Rozdział IV

1 0 0
                                    

Wieczorne wyjście na miasto było znakomitym pomysłem — do takiego wniosku doszła Freja, z przyjemnością podrywając się rano z łóżka.

Kilka godzin spędzonych na włóczeniu się i odkrywaniu uroków Londynu zwieńczone solidnym, pysznym i pewnie niekoniecznie zdrowym posiłkiem w jednej z knajp wystarczyło, by trochę złagodzić trawiący wszystkich niepokój. Nawet Jason dał się porwać nastrojowi i pokazał się pozostałym ze swojej sympatyczniejszej strony, o wiele bardziej rozmownej i zaskakująco dowcipnej.

Po krótkiej toalecie dziewczyna skierowała się do sali treningowej. Dzisiaj nie obejmował jej dyżur, nie potrafiła jednak zmusić się do pozostania w pokoju; wiedziała, że czas przed rozpoczęciem przygotowań do wyjazdu zmarnowałaby na bezcelowym buszowaniu po sieci.

Towarzyszący jej od chwili przebudzenia uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy w przestronnej, dobrze wyposażonej sali zastała rozgrzewającą się Hedwigę.

— Miło, że postanowiłaś ruszyć to gadzie dupsko — przywitała ją Freja, już w marszu rozmasowując nadgarstki. Młodsza dziewczyna drgnęła, niemal wypuszczając z rąk włócznię, i odwróciła się. Ściągający jej twarz ponury grymas wyparł łagodny uśmiech, ciemne półkola pod oczami sugerowały jednak, że jej noc nie należała do najłatwiejszych.

— No proszę, panna Roddendottir, na nogach przed dziewiątą w wolny dzień. Jestem z was dumna. — Zasalutowała zamaszyście siostrze, prawie tracąc przy tym równowagę.

Freja wypięła z pasa topór i przecięła powietrze, upewniając się, że jej stawy są już przygotowane na obciążenie. Posłała Hedwidze szeroki, zapraszający uśmiech, zataczając dłonią łuk.

— Mam dobry humor. Zaczynaj.

Nie trenowały wspólnie odkąd przybyły do Londynu i Freję ciekawiło, jak prawie trzymiesięczna przerwa wpłynęła na Hedwigę. O siebie nie musiała się martwić — strażnicy przynajmniej raz w tygodniu organizowali w swoim gronie ćwiczenia, nierzadko trwające cały dzień.

Z kolei Hedwiga, cóż... Obrzuciła dziewczynę uważnym spojrzeniem, cofając się o krok, by uniknąć trafienia włócznią. Jednocześnie sama cięła z drugiej strony, topór jednak odbił się od pospiesznie przywołanej przez wiedźmę tarczy. Freja cmoknęła niezadowolona.

— Żadnej magii! — przypomniała, kolejnym uderzeniem zmuszając przeciwniczkę do cofnięcia się.

— To nie fair! — zaprotestowała Hedwiga, własnymi siłami próbując przerwać szarżę wojowniczki — bez powodzenia. Wreszcie odbiła w bok, unikając uderzenia toporem w bark. Osnute barierą czy nie, ostrze nadal było ciężkie i mogło ją solidnie poturbować.

Postanowiła wykorzystać dystans i zaatakować z góry, Freja jednak natychmiast zablokowała cios.

— Co znowu nie fair? — rzuciła zaciekawiona, bez trudu odpychając młodszą dziewczynę tak, że ta niemal straciła równowagę. — Że cię zmuszam do wysiłku? Faktycznie, jak ja tak w ogóle mogę.

Wojowniczka zachichotała zadowolona, doskakując do Hedwigi. Kolejnym ciosem toporem posłała wiedźmę na wyłożoną wypłowiałymi matami podłogę.

— Nie to mam...! — Hedwiga przeturlała się w bok, gubiąc podtrzymującą włosy gumkę. Brązowe kosmyki zatrzepotały, gdy dziewczyna poderwała się na równe nogi. — Nie to mam na myśli!

Przez dziewczynę zaczęła przemawiać frustracja, dodając jej ruchom siły i płynności. Wyprowadziła kilka cięć, które prawie dosięgły Frei — jednocześnie zupełnie nie zwróciła uwagi na to, jak bardzo odsłoniła się przed siostrą.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 18, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Cokolwiek niesie czas (Alta Hora - tom drugi)Where stories live. Discover now