29. W niewidzialnym labiryncie

692 40 34
                                    

Dotarli do końca korytarza. Rozejrzeli się. Po prawej i po lewej, znajdował się niemal identyczny widok. Przejście, a na końcu drzwi z jasnego drewna. Na obu tabliczka z numerem.

Prawo - 1
Lewo - 2

Jasny sygnał, by się rozdzielić. Najgorsze, co mogło ich spotkać.

— Melody — chłopiec wyciągnął z kieszeni nóż i wcisnął rękojeść w dłoń siostry — Weź go.

— Zgłupiałeś?! — pisnęła — Dałam ci go, głąbie — fuknęła.

— Umiesz się nim posługiwać. Ty powinnaś go mieć — skwitował.

— A ty jesteś pusią. Ja umiem walczyć i jestem zwinna, nawet bez broni. Takiemu ciapciakowi, jak ty, przyda się on zdecydowanie bardziej — podsumowała brata w kilku zdaniach. I miała absolutną rację w tym, co powiedziała — Zresztą, wejdźmy po prostu razem do jednych drzwi. Nie rozdzielą nas — uśmiechnęła się promiennie, co znacznie podniosło blondyna na duchu. Wcisnęła mu narzędzie z powrotem do kieszeni.

Powoli podeszli do pierwszego wejścia. Ciemnowłosa bez wahania złapała za klamkę i zaczęła bezskutecznie szarpać.

Alexander natomiast w kilka sekund odnalazł guzik, na wysokości głowy. Przycisnął go podczas, gdy siedmiolatka nadal walczyła z drzwiami.

Zero rezultatów.

— Sprawdźmy drugie drzwi — zarządził. Odwrócił się się na pięcie i powtórzył czynność z kolejnym przejściem.

Zero rezultatów.

Rodzeństwo spojrzało zgodnie po sobie. Oboje wiedzieli, że myślą o tym samym.

Młodsza dziewczynka bez słowa podeszła z powrotem do wejścia z numerem "1" i położyła palec na guziku.

— San — zaczęła odliczanie.

— Ni — zawtórował jej brat.

— Ichi.

Oboje nacisnęli przyciski.

Nie mylili się.

Każde z drzwi się otwarły.

Jasnowłosy zauważył dosyć dziwną rzecz na ich brzegach. Mianowicie, były to kolce.

Puścił pstryczek, by ich dotknąć. Chciał sprawdził, czy to atrapy, a jeśli nie, to jak ostre są.

W tym momencie wejście głośno i gwałtownie się zatrzasnęło. Siła, z którą to się stało, dałaby radę bez problemu zmiażdżyć część ciała i dodatkowo ją rozkroić.

Dziewięciolatek usłyszał pisk swojej siostry. Natychmiast się do niej odwrócił.

— POWALIŁO CIĘ?! — krzyknęła, trzymając się za wierzch dłoni.

(Za mocno wkręciłam sobie tekst z "Boku dake ga inai machi", przepraszam 😅 ~ autorka)

— WSZYSTKO W PORZĄDKU?! — spanikował.

— Idiota... — mruknęła — Tylko mnie pomiziało — uniosła dłoń. Znajdowało się na niej jedynie lekkie otarcie. Parę centymetrów dalej, a mogłaby stracić rękę.

— Przepraszam... — westchnął — To pewnie mechanizm. Chcą, byśmy na pewno weszli tam pojedynczo — wyjaśnił.

— Aha — przewróciła oczami, dociskając palec na guziku.

Blondyn wypuścił powietrze i nacisnął swój przełącznik.

Znów otwarte, po obu stronach.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz