Riccardo

54.1K 1.4K 800
                                    

Prowadziłem Ferrari po ważnej misji. Udało się pozabijać tych, którzy za dużo sobie pozwalali. To nie ich interes ile kobiet sprzedaję. Zresztą one same tego chcą. Do niczego ich nie zmuszam.

Nie wiem kto nie widział znaku ustąp pierwszeństwa, dobra ja tych pierdolonych praw nie przestrzegam. Każdy pies we Włoszech się mnie boi, już nie jeden przekonał się na co mnie stać.

Wchodzę do swojego gabinetu, za mną wchodzi Pablo. Jestem wściekły i najchętniej zabił bym tą kobietę na miejscu.

- Masz się kurwa dowiedzieć kim jest i do jakiego szpitala ją zawieźli - trzaskam o ziemię butelką z drogim whisky, które przed chwilą wyciągnęłem z szafki. Patrzy na mnie przestraszony.

- Obawiam się, że to jest niemożliwe - odparł trzęsąc się. Tak ma być tak mają reagować na mnie ludzie. Facet boi się swojego cienia, a pracuję właśnie dla mnie. Dla samego Diabła. Dobrze wie na co się godził.

- Za godzinę mam mieć to na biurku, bo inaczej skończysz wąchając chwasty od spodu. No chyba, że wolisz ocean. - odparłem i wyciągnąłem pistolet, który położyłem na biurku - zastanów się, a teraz wypierdalaj do roboty - rozkazałem. Odpięłam dwa górne guziki od koszuli.

Powinienem już tą ciote dawno zwolnić. Wszystkiego się boi.
Dobrze wykonywał swoją robotę, teraz jakoś się zepsuł. Dobrze wiedział u kogo się zatrudnia. Tu nie ma sielanki, a ja powinienem porozmawiać z moim przyjacielem kogo na zatrudniać, a kogo nie. Wiem, że go to nie obchodzi i on dobrze wie o tym, że jest ubezpieczony i go i tknę.

Mój telefon zaczął wibrować, na wyświetlaczu pojawiło się imię Elvira.

Odebrałem. Ta kobieta wygląda jak rasowa dziwka, ale przynajmniej wie jak dobrze obciągnąć. Tyle dobrego, udaje przed moim rodzicami moją kobietę.

- Kochanie, przyjedź do mnie dziś wieczorem, dobrze wiem, że tego chcesz.

- Poproś - warczę z kamienną twarzą.

- Proszę - jęczy dobrze wiem, że teraz robi sobie dobrze palcem.

- Głośniej - mówię.

Robi to co jej każę. Jęczy głośniej do słuchawki.

- Nie spisałaś się, żegnam - warczę.

- Dobrze - mówi i rozłącza się.

Nie przyjadę do niej, bo muszę zobaczyć się z tą ślepotą w szpitalu.
Szlak mnie jasny trafia, białej gorączki dostanę.

Dobrze, że ten baran wyszedł, bo już bym podciął mu gardło i sprawiło by mi to dużą przyjemność.

Podpisywałem właśnie ostatnie dokumenty związane ze sprzedażą.  Do mojego gabinetu wparował mój brat. Informatyk, z wyboru.

- Puka się - odparłem w miarę spokojnie podnosząc głowę zza podpisanych papierów.

- Dobra, stary matka za trzy dni robi rodzinny obiad i mam przekazać, że cię zaprasza z osobą towarzyszącą - mówi uśmiechnięty dobrze wie, że nie lubię takich spotkań. Pytania kiedy będzie wnuk wkurzają mnie coraz bardziej. Nie będzie żadnego wnuka.

- Ojciec powiedział, że jak przyjdziesz z Elvirą to ci łeb odrąbie siekierą. - siada na dużym fotelu przeciw biurka. Kładzie swoje śmierdzące nogi na moim dębowym biurku.

- Dobra będę kogoś się znajdzie - mówię tajemniczo.

- Masz jakiś nowy towar? - pyta się, mój brat wcale nie jest głupi, głowę to on ma dobrą. W szczególności do picia.

- Nie interesuj się - mówię szczerze.

- Ok, dobra ja lecę, bo mam klienta za trzydzieści minut. Laptop mu się zepsuł. - wstaje poprawia  ubranie i wychodzi.

Z całej naszej bandy jestem najstarszy idzie to tak, ja, Matteo, Elena, Marina.

Ojciec, Paulo oddał mi swoją mafię pięć dobrych lat temu. Dom tego całego gówna, wujek Ivo i ciotka Camilla wyprowadzili się bliżej moich rodziców. Teraz mieszkam tu ja.

Wyszedłem z gabinetu i zszedłem na sam dół do pokoju z kamerami, które mają na oku całą posesję.

Tam siedzieli dwaj moi pracownicy Paolo i Temi, taki pseudonim ma ten drugi.

- Co jest chłopaki - odparł wchodząc.

- Jakiś facet, się tu kręci - pokazał na monitorze palcem, spojrzałem.

- No rzeczywiście będzie zabawa, wyślij chłopaków z ochrony, żeby go przejęli. Niech go zaprowadzą do piwnicy nałożą worek na głowę, zwiążą.

- Dobra, już się robi szefie.

No to będzie zabawa a takie najbardziej lubię. Krew, władza, krzyki, śmierć.

Pakt z Diabłem [Zakończone] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora