Rozdział 2

0 0 0
                                    

Po dzwonku, gdy korytarze wypełniła cisza, ukradkiem opuściliśmy budynek szkoły. Poszliśmy do parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czułam z nim jakiś rodzaj więzi. Nie za bardzo wiem jak to wytłumaczyć. Po prostu wiele nas łączyło. Rozumieliśmy siebie.

- Palisz?- zapytał, biorąc papierosa do ust.

- Nigdy nie próbowałam.- odpowiedziałam nieśmiało.

- Masz 17 lat i jeszcze nigdy nie paliłaś? Dziewczyno, gdzie ty się chowałaś?- wybuchł śmiechem, a mi się zrobiło bardzo głupio.

- W sumie sama nie wiem.

- Masz, spróbuj.- wyciągnął jednego papierosa i podał mi go.

Wzięłam go do ust, Evan przypatrywał się, jakbym się uczyła chodzić. Zaciągnęłam się. O dziwo, nie zaczęłam kaszleć, widać było podziw w jego oczach.

- Nawet spoko. Evan mogę ci zadać pytanie?- zapytałam.

- Tak?- zaciągnął się dymem.

- Pokażesz mi jeszcze coś nowego?

- Co masz na myśli?- podniósł ciekawsko brew.

- No wiesz, twój świat. Zawsze byłam 'tą idealną'. Chcę czegoś nowego.

- Czyli według ciebie nie jestem idealny?- zaśmiał się, łapiąc się za serce.

- To jak będzie, głupku?- popchnęłam jego ramię.

- Pokażę ci całego siebie.- mrugnął do mnie.

Wow. Rozmawiając z nim czuję, że rozmawiam z przyjacielem. A rozmawiam z nim dosłownie drugi raz. Czuję się z nim tak swobodnie, bez żadnych barier mogliśmy rozmawiać o wszystkim. I do tego mówię o wysokim, przystojnym brunecie o ciemnych oczach. Gdyby koleżanki z poprzedniej szkoły zobaczyły mnie z takim facetem, oszalałyby z zazdrości. Do tego jest bardzo czuły, ale wyzwolony i wolny. To coś, czego mi brakuje. 

Po spacerze w parku Evan zaprosił mnie do siebie. Byłam bardzo zdziwiona i lekko zakłopotana. Ale zgodziłam się. Byłam ciekawa, jak mieszka. Lecz zaczęłam się niepokoić, gdy zaczęliśmy iść w stronę bardzo zamożnej dzielnicy. Wszystkie domy wyglądały jak z okładki. A gdy zaprosił mnie do środka jednego z nich, myślałam, że to mi się śni.
Evan mieszka w przecudownym domu. Budynek jest wręcz ogromny, z dużymi oknami i obszernym ogrodem. Zaparło mi dech w piersiach.

- Woow.- nie ukrywałam zdziwienia.

- Ta, wiem. Ojciec ma firmę. A mama była architektem. To  jej projekt.- powiedział, rzucając plecak w kąt.

- Jest śliczny. 

- Chodź, na górze jest mój pokój.- zaprowadził mnie na górę.

- Twojego taty nie ma w domu?- zapytałam idąc po schodach.

- Prawie nigdy go nie ma. Wraca tylko na noc. Zresztą, nie zawsze. Ale średnio mnie to obchodzi.- odparł szorstko.

Weszliśmy do jego pokoju. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pomieszczenie, z dużym łóżkiem i ciemnymi ścianami.

- Grasz na gitarze?- zapytałam z ekscytacją, widząc instrument w rogu pokoju.

-  Trochę. Gram dla siebie.- odpowiedział, rzucając się na łóżko.- Chodź.- zaprosił mnie do siebie.

Lekko się zawahałam, ale ściągnęłam torbę z ramienia i położyłam się koło niego, zachowując dystans.

- Film?- zapytał, patrząc mi w oczy.

- Hm?- zapatrzyłam się w jego ciemne tęczówki.

- Pytam, czy masz ochotę na film.- uśmiechnął się zadziornie. 

- T-tak, pewnie.

- Jakie lubisz?- zapytał.

- Dramaty.

- Za mało masz dramatów w prawdziwym życiu?- zaśmiał się.- Włączam horror.

