#4 "Powtarzające się piekło"

1.1K 77 14
                                    

Minęły trzy dni. Każdy z nich choć przez chwilę przepełniony był nostalgią i rozmyśleniami. Brunetka nadal nie pozbyła się tego uciążliwego uczucia. Codziennie wieczorem po kryjomu ubierała na siebie sprzęt do trójwymiarowego manewru. Znała już na pamięć kolejność zapinanych pasów oraz zastosowanie poszczególnych spustów. Wiedziała również, jak wymienia się ostrza i gaz, których kilka zapasowych dostała od Hayato. Ta codzienna rutyna pozwoliła Hanako na odczucie chwilowego spokoju. Jednak teraz było inaczej. Stało się coś, czego Hanako najbardziej się obawiała - Zwiadowcy wyruszali na wyprawę za mur. Stojąc na pełnym ludzi placu, oddychała niespokojnie. W oddali było już widać zbliżających się Zwiadowców.

- Dowódco Erwinie, dokopcie ode mnie tytanom! - wrzasnął młody mężczyzna do generała jadącego na czele szyku.

- Jest też młodszy kapral* Levi! - krzyknął z podziwem brązowowłosy mężczyzna. - Podobno posiada siłę całego oddziału!

Hanako zdziwiona powoli zwróciła głowę w tamtym kierunku. Słyszała pogłoski o ''nadziei ludzkości'', lecz nie miała pewności, czy były one prawdziwe. Czarnowłosy czując na sobie jej spojrzenie, odwrócił wzrok w jej stronę, chwilę jej się przyglądając. Przypominała mu kogoś z żołnierzy, ale zachował niewyrażający emocji wyraz twarzy i zaledwie po kilku sekundach odwrócił głowę.

Nagle Hanako została porwana w ramiona swojego brata, który gdy tylko ujrzał ją wśród tłumu, szybko zszedł z konia i podbiegł do niej.

- Hej, krasnalu - zaśmiał się delikatnie do siostry, miażdżąc ją w silnym uścisku.

- Bracie - rzekła Hanako w klatkę piersiową brata. - Dusisz mnie...

- Och, przepraszam, krasnalu. - Brunet natychmiast się odsunął. - Po prostu się martwiłem - westchnął, a uśmiech zszedł z jego twarzy.

- Po naszym ostatnim spotkaniu, to ja powinnam martwić się o ciebie - rzekła dziewczyna, po czym zerknęła znów na kaprala, który ze znudzeniem oglądał widok innych żołnierzy przed nim. 

Hayato, słysząc głos generała Erwina, szybko pocałował siostrę w głowę i oddalił się do swojego oddziału. Po chwili dowódca głośno oznajmił o rozpoczęciu kolejnej wyprawy, a zaraz po tym słychać było głośne okrzyki Zwiadowców i stukanie kopyt koni o drogę.

W momencie, gdy Hanako straciła z zasięgu wzroku swojego brata, milcząc, wróciła do domu. Wchodząc cicho, by nie obudzić Miwaki, zdjęła swoje buty i postanowiła posprzątać dom. Pościerała kurze i pozmiatała podłogi. Młodsza siostra w tym czasie zbudziła się ze snu i siedząc przy stole, oglądała z zainteresowaniem książkę, którą dostała kiedyś od Hanako.

Wszystko było takie, jak zazwyczaj, dopóki przez niebo nie przeszedł potężny huk, a ziemia zatrzęsła się, wprawiając ludzi w przerażenie. W oddali dało się usłyszeć bijące dzwony i poruszenie wystraszonych ludzi. Hanako stanęła jak wryta. Piekło sprzed pięciu lat znów się powtarzało. Po raz kolejny tytani weszli do środka miasta. Brunetka nie mogąc w to uwierzyć, pospiesznie wybiegła przed dom. 

Jednak nie był to jej sen ani żadne złudzenie. Przy murze osiadł gęsty dym, a na drodze przebiegały dziesiątki ludzi chcących uciec od niebezpieczeństwa. Wystrzeliły pierwsze armaty. Hanako pędem ruszyła z powrotem do domu, złapała płaczącą siostrę za rękę i pobiegła po schodach na górę. Gdy wbiegła do swojego pokoju, złapała Miwaki za ramiona.

- Weź najważniejsze rzeczy. Uciekniemy do muru Rose.

