Las nietypowych spotkań

10 1 0
                                    

 *Alicja*

Stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co mam zrobić. Za plecami Ani ukazał się zombie. Wyglądał ohydnie. Nie szedł jakoś wielce szybko, ale na tyle by po chwili znaleźć się w niebezpiecznej odległości. Mój mózg zakodował jedynie to, że reszta też się odwróciła widząc mój wyraz twarzy. Oni też stanęli jak wryci. Był z nas naprawdę piękne słupy soli, bardzo dobrze widoczne oraz bezbronne. Zombie był już zbyt blisko, jakieś pół metra od Ani. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale nie mogłam. Czułam jakby mi nogi przyklejono do podłoża. W ostatniej chwili udało mi się zareagować. Jakoś tak samoistnie to zrobiłam. Dlatego, że miałam akurat siekierę, wzięłam zamach i... Po chwili zombie leżał już bez głowy. Zamarłam. Zabiłam go. Nagle ktoś mnie chwycił za ramię. To była Weronika:

- Wszystko okej ?

- T-tak

- Co to było?- tym razem był to Filip

- Zombie- odpowiedziałam

- A więc o to chodziło w komunikacie, to był to przerwane słowo- powiedział Antek

- Ale dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś?- zapytała Wiktoria

- Nie było dużo czasu, zresztą tak samo teraz. Musimy już iść- nagle usłyszałam za mną jakiś szelest. To zombie jeszcze się lekko poruszało. Nic by mi nie zrobiło, ale sam fakt. Podbiegł do niego Antek i wbił jakiś pręt.

- FUU- powiedziała Kaja

- Lepiej żeby było fuu niż żeby cię zjadło- odpowiedział Antek 

- Dobra idziemy- stwierdziłam. Wszyscy poszli za mną.

*Time skip*

Szliśmy już jakiś czas. Aktualne położenie- las. Widziałam, że wiele osób jest już zmęczonych. Kaja na dodatek miała zranioną nogę i szła obok Ani, która ją podpierała. Nagle spostrzegłam, że las wygląda znajomo. Pobiegłam przed siebie- droga, czyli jestem w domu. Podszedł do mnie JJ

- Co ty robisz?

- Wiem gdzie jesteśmy- popatrzyli na mnie z lekkim zdziwieniem

- Dobra usiądźmy- powiedziałam – Musimy ustalić plan działania. Obecnie jesteśmy niedaleko mojego domu (Alicja mieszka na wsi niedaleko miasta w którym zaczęła się opowieść), jak wiecie jest też tam mały sklepik możemy tam iść i wziąć coś jeszcze lub chwilę odpocząć i iść dalej. Ja osobiście wolę drugą wersję- skończyłam

- Ja jestem za tym żeby iść do sklepu i jeszcze wstąpić do ciebie do domu- powiedziała Weronika

- Ja też- zakomunikował JJ

- I ja- była to Wiktoria

- Czyli co robimy?- zapytała Ania

- Papier, kamień nożyce- powiedziałam- Zawsze tak się to rozwiązywało

- Okej- każdy się zgodził. Na początku byłam pewna swego lecz po chwili..

- Ale jak to?- nie mogłam uwierzyć

- Wygrałam- dumnie stwierdziła Weronika

- No cóż, dobra zbieramy się- powiedziałam. Zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy w stronę sklepu.

- Otwarty jest- pierwsza weszłam ja. Na zewnątrz została Kaja, Antek i Ani.

- Dobra to bierzemy wszystko jak leci- stwierdził JJ. Po chwili byliśmy gotowi i udaliśmy się w drogę do mojego domu. Kiedy otworzyłam drzwi poczułam się przez chwilę tak jakbym po dniu spędzonym w szkole wróciła normalnie do domu. Jednak tak nie było. Znowu podzieliliśmy się na grupy. Ania, Kaja i Weronika zostały u mnie w domu by zmienić opatrunek i zabrać parę rzeczy. Chłopacy poszli do mojego garażu po jakiś sprzęt, a ja z Wiktorią poszłam do mojego wuja który mieszkał obok. Gdy weszłyśmy do domu nikogo nie było. Stwierdziłam, że jak usłyszeli komunikat to uciekli. Zajrzałam do lodówki. Było o dziwo bardzo mało jedzenia. Poszłyśmy do szopy na narzędzia. Parę rzeczy zniknęło, ale stała kosa. Zabrałam ją, większa broń mi się przyda. Gdy wszyscy byli gotowi spotkaliśmy się w umówionym miejscu i ruszyliśmy dalej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Szukając jutraWhere stories live. Discover now