- Za mało masz dreszczyku emocji w prawdziwym życiu?- zapytałam, przedrzeźniając Evana. 

- Ciągle szukam przygód, ale wciąż mi za mało.- znowu się uśmiechnął. Myślałam, że się zatopię się w jego oczach.

Więc skończyło się na tym, że oglądaliśmy horror. Było... miło. Aż do chwili, gdy zrobiło się zbyt miło... Gdy na ekranie ukazała się straszna scena, odruchowo wtuliłam się w jego ramię. Na początku było mi głupio, ale po chwili objął mnie i przyciągnął bliżej do siebie.

- Wygodnie ci, Melanie?- zapytał, śmiejąc się.

- Nawet bardzo, przy okazji ciepło- uśmiechnęłam się.

- Wiesz co? Pić mi się chce.- zatrzymał film i niestety zabrał swoje ramię. Podszedł do szafki i wyjął jakiś alkohol. Podał mi szklankę.

- Nie, dzięki. Nie chce żeby mama coś poczuła, jak wrócę.

- No coś ty. Dawaj.- przekonał mnie, wpychając mi szklankę w dłoń.

O tym paskudztwie mogę powiedzieć jedno. Ohyda. Ale jakoś wytrzymałam bez krzywienia twarzy.
Po chwili film się skończył. Zajrzałam za okno, odsłaniając czarne zasłony. Na zewnątrz było już ciemno.

- Ja... Chyba muszę już iść.

- Masz.- wstał z łózka i podał mi gumy do żucia.

- Oo, dzięki.- uśmiechnęłam się lekko.

- Nie będziesz miała kłopotów przez te wagary?- zapytał z troską w głosie.

- Spokojnie. Nawet jeśli, to nie żałuję.- powiedziałam, zakładając torbę na ramię.

- W takim razie, zapraszam częściej.- wyszczerzył się szeroko. 

- Z chęcią.- odwzajemniłam uśmiech.

Evan mnie odprowadził. Pożegnaliśmy się wymieniając się szczerymi uśmiechami. Gdy weszłam do mieszkania zobaczyłam mamę. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.

- Melanie! Czy ty możesz mi powiedzieć dlaczego uciekłaś z lekcji i gdzie byłaś do tej pory?! Wydzwaniałam chyba tysiąc razy!

- J-ja... Przepraszam. To był tylko jeden raz, mi też należy się trochę luzu!

- A mi się należy trochę spokoju! Czy musisz mi to robić akurat teraz?! Właśnie zmieniłyśmy mieszkanie, nowe miasto, nowa praca, a moja córka ucieka ze szkoły i wraca prawie w nocy!

- W takim razie zapomnij o mnie, nie przejmuj się mną! Skoro przez to cierpisz, po prostu o mnie nie myśl. Ja chcę mieć swoje życie!- wykrzyczałam i zatrzasnęłam drzwi do mojego małego pokoju. 

Żałowałam moich słów. Słyszałam przez drzwi, że mama stała w tym samym miejscu chyba przez pięć minut. Dopiero po tym czasie poszła gdzieś indziej. No cóż, jutro ją przeproszę. Chyba muszę.

Tydzień później...

Cóż... ostatni tydzień praktycznie przesiedziałam u Evana. Nawiązaliśmy super kontakt. Mamę przeprosiłam, już więcej nie uciekłam z lekcji, ale widzę, że ją tamte słowa bardzo dotknęły i nadal mi do końca nie wybaczyła. 

Wracając. Codziennie po szkole przesiaduję u Evana. Świetnie się bawimy, oglądamy filmy, czasami pijemy albo chodzimy na spacery po jego bogatym osiedlu, mijając najdroższe rasy psów w przydomowych ogródkach. 

Mama teraz średnio się tym przejmuje, bo sama po pracy gdzieś znika na resztę dnia. Ale nie miałam okazji z nią o tym porozmawiać. Po tamtym incydencie mało ze sobą rozmawiamy. To trochę smutne, ale teraz mam coś innego na głowie. A raczej... kogoś. Evan ostatnio nie wychodzi z obrębu mojej głowy. Na lekcjach nie mogę się skupić, a jego uśmiech za każdym razem powoduje u mnie ciarki. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam.





To już nie to samoWhere stories live. Discover now