Rozdział 1

22 0 0
                                    


Tak jak już mówiłam nazywam się Marry Johansson, i jestem młodszą siostrą norweskiego skoczka Roberta Johanssona. Mam 26 lat, a w Austrii mieszkam ponieważ przyjechałam tu na studia. Jakieś 2 lata temu na wakacjach w Hiszpanii poznałam mojego chłopaka Pola , który specjalnie dla mnie przeprowadził się do Graz. Dzięki niemu jeżdżę na motocyklu, to on mnie zaraził tą pasją.  No dobra to tyle o mnie, a teraz wróćmy do tego feralnego dnia....


Zajęłam swoje miejsce, a Gregor usiadł obok i odrzekł:

-  Gregor jestem.

- Wiem Schlierenzauer. 

- A ty? - zapytał po czym wyciągnął dłoń

- Marry Johansson. Przedstawiałam Ci się już co najmniej 2 razy. - odpowiedziałam i uścisnęłam dłoń skoczka.

- O borze szumiący! Siostra Roberta? "Faktycznie jakąś pamiętam, ale kiedyś chyba inaczej wyglądałaś.

- No tak, może trochę. Zmiana koloru włosów z brązu na blond robi swoje.

- Ładnie Ci. - za komplementował mnie Gregor.

- A dzięki, a teraz siedź cicho i oglądaj, bo mój facet tam startuje. 

- To dlatego tu jesteś? Wszystko jasne.

- Tak, właśnie dlatego. - odparłam, a on jakby posmutniał.


W między czasie do boxu przyszła jakaś dziewczyna w ciąży, i usiadła w kącie. Po skończonym wyścigu, kiedy wszyscy wrócili gdzie mieli wrócić, a Gregor poszedł razem z przedstawicielem Red Bulla rozmawiać z Markiem Marquezem. Już chciałam podejść do Pola, ale zobaczyłam że przytula go tamta dziewczyna a on jest wyraźnie ucieszony. Wtedy do nich podbiegłam i zaczęłam:

- Pol? Kto to jest? 

- O, hej Marry. To moja żona Sofia. Poznajcie się. - odpowiedział, a Sofia wyciągnęła do mnie rękę, którą zignorowałam. 

- Nie mówiłeś że, masz żonę i do tego w ciąży kiedy latałam za tobą na każde zawody i żyliśmy razem w Graz. 

- To , to nie jest twoja asystentka? - zapytała zdziwiona brunetka.

- Ja już sama nie wiem kim jestem. - odpowiedziałam i poszłam szukać mojej przyjaciółki Julii.

- Julcia!- krzyknęłam do rudej i zapłakana podbiegłam się przytulić.

- Co się stało mała?

- Pol ma żonę! Która na dodatek jest w ciąży! - wykrzyczałam

- O stara! Co ty pierdolisz? Jak się dowiedziałaś? - zapytała zdziwiona

- Przyjechała tutaj. Zrobiłam mu awanturę i poszłam. Jeszcze się dowiedziałam że jestem asystentką. - mówiłam dalej płacząc. 

- Nie, no to fajnie ma. Co teraz zamierzasz zrobić?

- Cholera, nie wiem. Wszystkie swoje rzeczy mam u niego w domu. 

- Dobra, zróbmy tak: Ty jedź tam na motocyklu, a ja pojadę za tobą autem. Zabierzemy twoje klamoty do mnie i później się zastanowimy co dalej. 

- Okej. - powiedziałam smutno.

 Zgodziłam  się z planem przyjaciółki, zrezygnowana wróciłam na paddock po swoją Yamahę i znowu spotkałam Gregora. 

- Gdzie się wybierasz kotku? - znowu powiedział do mnie kotku, no nie wytrzymam

- Marry! Mam na imię Marry! Przestań do mnie mówić kotku, nie mam teraz czasu! - Nakrzyczałam na niego i odjechałam w wiadomym kierunku. 

Jechałam tak szybko, jak tylko się dało. Na szczęście do Graz od toru nie było jakoś bardzo daleko. Po około godzinie byłam już na miejscu. Julii jeszcze nie było, więc postanowiłam do niej zadzwonić. Po 3 sygnałach odebrała i usłyszałam:

- Halo? Już jesteś na miejscu?

- Tak, tak. A ty?

- Gdzieś w połowie drogi. Zacznij pakować ciuchy i kosmetyki, a jak przyjadę to pomogę Ci z resztą. 

- Spoko - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. 

Pakując pierwszą walizkę usłyszałam piosenkę "Seniorita" , to był dzwonek połączenia od Motocyklisty. Byłam na niego wściekła ale i tak odebrałam słowami :

- Czego?

- Marry gdzie jesteś? - zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Wyprowadzam się z twojej rezydencji.

- Nie, to nie jest mój dom. Wynajmowałem go dla Ciebie. Jeśli chcesz to możesz w nim zostać, ale musisz sama płacić czynsz. 

- Tak jasne,z mojej pensji fizjoterapeutki na pewno. Chyba Cię pogrzało! Klucz zostawię Ci w doniczce przed domem. Mam też nadzieję że żona  zrobiła Ci większą awanturę niż ja. - zakończyłam monolog i rozłączyłam się.  

Kiedy już wszystko spakowałam i ustawiłam przy wyjściu przyjechała Jul i pomogła mi zanieść cały mój "ekwipunek" do jej samochodu. Później zadzwoniłam do brata i ustaliłam z nim szczegóły mojego przyjazdu, od razu poprosiłam go o adres, gdyż chciałam do Niego wysłać swoje rzeczy. Tak, postanowiłam wrócić do Norwegii, i tak będę wracać tam na motorze. 

Wyścig był w niedzielę, więc po przepłakanej nocce u Julki, odesłałam swoje klamoty do Roberta. Następnie ruszyłam moim jednośladem w to samo miejsce.

######################

Pierwszy rozdział jak się patrzy, co? Kolejny myślę niebawem. :) 



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 16, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Heaven can wait we're only watching the skiesWhere stories live. Discover now