37

41 6 0
                                    

- Idziesz do mnie?
- Wolałabym jechać do siebie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Byłam zmęczona i przepocona, nie czułam się komfortowo bez moich pomalowanych na czarno oczu.
- Okej - wzruszył ramionami i po piętnastu minutach staliśmy pod moim domem.
- Dzięki za wszystko - przytuliłam go.
- Ja też dziękuję - uśmiechnął się i odjechał.
Wyjęłam z torby klucze i otworzyłam drzwi. Było już po osiemnastej, nie wiedziałam czy ktoś jest w domu. Był. Była mama, babcia, tata i dwóch policjantów, serio? Co znowu zrobiłam?!
- Dziecko! Gdzie ty byłaś! - krzyknęła mama gdy mnie ujrzała - Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy.
- Następnym razem poinformuj nas, że z kimś wychodzisz - powiedziała spokojnie babcia.
- Gdzie Pani była? - odezwał się policjant.
- W Jump Parku z kolegą - odparłam i zdjęłam buty.
- Ma Pani na to jakiś dowód?
- Skarpetki?
- Proszę pokazać.
Wyjęłam skarpetki z logiem tego parku.
- Proszę - pokazałam i za chwilę schowałam.
- Z kim Pani tam była?
- Jak już mówiłam z kolegą.. Zapomniałam poinformować rodziców, a oni od razu sieją panikę.
- Nie było cię pięć godzin odkąd skończyłaś lekcje!
- Sorry.. Mogłabym iść już do pokoju? Jestem bardzo zmęczona.
- Nic tu po nas, do widzenia. Proszę następnym razem poczekać trochę - odezwał się drugi policjant.
- Masz szlaban na wychodzenie! - krzyknęła matka, bo odprowadzeniu policjantów do drzwi - Ja już z tobą nie mogę wytrzymać, zachowujesz się coraz gorzej!
- To ty się zachowujesz coraz gorzej!
- Dość! Do widzenia Pani! - pokazała palcem w stronę mojego pokoju.
Poszłam tam, wzięłam piżamę i udałam się do łazienki. Po umyciu się, umyłam jeszcze zęby i poszłam spać.

Jak codziennie rano obudził mnie budzik, w domu była matka. Nie obyło się bez sprzeczek. Jednak doszłam do wniosku, że bez sensu się tym przejmować. Po drodze do szkoły ( spóźnił mi się autobus ) spotkałam Dawida.. W sumie to on się zatrzymał i postanowił mnie podwieźć.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu.
- Nie ma za co - powiedział i nacisnął przycisk zamykający auto - Co teraz masz?
- Chyba matematykę, a ty?
- Niemca - prychnął - Muszę lecieć! Do zobaczenia później!

Dawid - osiemnastolatek, brunet, wysoki i dobrze zbudowany. Jego uśmiech jest wart miliona dolarów! Na początku wydawał się bardzo egoistyczny, teraz wręcz przemiły. Podobno kiedyś był uzależniony od alkoholu. Bardzo pewny siebie, ale wewnątrz dobry i cichy chłopak. Ma prawo jazdy. Chyba nie ma matki, wychowuje go, a raczej wychowywał ojciec. Czy ja się w nim zakochałam?!

- Zuza! W końcu jesteś! - podbiegła do mnie Natalka.
- O co chodzi - spytałam.
- O tego tu - wskazała na Oskara - Jest zagrożony z czterech przedmiotów.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- Masz go nauczyć, żeby zdał do następnej klasy!
- Ja?!
- Tak! - uśmiechnął się Oskar.
- Jakich przedmiotów nie umiesz?
- Tych najtrudniejszych.. - jęknął - historia, niemiecki, matma i chemia.
- Nie umiem chemii i niemieckiego, z resztą postaram się ci pomóc.
- Przynajmniej tyle.. - powiedziała Natalka - To ja lecę szukać kogoś kto umie chemię i niemiecki, a wy się umówcie!
- Dzisiaj po szkole? - spytałam.
- Okej - kiwnął głową - O której kończysz?
- Piętnasta będę w 30 - powiedziałam - Cześć!

Następny jutro 💜

Variety [PL]Onde histórias criam vida. Descubra agora