23

4 2 0
                                    

23.12.1848

Masjaf nie był końcem podróży. Był tylko kolejnym przystankiem. Biblioteka ukryta w ruinach świątyni ofiarowała jedynie podpowiedź w postaci krótkiej zagadki.

"W zwierciadle kompas,
Uwierz oczom i idź."

Spędziłyśmy kilka kolejnych godzin na poszukiwaniach informacji o lustrach. Bez skutku. Do miasta wracałyśmy jeszcze przed wschodem słońca. Patrizia wyjaśniła wszystko naszemu kapitanowi, gdy smętnie siedziałam na pokładzie, wzdychając do nieszczęsnego zegarka...

...w którym coś zamigotało. Spojrzałam jeszcze raz na jego tarczę, lecz błysk zniknął. Po chwili jednak pojawił się znowu. Zajęło mi chwilę, żeby zrozumieć, co tu się dzieje. Szkiełko odbijało niebo, a konkretniej jedną z gwiazd. A raczej samo jej odbicie, gdyż na niebie była niewidoczna.

— Patrizio! Gwiazda! — krzyknęłam, wskazując to na niebo, to na zegarek. Szybko zrozumiała, o co mi chodzi. — Uwierz oczom i idź... Chyba nie musimy iść pieszo, prawda? — spytałam, spoglądając na nią z nutą rozpaczy.

— Chyba nie... — Uśmiechnęła się w odpowiedzi.

Przespałyśmy więc połowę dnia, podczas gdy pan Livello płynął w kierunku gwiazdy trzymając mój zegarek w kieszeni.

— Jesteśmy w Jafie — wyjaśniła Patrizia, gdy wieczorem dotarliśmy do portu. — Dalej nie popłyniemy, trasa biegnie wgłąb lądu.

Rozważałam, czy zostawić podróż na rano, lecz nie mogłam ryzykować. Panna Auditore wynajęła konie i ruszyłyśmy za gwiazdą.

W żłobie leży || 24 dni podróżyWhere stories live. Discover now