-1-

3.9K 156 262
                                    

Adrien

Ughh. Kolejny raz ojciec zamyka mnie w pokoju! Rozumiem, że chce żebym się uczył tego cholernego Chińskiego, no ale nie musiał mnie zamykać. Tak czy owak mogę po prostu wyjść oknem jako czarny kot.
Chociaż to mnie w życiu dobrego spotkało, a właśnie. Gdzie jest Plagg?

-Plagg! -Krzyknąłem.

Cisza, nikt mi nie odpowiedział.

-Plagg! Nie denerwuj mnie, musimy pogadać! -Nadal nic

Jezu ja z tym Debilem nie wytrzymam. Jest tylko jedna opcja żeby przyleciał.
Podszedłem do białej szafki obok łóżka, z której wyjąłem mały kawałek jego ulubionego sera.

-Plagg~-nadal nic- mam dla ciebie jedzenie, a dokładniej camembert~

Nagle przyleciało do mnie stworzonko. Nawet nie wiem skąd, bo jakoś mnie to nie interesowało.

- Już jestem, a teraz daj mi ser.

No oczywiście, że ci nie dam haha

-Nie dostaniesz ŻADNEGO sera, bo musisz mnie szybko przemienić. Muszę się przewietrzyć i ogólnie iść na zwiady.

-Jak mi dasz moje miłości to ciebie przemienie, a jeśli nie to chuj ci w dupe.

Nienawidzę go kurwa.
Bym go udusił, ale nie mogę, bo dzięki niemu jestem sobą...

Jeśli można to tak wgl nazwać...

-No dobra dam ci ten zasrany ser, ale zaraz wychodzimy -na te słowa Kwami tylko się uśmiechnęło i pokiwało głową na tak- Dobra masz- rzuciłem do Plagga kawałkiem sera na co ten zareagował wielkim uśmiechem.

• • •

Skakałem po budynkach już paręnaście minut. Jestem super bohaterem, ale niestety samotnym. Już niedługo mija miesiąc odkąt dostałem moje Miraculum. Muszę pogadać z Mistrzem o tym czemu jestem jedynym bohaterem i sprawdzić czy akumy nie uciekły.

Ja niestety nie mogę sprawić, że akumy będą pięknymi motylami, ponieważ ja nie mam takiej mocy. Ja mam tylko moc niszczenia, więc Mistrz stworzył specjalne urządzenie, żebym mógł je łapać. Trochę działa jak odkurzacz, ale jest cały szklany i gdy akumy próbują uciec to umierają. Nie wiem jak ten staruszek to zrobił, ale jestem pod wrażeniem.

Szybko skakałem po dachach aż w końcu byłem już pod drzwiami mistrza. Zapukałem i usłyszałem słowo: „prosze".
Wszedłem do pokoju i od razu zobaczyłem, że Mistrz siedzi zamyślony nad otwartym pudełkiem ze WSZYSTKIMI miracula. Jak mnie zobaczył to odłożył otwarte pudełko na drewnianą komodę.

-Dzień dobry Mistrzu. Jak się pan czuje?

-Jest okej. Tylko boli mnie w krzyżu, no ale cóż starość nie radość. Mam już ponad 180 lat, więc się nie dziw- po tych słowach zaczął się śmieć. Lubię tego człowieka za to, że ma dystans do siebie i dobre poczucie humoru.

-Tak w ogóle przyszedłem w dwóch sprawach..- trochę już mój ton był smutniejszy.

-A więc zamieniam się w słuch.

-Pierwsza sprawa to co mamy zrobić z tymi akumami.- Pytając się spojrzałem się na szklane urządzenie z motylami w rogu pokoju.

-Jak znajdę odpowiednią Biedronkę to ona wszystko załatwi. Nie martw się.

-Ja właśnie też w tej sprawie. Chodzi o to że już długi okres czasu jestem sam. Jestem jedynym super bohaterem, a podobno powinienem pracować z jeszcze jedną osobą...- Na te słowa mistrz poklepał mnie po ramieniu

-Czarny kocie, a raczej Adrienie. Już niedługo nie będziesz samotny. Wiem, że ze nie jest ci łatwo w życiu, ale i tak musisz jeszcze poczekać.

-No, ale ile będę musiał czekać?

Mistrz wstał i podszedł do okna. Odwrócił się do mnie placami trzymając swoje ręce za plecami. Westchnął i powiedział:

-Kiedyś nadejdzie taki moment, że spotkasz ją. Osobę, która będzie ci pomagać w zwalczaniu zła. Będzie to dziewczyna w stroju super bohaterki. Też będzie miała maskę i strój pokrywający całe ciało. Oczywiście, że nie będzie zawsze łatwo, ale takie jest życie. Tak jak w twoim przypadku nie będzie mogła powiedzieć o swojej tożsamości, ponieważ to by zagrażało waszemu zdrowiu i rzecz jasna życiu. Będziesz niestety musial jeszcze poczekać. Nie będzie to trwało za długo ponieważ widać że Paryż potrzebuje więcej niż jednego bohatera, ale wiem kiedy nadejdzie odpowiedni moment na dwóch bohaterów. Musisz być po prostu cierpliwy.

Po tych słowach zatkało mnie. Kompletnie nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć.
Gdy starszy się odwrócił uśmiechnął się, a ja odwzajemniłem go.

-Dziękuje za wszystko mistrzu!

-Niema za co chłopcze.

Wstałem i otworzyłem drzwi żeby wybiec z domu Mistrza i wykrzyczałem szybkie „dowidzenia!".

Na moim KocimKijku zobaczyłem że jest już godzina 20:47.

Dobra pójdę jeszcze na zwiady i o 21:00 już idę do domu.

Skakałem po budynkach i patrzałem czy nic się nie dzieje mieszkańcom naszego Miasta.

Jak już miałem wracać zauważyłem pewną Granatowłosą dziewczynę

Miała na imię Marinette

Wracała sama, widać było że było jej zimno, bo jest już jesień a ona była o tej godzinie w dresach i koszulce. Na początku nie chciałem się ujawniać bo wiedziałem, że zaraz coś się stanie albo po prostu Dramatyzuje.

Nagle zobaczyłem jak skręciła w jakąś uliczkę. Było ciemno i tylko dzięki lampom widziałem co robi.
Biegła i nagle upadła na kolana i zaczęła..
Płakać?!
Nie pozwolę na to, żeby moja przyjaciółka płakała!

Wyjaśniając:

Mari poznałem w pierwszy dzień bycia Kotem. Ratowałem ją przed jakimś człowiekiem opętanym przez akume. Od tego momentu dogadujemy się. Gadamy zawsze gdy jest okazja.
Czasami ja przychodzę do niej, a czasami po prostu na siebie wpadamy.

Szybko zeskoczyłem z dachu i szybko podbiegłem do dziewczyny.
Stanąłem na przeciwko niej, kucnąłem, a Mari odsłoniła twarz, którą zakrywała rękami.

Złapałem leciutko za jej podbródek i podniosłem powoli do góry.
Jej oczy były całe czerwone od płaczu..
Zrobiło mi się jej żal.
I to bardzo.
Jej włosy były w nieładzie, a jej ciało całe drżało i było w gęsiej skórce.

-Co się stało Mari?

Hej Kluchy!!! To mój pierwszy "poważny" rozdział w tej książce. Mam nadzieję że wam się spodoba.

Do następnego, pa pa kluchy♥️

I'm sorry Bagaboo  | | Miraculum | | Donde viven las historias. Descúbrelo ahora