- Ach, Nilfgaarde Ard Feainn! – powiedział Jaskier odwracając się w kierunku głównej komnaty bankietowej.
Cesarz Jan Calveit wciąż był ubrany z swoją czarną zbroję z opadająca do podłogi peleryną. U jego boku szła Cairean Derowen aep Orlaith, wysoka elfka o rdzawobrunatnych włosach. Niebieskozielone oczy chętnie podkreślała delikatnym makijażem. Dzisiaj miała na sobie powiewną suknię w kolorze żonkili, przepasaną czarnymi szarfami. Jedyną biżuterią jaką zakładała i posiadała, były perły, korale oraz bursztyny.
- Bard Jaskier – rzekł cesarz. – Wiele się o tobie mówiło swego czasu w Beauclair. Po śmierci księżnej Annariety wielu plotkowało, li-to wielki pieśniarz Jaskier za nią rozpacza.
- Serce mi spłonęło tego dnia doszczętnie – odpowiedział Jaskier ze szczególna dla niego dozą przesady. – Ale niestety muszę opuścić szacowne grono. Moja miłości niedługo kończy swoją turę grania i będzie mnie szukać.
Lambert odprowadził wzrokiem Jaskra a gdy ten zniknął Jan Calveit w wyprostowanej ręce trzymał dla niego pucharek z winem. Lambert uśmiechnął się cynicznie i łapczywie wziął naczynie do ręki.
- Musisz przyznać, że fajczy człowiek – zagadnął Lambert, po czym napił się wina.
- Przeżyje jeszcze siedem wiosen – rzekł cesarz. – Priscilli pisane jest sześć. Ona zginie z powodu choroby a on na podagrę.
Lambert z trudem się powstrzymał by kolejny łyk trzymany w ustach nie wylał się przypadkiem na podłogę. Z trudem przełknął wino i ciężko oddychając patrzył na cesarza.
- Nawet to wiesz?
- Zacznij się interesować astrologią – zaproponował cesarz. – Kiedy poznasz sekrety gwiazd w dzień swojej śmierci będziesz się śmiał.
- Zawsze miałem inne wyobrażenie swojej śmierci – wyznał Lambert opierając się tyłem o balustradę. – Że będę w otoczeniu jakichś ekscelencji czy innej szlachetnie urodzonej hołoty. I wtedy im wszystkim powiem: „Tego wam życzę, dostojni panowie. Żebyście się nie posrali, gdy wiedźmin będzie wam potrzebny".
- Tego gwiazdy na razie nie zdradzają – odezwała się Cairean Derowen melodyjnym głosem. – Ale jedno co do twoich losów jest pewne. Wybrałeś jedną stronę. I będziesz jej chronił, Vatt'ghern.
- Taa – przyznał niepewnym głosem. – Co z Merigold?
- Będzie przebywać w Wyzimie – oznajmił cesarz. – Chyba, że ugnie karku.
- A nie dało by się ją, no nie wiem, przenieść? W sensie, żeby nie służyła radą w Temerii?
- Chyba będę miał na to jakiś sposób.
![](https://img.wattpad.com/cover/212301507-288-k807190.jpg)
YOU ARE READING
Królobójca||Wiedźmin
FanfictionWiedźmin Geralt zginął w pogromie w Rivii. Drugi szturm na Kaer Morhen, który odbył się kilka lat po II Wielkiej Wojnie, przyniósł śmierć dla wiedźminów Cechu Wilka - Eskela i Vesemira. Wszystko to jednak zdarzyło się dawno temu. Rok 1303. Lambert...