16.

659 40 10
                                    

4986 słów.

Czerwiec minął, połowa lipca również była za nim, a rzucenie się w wir pracy było czymś, co skutecznie odciągało jego myśli. Praca w Toys 'R' Us była dla niego satysfakcjonująca, a przynajmniej na razie. Cieszył się, że wreszcie miał swoje pieniądze i mógł dokładać się do rachunków czy zakupów, a także sprawiać drobne prezenty swoim siostrom czy przyjaciołom. Jednym z takich prezentów był nowy zestaw pędzli do malowania dla Zayna. Doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopak nie namalował nic od czasu 'rozstania' z Liamem, a od tamtego momentu minęło ponad trzy miesiące. O trzy miesiące za dużo, więc wreszcie postanowił coś z tym zrobić. Miał nadzieje, że tym razem mu się uda, bo wcześniejsze rozmowy o powrocie do malowania były marne w skutkach. Dlatego od razu gdy tylko otrzymał przesyłkę, odpakował ją i z powrotem zapakował tym razem w kolorową torebkę, ruszył w stronę domu Zayna.

- Cześć. - przywitał się, uśmiechając szeroko. - Mam coś dla Ciebie. - omiótł spojrzeniem całe pomieszczenie i nie zdziwił się, że w miejscu w którym wcześniej stała sztaluga i farby teraz zobaczył puste półki. Zayn jakiś czas temu wyniósł wszystko do schowka, ale on miał zamiar z powrotem dostarczyć te rzeczy w jedyne miejsce w którym powinny się znajdować.

- Co takiego? - zainteresował się.

- Musisz wyjść do łazienki i spędzić w niej co najmniej dziesięć minut, a wtedy się dowiesz. - oświadczył.

- To nie brzmi zbyt dobrze.. co Ty kombinujesz, Tommo?

- Nie zmuszaj mnie do tego, żebym użył siły. - złapał go za kostki, przyciągając w stronę krawędzi łóżka. - Weź ze sobą telefon. Gigi z pewnością umili Ci ten czas. - mrugnął.

To był jego kolejny sukces. Wreszcie namówił Zayna do spotkania się z Gigi zamiast wymieniania z dziewczyną tysiąca wiadomości. Trochę na niego pokrzyczał, trochę po nim poskakał, aż wreszcie go przekonał. Teraz spotykali się ze sobą systematycznie. Zayn już nawet nie ukrywał, że blondynka mu się podoba i że dobrze czuje się w jej towarzystwie. Wszystko zmierzało więc w dobrym kierunku. Przynajmniej u niego.

Mulat piorunując go wzrokiem, zeskoczył z łóżka i zabierając ze sobą telefon, ruszył w kierunku łazienki, a kiedy już upewnił się, że tam jest, zbiegł na dół do schowka wyciągając z niego wszystkie farby, pędzle i sztalugę. Musiał to przenosić na trzy razy, ale nie spieszył się specjalnie wiedząc, że jeśli Zayn wszedł w konwersację SMS-ową z Gigi mógł robić to przez następne godziny.

- Możesz już wyjść! - zawołał, kładąc czerwoną torebkę z pędzlami na łóżku.

Chłopak pojawił się w pokoju chwilę później, a jego wzrok od razu wylądował na sztaludze, płótnie, które jakiś czas temu zbierał z podwórka, bo mulat wyrzucił je przez okno i całej reszcie z powrotem poustawianych na półkach farb, pędzlach i wreszcie na czerwonej torebce. Jeśli miałby odczytać z jego oczu to, co chciał powiedzieć byłoby to coś w stylu 'czy Ty kurwa sobie kpisz?'.

- Zabierz to. - powiedział jedynie, zajmując miejsce na łóżku.

- Nie ma mowy, Zayn. - potrząsnął głową. - Tym razem ze mną nie wygrasz. - podszedł do łóżka, ściągając go z niego i prowadząc na drugą stronę pokoju. - Otwórz. - polecił, wskazując na torebkę.

- Tommo..

- Nie wkurwiaj mnie. - fuknął, podsuwając mu torebkę pod nos. - Otwieraj.

Chłopak westchnął, ale posłusznie wyjął z niej opakowanie pędzli, przyglądając się im uważnie. Przez krótką chwilę widział jak jego tęczówki błyszczą. Możliwe, że zaciągnął kilku porad w internecie apropos pędzli malarskich. Kompletnie się na tym nie znał, a chciał kupić coś, co będzie wystarczająco przekonujące. W efekcie końcowym wydał ponad połowę swojej tygodniowej wypłaty, ale to nie było ważne jeśli chłopak miałby wrócić do malowania. Nim jednak zdołał cokolwiek powiedzieć, brązowe tęczówki przygasły, a torebka wraz z pędzlami wylądowała na łóżku.

My happiness' name is your nameWhere stories live. Discover now