41. Olivia

34.4K 899 76
                                    

- Co państwu podać? - zapytał kelner podchodząc do naszego stolika. Szczerze mówiąc nie wiem co chcę zjeść. W karcie dań tego wszystkiego jest strasznie dużo, a po nazwie wydaje się być smaczne. Jeszcze raz przejeżdżam wzrokiem po menu podnoszę wzrok na Riccardo, który wydaję się zdecydowany.

Ludzie, którzy siedzą przy innych stolikach patrzą się na mojego towarzysza jakby miał ich zabić. Jak on tylko tu siedzi, rozmawia ze mną i nie obdarza nikogo spojrzeniem. Nie wiem czy on jest tu znany czy to po prostu aura władzy jaką roztacza robi z tych ludzi myszy, a z niego kota.

Jednak zdecydowaliśmy się by zjeść obiad, bo w końcu jest za dwadzieścia trzynasta, a to nie jest pora na śniadanie. Późniejsze wyjechanie wiązało się z przerwą, którą niektórzy nazywają "siestą".

Jest to jedna z droższych restauracji, a pomimo tego, że jestem włoszką i menu jest po włosku znam tylko niektóre dania. Patrzę na niego z błaganiem w oczach. Jednak w jego czarnych oczach widzę iskierki radości. Kąciki jego ust formują się w ledwo widoczny uśmiech, który znika szybciej niż się pojawił.

- Poproszę... Czerwone krewetki z marakonem - jakoś specjalnie mnie tym nie zdziwił.

- Coś jeszcze?

- Tak, homara - odparł twardo. Obserwując mnie.

- Co dla pani? - tego pytania obawiałam się najbardziej. Pójść w klasykę? Czy czymś się zaskoczyć?

- To samo poproszę - uśmiechnęłam się podałam kolnerowi manu. Odpowadziłam go wzrokiem.

- Spodobał ci się? - usłyszałam ten znajomy głos. Naprawdę?
Przeniosłam spojrzenie na niego.
Westchnęła.

- Nie, nie podoba mi się po prostu...

- Co porostu? Chcesz mogę zadzwonić do moich ludzi. Jego telefon będziesz miała podany na tacy i zapisany w telefonie - nie rozumiem jego toku myślenia. Ma być między nami dobrze, a on wkurza się, że odprowadziłam wzrokiem męźczyzne. Można powiedzieć, że chłopca, bo daję mu maksymalnie osiemnaście lat. A mnie tacy nie interesują.

- Proszę ciebie przestań. Nie jestem z tych kobiet, które skaczą z kwiatka na kwiatek. Po naszej toksycznej relacji na pewno szybko nie będę w związku. Proszę nie mów do mnie tak samo jak mówisz do innych - zobaczyłam na jego twarzy delikatne zdziwienie, ale też i szacunek.

- Dobrze. Masz rację nie jesteś jak te inne dziwki - stwierdza po chwili.

- Cieszę się, że się rozumiemy - uśmiecham się i spoglądam na okno. Mimo tego, że jest to centrum Palermo to nie jest najpiękniejsza dzilnica bynajmniej ja tak uważam. Zawsze w moim sercu były na pierwszy miejscu małe, skryte, wąskie uliczki. Typowe dla Włoch. Gdzie gdy spojrzało się w górę widać świeżo wyprane pranie.

- O czym myślisz? - pyta po dłuższej chwili. Patrzę na niego. Biorę łyk kawy zamówionej wcześniej. Uwielbiam espresso.

- Naprawdę nie jest to nic ciekawego.

- Dobrze. Chciałaś porozmawiać o Giannie to chyba odpowiedni moment. Jesteśmy tu sami, w oddzielnej sali - zaproponował. Sam to zainicjował. Patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami.

- Wydawało mi się, że robisz wszystko by ta rozmowa nie miała miejsca - mówię prawdę.

- Co się odwlecze to nie uciecze.

- To zaczynaj - zachęcam. Mężczyzna rozsiada się wygodnie na złotym krześle. Jeszcze raz jego wzrok rozchodzi się po restauracji. Przez szklane drzwi widać gości, którzy patrzą się na nas. Wystrój tego lokalu jest niesamowity. Złoto i biel gdzieniegdzie czerń. Stolik, przy którym siedzimy znajduję się przy dużym oknie z widokiem na tętniącą życiem ulice. Ściany są białe na nich mnóstwo pięknych obrazów. Czarny żyrandol zwisa nad naszymi głowami.

Pakt z Diabłem [Zakończone] Where stories live. Discover now