakuję w piżamę i lecę malować. Szykuję farby, pędzle, wodę. I działam. Zaczynam od tła. Szkicuję postać. I maluję. Tak mi tego brakowało. Czas leci jak szalony. W końcu mam zajęcie i to jakie przyjemne. Jest już druga w nocy, a ja skończyłam. Przyglądam się temu co mi wyszło i jestem zadowolona. Obraz przedstawia kobietę w czerwonej sukience z parasolką w dłoni. Jest tyłem, nie widać jej twarzy idzie przez ciemny las samotnie. Tak się chyba teraz czuję. Samotna, odrestaurowana i sama. Jestem zadowolona ze swojego obrazu, dopada mnie zmęczenie. Buzia wykrzywia mi się już od ziewania. Odkładam wszystko, idę umyć ręce i kładę się spać.

Rosyjski planWhere stories live. Discover now