21, Koniec.

1.9K 114 22
                                    

Levi

Leżeliśmy z Erenem na kanapie, właściwie to ja na nim leżałem uniemożliwiając mu wstanie. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał 16:45.
-Eren, chyba pora się zbierać. - Powiedziałem i delikatnie musnąłem jego usta.
-Mówię ci to od 30 minut.. Levi do cholery, masz zapał jak stara baba przed niedzielną mszą.
-Ciii.. - Zakryłem mu usta palcem.
Ostrożnie wstałem, chwilę później Eren. Poszliśmy założyć buty. Potem wyszliśmy z domu i udaliśmy się we wskazane miejsce. Przyszliśmy chwilę przed czasem, więc postanowiliśmy usiąść na ławce. Sekund mijały bardzo powoli. Po twarzy Erena widać było, że się denerwuje. Też nie byłem spokojny. Nie znam tych ludzi, ale z opowieści Erena mogę stwierdzić, że do przyjemnych nie należą. Siedzieliśmy, siedzieliśmy.. Nagle zauważyłem zbliżające się dwie postacie. To muszą być oni.

Eren

Podniosłem głowę i zobaczyłem nadchodzących Mikasę i Jeana. Serce zabiło mi mocniej, czułem je niemalże w gardle.
-Cześć Eren, widzę, że znalazłeś sobie chłopaka. - Jean podszedł bliżej, dzieliły go od nas centymetry. Zanim coś powiedziałem odezwał się Levi.
-Daruj sobie smarkaczu. - Powiedział spokojnie.
-Więc.. - Zacząłem. - Po co miałem się z wami spotkać? - Patrzyłem na Mikasę i Jeana szukając odpowiedzi.
-Popatrz. - Wskazał palcem za mnie.
Ujrzałem Rainera z dwoma innymi chłopakami. Szli w naszym kierunku, jeden trzymał kij bejsbolowy.
-Chyba nie chcesz.. - Powiedziałem lekko przestraszony.
-W właśnie, że chcę. - Zaśmiał się szyderczo. - Tu właśnie, Eren zakończy się twój marny żywot.
Wstałem z ławki i chciałem uciec, ale Jean zatrzymał mnie. Rzucił mnie na ławkę i prawie mnie uderzył, ale Levi zdążył zatrzymać jego rękę.
-Nie, Jean. Nie można bić kolegów. - Powiedział Levi poważnym, ostrym wręcz głosem.
Jean spojrzał się na niego dziwnie, chyba nie rozumiał co właściwie się przed chwilą stało. Rainer z kolegami byli już naprawdę blisko.
-Słuchajcie chłopcy. Jeżeli nie chcecie zmarnować sobie życia, odpuśćcie. Wezwałem policję chwilę przed tym jak zjawił się Jean. Za chwilę tu będą. Jeżeli zaś nie odpuścicie.. Przykro mi, będę musiał was powstrzymać. - Levi roześmiał się psychopatycznie. Bałem się go w tamtym momencie, ale nie tylko ja. Jean cofnął się. Czy to możliwe, że się go przestraszyli?
-Chłopaki.. - Powiedział Jean.
-Na nas nie licz, spierdalamy. - Powiedział Rainer i cała trójka zniknęła z pola widzenia.
Wow.. Tego się nie spodziewałem.
-Więc Jean? Jak będzie? Grzecznie się wyniesiesz czy mam ci pomóc? - Nim Levi dokończył, Jean już uciekał w inną stronę. Z nami została już tylko Mikasa. Wyglądała na zagubioną.
-Eren.. - Wyszeptała.
-Tak? - Zapytałem.
-Wybaczysz mi to? Ja nie wiem jak mogłam do tego dopuścić.. Ja..
-Daj sobie spokój. - Wtrącił się Levi. - Dziewczyno z sztucznymi rzęsami na brodzie.
Mikasa się popłakała. Nie wiem czy dlatego, że jej nie odpowiedziałem, czy może dlatego, że Levi uświadomił jej brak jakichkolwiek umiejętności malowania. Pobiegła gdzieś w krzaki.
-Uważaj na szybkiego Johna! - Krzyknął za nią Levi.
-Jakiego Johna? - Zapytałem zaciekawiony.
-No szybkiego. Potrafi ruchać z taką prędkością, że nawet nie wiesz kiedy kończy...
-Levi.. - Zaśmiałem się.
-Myślisz, że uwierzyła? - Zapytał z promiennym uśmiechem.
-Na tyle ile ją znam, prawdopodobnie już jej tam nie ma i ucieka. - Zaśmiałem się.
Levi zbliżył się nieco do mnie. Zarumieniłem się, chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi namiętny pocałunek z jego strony. Jak ja się cieszę, że wrócił.


