Pożegnanie

2 1 0
                                    

  Noc minęła całkiem przyjemnie. Śpiewanie, tańczenie, śmianie się. To wszystko znaczyło dla nich naprawdę wiele. Koniec zabawy był płaczliwy. Wszyscy płakali, ale czemu się dziwić? Będą za sobą tęsknić. Nastolatka spytała się dzieci, czy chciałaby nią po coś, jako takie ostatnie pożegnanie. Fritz chciał mieć taki mały pogrzeb, nawet jeśli miałyby być to tylko karki z narysowanymi krzyżami i ich imionami. Suzie chciała, aby Anika pomogła zwierzakom ze schroniska. Anika mogła to zrobić, raz na tydzień kupić karmę i wyprowadzić kilka psów. Jeremy chciał, żeby nastolatka nauczyła się jakieś rockowej piosenki na pamięć. Akurat i tak miała to w planach. Charlotte chciała, że Anika nigdy o nich nie zapomniała, no cóż trudno zapomnieć o czymś takim. Gabriel chciał, aby nastolatka nigdy nie zwątpiła w siebie i żeby pamiętała, że zawsze z nią będą. Najtrudniej było z Oscarem - on chciał, aby Anika powiedziała jego bratu, że mu wybaczył. Nastolatka nie wiedziała gdzie on mieszka, ale obiecała postarać się to zrobić.
- Emm, jeszcze za nim odejdę - powiedziała Anika przed zniknięciem. - Mogę o ty wszystkim powiedzieć mojej przyjaciółce?
- Jeśli uważasz, że jest tego warta - odpowiada Charlie patrząc na znikającą Anikę.
  Minęło już kilka godzin. Nastolatka zaczęła wywiązywać się z danych obietnic. Zaczęła szukać miejsca zamieszkania Michaela Aftona. Okazało się, że jej kuzynka mieszka w tym samym mieście, dzięki temu znalazła jego adres i postanowiła napisać do niego list.

     Drogi Michaelu Aftonie
Nie zna mnie pan, ale mam panu coś do powiedzenia. Proszę nie pomyśleć, że jestem szalona czy coś, ale zobaczyłam pańskiego brata we śnie. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale to prawda. Oscar powiedział mi, żebym panu przekazała, że po tym wszystkim, wybaczył panu. Poza tym, chce panu powiedzieć, że jego dusza jest już wolna i nie musi się pan tym przejmować. Z wyrazami szacunku.
                                       Anika Polk

  Reszte obietnic postanowiła wykonać jutro, nie tyle z lenistwa, co po prostu nie mogła ich dokonać. Sklepy były zamknięte. Chwilę później poszła spotkać się z Annie. Razem z przyjaciółką przygotowywały się do imprezy. Prawda jest taka, że Anika na prawdę chciała na nią iść. Śpiewała jej ulubiona kapela coverowa. Jednak miała inne plany, Annie powiedziała, że trochę się spóźni. Na szczęście będą śpiewać jeszcze na zakończenie, wtedy już będzie po wszystkim. Dziewczyny wybierały sukienki, które ubiorą, dodatki itp. Annie ubierze falowaną sukienkę o kolorze cerwonym. Poza tym czarną opaskę z białym kwiatem. To naprawdę ładnie wyglądało. Anika za to postanowiła nałożyć fioletową sukienkę bez ramiączek, ale z lekko prześwitującą górą koloru zielonego. Lubiła te sukienkę. Przygotowały sukienki i zachowywała się jakby był to zwykły dzień. Głównie oglądały filmiki z youtube. Poza tym śpiewały i w ogóle.
- Eh, mam już dość śpiewania - mówi Anika siadając.
- Tak ja też - odpowiada Annie. - Ej, Anika, wszystko dobrze?
- Ta, czemu się pytasz?
- Wydajesz się czymś zmiartwiona.
To prawda, miedziano-włosa była trochę zmartwiona. Bała się, że jej pomysł może nie wypalić, albo, że coś jej przeszkodzi w jej zadaniu.
- Nie, wszystko jest okie - odpowiada Anika.
- Jeśli tak mówisz.
  Kilka godzin mija, a impreza pomału zaczyna się rozkręcać. Ludzie się już zbierają w centrum miasta. Annie i Anika już się przebrały i poszły na miasto. Wyglądało to trochę jak zwykła imprezka miastowa. Kilka stoisk, mała scena, kilka dmuchańców dla najmłodszych i to wszystko. Mimo to, fajnie to wyglądało.
- Okie, Anika, co gdzie idziemy? - pyta się krótko-włosa.
- Nie wiem, a gdzie byś chciała?
- Nie wiem..
Ostatecznie dziewczyny usiadły na ławeczce i rozmawiały. Czasem trochę tańczyły.
  Dochodziła 23:00 i dziewczyny postanowiły iść już po swoje lampiony. Annie zabrała swój, a Anika została. Wsadziła wszystkie potrzebne rzeczy do taczki i poszła. Było niesamowicie ciemno, jednak Anika miała telefon z latarką. Szukała idealnego miejsca do pożegnania tych dzieci. Odwróciła się i prawie dostała zawału gdy poświęciła na krzaki. Wszystko w ciemnościach jest straszne, zwłaszcza w lesie. Szła wzdłuż tych krzaków, gdy dojrzała jakieś małe przejście. Postanowiła je lekko przesunąć i... Znalazła mały klif. Nie był dość wysoki, a na dole było trochę gruntu, dalej tylko woda. Na górze zaś było drzewo i trawa. Ładnie to wyglądało, było to idealne miejsce. Anika wyciągnęła sprzęt i balony, po czym je nadmuchała. Trzymała już wszystkie sześć balonów, ale nie chciała ich pościć.
- S.. Skąd mam wiedzieć, że tu jesteście? Jeśli tu jesteście dajcie jakiś znak! - powiedziała Anika. Po tych słowach balony lekko zaświeciły, Anikq wiedziała wiedziała, że to duszyczki, które nie mogą się w pełni pojawić. Anika uśmiechnęła się, wzięła jeszcze swój lampion. Razem z nim chciała żeby z ttm lampionem odleciał cały smutek. Wąchała się jeszcze chwilę i puściła. Patrzyła ze łzami w oczach jak dzieci, z którymi tak bardzo się zżyła, na reszcie zaznają wolności. Stała tak chwilę, po czym wzięła wszystko, szbko odstawiła, to co musiała w miejsce, które ustaliła z tamtym panem i szybko pobiegła do centrum. Kiedy przybiegła zostało tylko 5 minut przed północą
- Jestem - mówi zmachana Anika.
- Nareszcie, już się bałam, że mnie wystawisz - mówi Annie.
- No coś ty - uśmiecha się serdecznie.
I w tym momencie wszyscy zaczynają odliczać.
10...
9...
8...
7...
6...
5...
4...
3...
2...
1...
I poleciały. Wszyscy patrzyli na światełka odlatujące w ciemną przestrzeń. Tym razem Anika się nie powstrzymała i łzy poleciał z jej oczu.
- Wszystko w porządku? - pyta się krótko-włosa.
- Tak, po prostu się wzruszyłam - odpowiada.
Mija pół godziny, a trzy nastolatki znane jako Canetis wróciły na scenę. Anika, Annie i reszta tańczyła długo. Kiedy dziewczyny się zmęczyły, nastolatki spytały się rodziców Annie, czy dziewczyna może przenocować u Anika. Na szczęście zgodzili się. Dziewczyny spały do 13:30, tym razem Anice nic się nie śniło.

Ta, która znała prawdę Where stories live. Discover now