Rozdział 38

220 17 6
                                    

Juvia Pov.

Po godzinie, gdy chłopcy zaciągnęli nas na wszystkie możliwe zjeżdżalnie, jednogłośnie zdecydowaliśmy, że teraz pora na relaks. Razem z Lulu, Natsu i Lucy, szliśmy sobie do basenu z podgrzewaną wodą. Gdy byliśmy już niedaleko różowo-włosy niespodziewanie szybciej pociągnął swoją drugą połówkę w kierunku wody. Zanużyli się do połowy pasa i natychmiast zaczęli się nawzajem chlapać. Z Lyonem przyśpieszyliśmy odrobinę kroku i gdy poczyliśmy pod maszymi stopami przezroczystą ciecz, chłopak idąc odwrócił się przodem w moją stronę i po chwili potknął się. Pech chciał, że oczywiście nie zostawiłabym przyjaciela w potrzebie i szybko złapałam go za dłoń, jednak jego waga przeważyła także i mnie przez co oboje tak jakby skończyliśmy na deskach. Jednak jakby się zastanowić to nie wpadka była najgorsza, tylko pozycja w jakiej wylądowaliśmy. Biało-włosy pół leżący i ja zwisająca nad nim w dość niebezpiecznie bliskiej odległości.

- Lulu, nic ci się nie stało?

- Mi nie, a tob... - tu chłopak nie dokończył i jakby zwiesił się na chwilę.

- Lyon? - w tej chwili dopiero spojrzałam mu w oczy, ten odwrócił swój wzrok z czegoś i popatrzył się w moje. Chwilę po tym, gdy to zrobił jego twarz stała się cała czerwona, a z nosa wyleciał mu strumyczek krwii.

- I'm in fucking love. - powiedział i padł na piasek jak długi.

- Lulu! - wykrzyknęłam i czym prędzej wstałam z klęczek, spojrzałam w stronę Nalu szukając ratunku, jednak Natsu sam także wykonywał misję ratowniczą, tyle, że na Lucy.

Świetnie, co by tu zrobić? - myślałabym tak chyba całą wieczność, gdyby nie różowo-włosy, który trzymał na plecach także, zaczerwienioną Lucy.

- Chodź Juvia, może przenieśmy ich gdzieś w cień, bo te lampy i tak już nieźle przygrzewają. - zgodziłam się z nim i z małą pomocą wzięłam Lyon'a na plecy. Po chwili dotarliśmy z nimi pod jakiś parasol i położyliśmy tam ciała, dalej nie kontaktujących. Próbowaliśmy ich ocucić, ale nic to nie dało. - Co teraz? - spytałam po dłuższej chwili, gdy nasze próby ratunku spełzły na niczym.

- Woda! Woda! Może ktoś potrzebuję wody? - krzyczał chłopak, ubrany w czapeczkę i spodenki z logiem basenu.

- Wiesz Natsu, chyba mam plan. - powiedziałam po czym pobiegłam do chłopaka i poprosiłam o butelkę wody gazowanej. Wróciłam do trio i i odkręciłam butelkę, po czym zatkałam kciukiem otwór i zaczęlam nią wstrząsać, zabrałam część palca z otworu i nie przestając nię wstrząsać, skierowałam strumień wody na nieprzytomnych. Po chwili tamci odzyskali świadomość i próbujac wstać stuknęli się głowami.

- Słychać, że pustki w środku. - skomentował wiśnio-włosy, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Szturmem? - spytała Lu.

- Szturmem. - odpowiedział śnieżno-włosy i chwilę później ci podnieśli się do pionu i zaczęli biec w nasza stronę.

- Oj, chyba trochę przecholowaliśmy.

- Ups, chyba tak. Mam nadzieję, że przeżyjesz. - odkrzyknął mi przyjaciel, gdy był już kilka metrów ode mnie. Ja nie czekając, aż Lyon mnie dopadnie pobiegłam w przeciwnym kierunku.
Po chwili biegu oglądnęłam się, żeby sprawdzić, czy ta żyrafa mnie dogania, jednak nigdzie jej nie było, na co stanęłam jak głupia. Niespodziewanie, ktoś położył mi dłonie na biodrach i zaczął szeptać do ucha.

- Ostatnie życzenie?

- Przepraszam? - powiedziałam głupkowato, gdy poznałam głos mojego przyjaciela.

Akademia Fairy TailWhere stories live. Discover now