Po tych słowach dziewczynka wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem i dłońmi uczepiła się sukni siostry.

- Miwaki! Szybko, nie ma czasu na płacz! - krzyknęła stanowczo Hanako.

Kobieta widząc, że jej rozkazy na nic się nie zdają, zdjęła pospiesznie suknię i założyła spodnie jej brata oraz zielonkawy sweterek. Wyjęła z ukrycia paski sprzętu i dopiero wtedy dotarło do niej, co tak naprawdę się działo.

~ Tytani w Troście...

Delikatne dłonie Hanako zaczęły niekontrolowanie drżeć. Przerażenie spotęgowały odgłosy kroków pierwszych tytanów wdzierających się do miasta. Brunetka nie potrafiła się uspokoić i zapiąć pasków. Ogromny strach siedzący w jej ciele nie zamierzał umożliwić jej uratowania siebie i siostry.

Nagle wszystko jakby stanęło w miejscu. Obrzydliwa twarz tytana wyłoniła się zza rogu i stała się widoczna w oknie pokoju Hanako. Tytan powoli zmierzał w stronę domu, zauważając będące w nim siostry. Brunetka nadal drżącymi dłońmi zapinała pasy. Założyła pełną butlę z gazem oraz ostrza i uprzednio łapiąc siostrę za rękę, wybiegła z domu. Nie potrafiła szybować w powietrzu, dlatego głupotą okazałoby się testowanie swoich możliwości w takiej chwili. Siostry biegły wśród ciał kilku zmarłych żołnierzy i cywili, lecz nie to było najważniejsze, Hanako musiała skupić się, aby bezpiecznie zaprowadzić Miwaki do wewnętrznej bramy.

Biegła co sił w nogach, ale i tak miała wrażenie, że tytan wciąż szedł tuż za jej plecami. Nie mogąc się powstrzymać, obróciła na chwilę głowę. Jej przeczucia okazały się słuszne, tytan nadal za nią szedł, lecz nagle zza zakrętu wyłoniło się kilku Żandarmów, którzy bez większego wysiłku zabili dwunastometrowego tytana. Hanako ukradkiem przyjrzała się ruchom żołnierzy. Przemieszczali się bezproblemowo w przestrzeniach pomiędzy budynkami, dlatego dziewczyna była przekonana, że nie może być to takie trudne. Uśmiechnęła się krzywo do mundurowych, którzy z zaciekawieniem patrzyli na sprzęt przymocowany na jej biodrach. Brunetka podziękowała skinieniem głowy i oddaliła się w stronę bramy.

W oddali słychać było tłok i poruszenie ludzi, a obok biegnącej Hanako leżało parujące ciało tytana, co skutecznie ją obrzydziło. Gdy dotarła do bramy, dostrzegła powóz z końmi znajdujący się po prawej stronie od bramy. Nie zwracając uwagi na przeciskających się ludzi, zabrała przerażoną Miwaki do wewnętrznej bramy. Odetchnęła z ulgą, kiedy dostrzegła wśród tłumu Anę, której posłała wymowne spojrzenie, aby zajęła się jej młodszą siostrzyczką, na co ta kiwnęła delikatnie głową i podeszła do sióstr.

- Nic ci nie będzie, Miwaki - westchnęła ciężko Hanako, kucając przed siostrą. - Wejdź z Aną do Rose i czekaj na mnie.

- A ty, onee-chan? - spytała Miwaki płacząc.

~ A ja? Jak mogłabym tak po prostu uciec, gdy wiem, jakie piekło rozgrywa się tuż za mną? Nie jestem bezsilna jak tamtego dnia. Nie ucieknę jak ostatni tchórz, skoro ci żołnierze walczą z całych sił!

- Zaraz do ciebie dołączę - obiecała Hanako, lekko głaszcząc siostrę po główce. - Idźcie już - rzekła i widząc już bezpieczną Miwaki, odwróciła się przodem do trwającego właśnie piekła.


________

Kapral* -> tak swoją drogą wiem, że prawidłowo powinnam napisać "kapitan", lecz jakoś powiem Wam, że "kapral Levi" według mnie lepiej brzmi i jakoś tak się do tego przyzwyczaiłam. Napiszcie czy wolicie tę formę, czy poprawną, a w razie czego pozmieniam.

Piszcie koniecznie, co sądzicie i do zobaczenia w następnym rozdziale!

Wolność | Levi x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz