°seven°

972 44 25
                                    

Doskonale zdawałam sobie sprawę, że powinnam zagadać do Wolfharda, żebyśmy zaczęli robić ten projekt z hiszpańskiego, bo został nam tylko tydzień.

Wiedziałam to, kiedy mijałam go na korytarzu, albo kiedy przypadkiem siadałam blisko niego w klasie. Jeszcze bardziej przypominałam sobie o tym, kiedy wpadałam na niego na korytarzu, kiedy obciskiwał się z Roxanne.

Ale jakoś nie mogłam się przemóc. Bałam się rozpocząć z nim rozmowę, zrobić pierwszy krok. W głowie wciąż miałam nasz pocałunek na imprezie, choć zapewne on tego nie pamiętał, skoro tak jak mówiła Sadie, byłam tylko jedną z wielu.

Jednak kiedy Noah podczas lunchu, opowiedział mi, że on i jego partnerka, która chyba miała na imię Jackie, skończyli już swój projekt, stwierdziłam, że dłużej tak być nie może.

- Czemu on nie może do mnie zagadać pierwszy? W końcu to też jego projekt - marudziłam do Sadie, kiedy przepisywała ode mnie na kolanie zadanie z matematyki.

- Wolfhardowi raczej nie zależy na ocenach, być może nawet nie pamięta, że ma z tobą zrobić projekt - odparła - Wynik to osiem czy trzy?

- Osiem.

- Strasznie niewyraźnie tu piszesz, Mills. Chyba trochę się spieszyłaś.

- Taa, pisałam wtedy z foczką.

Sadie już nie wytrzeszczała oczu za każdym dazem, kiedy tak nazywałam nieznajomego z którym smsowałam i przyzwyczaiła się do tego.

- To naprawdę całkiem romantyczne, brzmi jak w jakimś fanfiction - powiedziała, zamykając zeszyt - wiesz chociaż gdzie mieszka? I ile ma lat?

Pokręciłam głową.

- Tylko, że ma imię na F - odpowiedziałam - Zresztą nie wyobrażaj sobie zbyt dużo, on ma dziewczynę.

- A propos imion na F, Finn tu idzie! - powiedziała, znacząco trącając mnie w ramię. - I to bez Roxanne! Powinnaś do niego zagadać o tym projekcie.

Poczułam, jak strach i niepewność swobodnie przepływają przez moje ciało. Przełknęłam ślinę.

- No nie wiem...

- No rusz dupsko, Mills! Teraz albo nigdy.

Wiedziałam, że Sadie miała rację - w końcu kiedyś muszę z nim o tym pogadać i lepiej zrobić to prędzej niż później.

Westchnęłam ciężko i podniosłam się z ławki, na której siedziałyśmy. Ruszyłam w stronę Wolfharda, który wyciągnął telefon i zaczął coś w niego stukać.

Niepewnie zatrzymałam się przed nim. Minęło trochę czasu, zanim zorientował się, że przed nim stałam.

- Lilly? - uniósł brwi - co chciałaś?

Poczułam, że strach przed rozmową z Wolfhardem zamienia się w irytację. Czy on kiedyś zapamięta, jak do cholery mam na imię?

- Millie - poprawiłam go cierpko, prychając. - Musimy zrobić ten projekt na hiszpański.

Z początku zmarszczył brwi, jakby próbując zrozumieć o co mi chodziło, aż w końcu pokiwał głową.

- A, ten projekt - powiedział - Spokojnie, mamy jeszcze siedem dni. O czym to tak w ogóle miało być?

- O wybranym mieście Hiszpanii - przypomniałam.

- To w porządku, możemy się spotkać jutro o siedemnastej w Waffle House, by to ogarnąć.

Waffle House to była kawiarnia położona kilka minut od naszej szkoły.

Uniosłam z zaskoczeniem brwi. Nie spodziewałam się, że będzie taki skłonny do umawiania się ze mną na projekt, byłam pewna, że będę musiała go przekonywać. Może Sadie miała rację? Może jak się go bliżej pozna, to rzeczywiście okazuje się być całkiem okej?

new message | F.W ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora