Rozdział 2

43 1 0
                                    

Natalia się przeraziła. Nie mogła uwierzyć, że ktoś postanowił ją napaść! Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyła zareagować, krzyknąć... Jedyne, co po niej pozostało to ekologiczna torebka z chlebem, bułeczkami i kabanoskami dla Ludwika, którego nienawidziła i kochała jednocześnie.

Utrata przytomności umożliwiła napastnikom porwanie jej. Kobieta przebudziła się dopiero po kilkunastu godzinach - wokół niej było ciemno. Towarzyszyło jej pewne zdezorientowanie i przerażenie, bardziej jednak przeważało zdezorientowanie, bo od kiedy była matką trójki dzieci to niewiele rzeczy mogło ją przerazić.

— Halo, Ludwik, chłopcy?! wrzasnęła. Wówczas jednak zdała sobie sprawę, że nie może ruszać swoimi kończynami. W jej oczach pojawiła się panika, zaczęła się wić i krzyczeć, próbując wydostać się z miejsca. Co jakiś czas jej związane ciało podskakiwało. Zrozumiała więc, że znajdowała się w jakimś środku transportu, najpewniej ciężarówce.

Zaraz... Czy ona została porwana?!

— Aaaaaaa! LUDWIIIIIIIIIIIIK!!!!! MARYSIAAAAA!!!!!!! — dlaczego zawsze ona? Dlaczego każda zła historia przydarzała się jej? Od sznurów bolała ją jej piękna dupcia, piersi, a nawet brzuch, który wytrenowała na lekcji jogi z Marysią. Zapisała się tam z jednego powodu - z powodu tej zdziry Agaty, na której widok Ludwik się ślinił. Och, gdyby wtedy wiedziała, że Ludwik wolał rżnąć się w dupę z Markiem, to nigdy by nie poszła na tę jogę, tylko bardziej się postarała.

Podróż trwała do momentu, w którym bezwładne ciało Natalii nagle nie podskoczyło aż do sufitu i nie uderzyła piękną buzią o podłoże. Ktoś otworzył z hukiem drzwi - usłyszała dziwne głosy. Jako kobieta wykształcona, od razu zrozumiała, że to głosy z Azji. Nie znała zbyt wielu krajów azjatyckich, jednak podejrzewała, że to chinole.

— Macie mnie, skurwysyny, wypuścić! Rozumiecie to?! Ja jestem matką trójki dzieci, babcią, a także żoną! Muszę zrobić Ludwikowi kolację! Proszę! — wrzeszczała rozpaczliwie Natalka.

Niestety, jeśli myślała, że ktoś jej posłucha to była głupia. Jeden z rosłych azjatów, którego twarzy przez otaczającą ciemność nie widziała, chwycił ją za jej krótkie kudły i wywalił splątaną z wozu. Coś zaczął krzyczeć, ale ona nic nie zrozumiała. Następnie ktoś rzucił jej pod mordę miskę z jej ulubionym tuńczykiem i rozkazał to jeść, ale Natalia odmówiła...

Ta odmowa kosztowała ją policzek, a potem ktoś wytarzał jej piękną buzią twardą ziemię.

— Nie! Pożałujecie tego! Gdzie wy mnie zabieracie?! Rozwiążcie mnie, kurwa, a was zajebię! POMOCY!!!! AAAAA! POMOCY!!!!!!

Natalia była wycieńczona. Kto mógł być tak okrutny? Kto chciałby ją porwać i traktować jak zwierzę do zjedzenia? Nie mogła zrozumieć zachowania tych dziwnych azjatów. Stali na nią - związaną i brudną, kompletnie nieprzypominającą ślicznotki, którą była - i czekali. Czekali na cud. Cud, kurwa?

— Proszę, jeśli mnie wypuścicie, to wezmę na siebie kredyt. Kredyty! Dużo kredytów! Obiecuję, będę je spłacać i brać kolejne! Tylko mnie wypuśćcie...

— 입 다물어 [ZAMKNIJ MORDĘ] — powiedział jeden. Natalia nic nie zrozumiała, jednak to nie miało znaczenia. Po chwili przed jej twarzą pojawił się but - męski pantofel, taki jaki pucowała dla Ludwika na ważne uroczystości, np. komunię chłopców. Natalia spojrzała do góry - zobaczyła wówczas wielki, owity w garnitur brzuchol.

— Ty! Ty! Wypuść mnie!

— 이 창녀는 완벽 할 것이다 [TA KURWA BĘDZIE IDEALNA] — powiedział.
CIĄG DALSZY NASTĄPI.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 23, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Rodzinka.pl - Inna Strona.Where stories live. Discover now