Time skip (2 lata)

Eren

Siedziałem u Leviego w domu, w końcu zaczęły się utęsknione wakacje. Jako, że miałem dobre oceny, rodzice pozwolili mi pomieszkać trochę u niego. Cieszę się, w końcu to już 2 lata od kiedy jesteśmy razem. Sporo się wydarzyło.. Levi znalazł nową pracę, nadal jest pedagogiem, niestety w innym liceum. Jean i Rainer zostali wyrzuceni ze szkoły, ponieważ odwalili niezłe bagno... Pobili nauczyciela od WOS'u, jest w stanie krytycznym. Z Mikasą nie utrzymuję kontaktu, zmieniła szkołę. Zaprzyjaźniłem się z Conniem i Sashą, są naprawdę spoko. Levi odbiera mnie ze szkoły..
-Eren! - Wyrwał mnie z przemyśleń głos ukochanego.
-Tak? - Poptrzyłem w jego stronę.
-Pamiętasz te stringi, które kupiłeś na początku naszej znajomości?
-Nie mów, że..
-Tak, znalazłem je! I wiesz co? Ubierz je..
-Po co? Levi, przecież..
-Chociaż raz mnie posłuchaj, dobrze? - Uśmiechnął się zadziornie.
Wstałem z kanapy i poszedłem do łazienki ubrać to co mi kazał.. Wyszedłem z niej lekko zawstydzony. Levi stał na korytarzu i patrzył na mnie dziwnym wzrokiem..
-Coś nie tak? - Zapytałem po chwili.
-Nic.. - Podszedł bliżej i przerzucił mnie przez ramię.
-Ej..
Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Moje policzki.. Ahh nadal tak na mnie działa. Usiadł na mnie w rozkroku i delikatnie zaczął muskać moją szyję ustami. Czułem przyjemne ciepło.. Potem podniósł moją koszulkę i zaczął lizać moją klatkę piersiową. Co jakiś czas, gdy dotykał moich sutków, zdarzało mi się cicho jęknąć. Po dłuższej chwili pieszczot obrócił mnie na drugą stronę. Zszedł ze mnie i powoli zaczął masować mi pośladki. Lubiłem to, ale próbowałem tego nie okazywać. Po kilku delikatnych klapsach zaczął robić mocniejsze.. Starałem się nie wydawać odgłosów, ale to było niemożliwe. Jęczałem, potem gryzłem prześcieradło. Po chwili czułem jak zsuwa ze mnie bieliznę.
-Poczekaj chwilę. - Powiedział zalotnie szatyn.
Leżałem czekając aż wróci.
-Mam! - Usłyszałem z drugiego pokoju.
Wszedł z powrotem do sypialni, w ręku trzymał kajdanki..
-Skąd ty do masz? - Zapytałem zdziwiony.
-Heheh.. - Nie odpowiedział.
Przypiął moje ręce do ramy łóżka. Dziwne uczucie, nie mogłem się w pełni poruszać.
Czarnowłosy rozebrał się, następnie uklęknął na łóżku.
Zamknąłem oczy, zawsze tak robiłem. Nie do końca mu się to podobało, ale się nie czepiał. Napluł pomiędzy moje pośladki, potem delikatnie wsunął palec w dziurkę.
-Przyjemnie? - Zapytał.
-M-mhm..
Cicho pojękiwałem. Następnie wyjął palec i zastąpił go czymś znacznie większym.. Gdyby nie to, że mam skrępowane ręce, zapewne teraz trzymałbym prześcieradło albo poduszkę próbując zakryć swoją twarz. Niestety Levi to przewidział.. Patrzył z porządaniem na mnie, na moją czerwoną, trochę zapłakaną twarz. Dlaczego zapłakaną? Nie wiem. Tak już mam..
-Mogę w tobie skończyć? - Zapytał jakiś czas później.
-A jak zajdę w ciążę? - Powiedziałem bezmyślnie.
-To trudno.. - Zaśmiał się.






Dobra, więc na tym zakończę tę jakże dziwaczną opowiastkę. Może i nie jest najlepsza, ani emocjonująca, ale cieszę się, że wam się podobała ^^. W sumie chciałam ją trochę inaczej zrobić.. Ale wyszło jak wyszło. Tak jak już wspomniałam pracuję nad innym opowiadaniem, pojawi się niedługo. Oby do zobaczenia!

Pomogę Ci... |Ereri|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora