XX. Klękaj i proś

652 52 7
                                    


Junior siedział na podłodze, wokół niego rozciągał się pentagram, a na jego rogach paliły się czarne świece. Harry miał na sobie jedynie czarne spodnie. Na jego twarzy, plecach i klatce piersiowej rozciągały się runiczne wzory rysowane krwią. Pokój w którym się znajdował był ciemny i pusty. Nie było w nim okien, ani lamp, a jedyne światło dawały zapalone świece. W cieniu jednego z rogów były małe metalowe drzwi przez które dałoby się wejść tylko na kolanach. Za nimi stał wściekły ojciec chłopca. Nie zgadzał się na rytuał. Był niebezpieczny i zdecydowanie zbyt mroczny jak dla dwunastolatka, ale przecież był tylko ojcem i prawnym opiekunem, po co brać pod uwagę jego zdanie! Poza tym Junior zadeklarował swoją chęć do odprawienia go. Jeśli nie wyjdzie poprawnie konsekwencje mogą być straszne! Zupełny brak rozsądku! Rytuał miał być recytowany w wielu językach, a jedno przejęzyczenie i wszystko szlak trafi! Tymczasem Junior ostatni raz spojrzał na drzwi za sobą. Jeśli miałby zrezygnować to teraz, ale nie mógł. Jeśli jego narodziny i istnienie miało jakiś cel to było nim zasiąść dziś w tym pokoju, odprawić ten rytuał. Wziął głęboki wdech i zaczął.

- Nafsi, umeficha kitu ndani yangu, ondoka mafichoni, nipe nguvu zako, maarifa na utukufu wako! Wewe ambaye umekufa mara nyingi, unarudi tena mwilini mwangu. (Suahili tłum. Duszo coś we mnie się ukrywasz, wyjdź z ukrycia, daj mi swą moc, swą wiedzę i chwałę! Tyś co umierać mogłeś razy wiele, powracasz na nowo w mym ciele.) - przerwał recytować i przeciął swój lewy nadgarstek skrapiając każdą ze świeczek swoją krwią. Przewrócił stronę w starej księdze i kontynuował. - Guarda de les portes de l'infern, pren la meva sang en acte de sacrifici, tingueu pietat de la meva humil súplica i deixeu que l'esperit malvat marxi. (Kataloński tłum. O strażnicy bram piekielnych weźcie moją krew w akcie ofiary, ulitujcie się nad mym pokornym błaganiem i pozwólcie odejść złemu duchu.) - uczynił to samo co wcześniej, ale z prawym nadgarstkiem. - Et tu aliquid magicae patris mei, absentis pars in se venit et invenietis. Auxilium nobis pueri, cum lacrimis pro vobis redire. (Łaciński tłum. I ty coś mej magii ojcem, przyjdź i odnajdź zaginioną cząstkę siebie. Pomóż nam, dzieciom zlęknionym co do ciebie z płaczem się zwracają.) - Junior czuł jak z powodu przesilenia magicznego i straty krwi słabnie. Zacisnął palce w pięści zmuszając się do ciągłego podtrzymywania rzuconych zaklęć. Po chwili świeczki zgasły niczym za powiewem wiatru, a dym, który się zaczął unosić przybierał humanoidalny kształt.

- Witaj synu zdrajcy... - po pokoju rozbrzmiała wężomowa. - Macie tupet by po swym jakże haniebnym czynie, wracać do mnie z podkulonym ogonem. - syknął ponownie głos.

- Wiem. Nie jesteśmy godni byś się nad nami zlitował, mimo to jestem tu i stawiam na szali swe życie by porozmawiać z tobą panie. - odpowiedział mu również w języku węży wpatrując się w humanoidalny dym z zaciętym spojrzenie.

- Nie boisz się mnie synu zdrajcy?

- Nie boję. Szanuje cię, jesteś potężny i inteligetny. Podziwiam cię za twoją wiedzę i umiejętności. Jednak nie boję się ciebie i nie będę się bać. - Junior tego był pewny. Nigdy, gdy słyszał opowieści o strasznym Czarnym Panu w przeciwności do innych dzieci nie czuł strachu. Voldemort mu imponował, choć nigdy by się do tego nie przyznał. I teraz też się nie bał, klęcząc na skraju wyczerpania przed swoim niemalże idolem z dzieciństwa. Jeśli nie wytrzyma i zginie to Czarny Pan się uwolni by pomścić siebie i innych zabitych. Jeśli uda mu się i wytrzyma wystarczająco długo może przekona Voldemorta do pomocy im i duch użyczy mu swojej magii. Tak czy siak ministerstwo zostanie pokonane. Junior był przygotowany na śmierć rozpoczynając rytuał.

- Taki stosunek do Czarnego Pana u dziecka z tak dobrego rodu? Czy twoi szlamowaci rodzice wiedzą co wyprawia ich kochany syneczek?

- Co z tego, że byli półkrwi? To nie ma związku! A ojciec po wojnie mimo, że pomógł jasnej stronie w podziękowaniu dostał tylko celę w Azkabanie i tortury! A moja rodzicielka nie jest moją matką. Nigdy nie byłem z nią blisko, a prawdziwy dom zapewniła mi dopiero babka. Nie jestem jasnym Czarodziejem i nigdy nie będę! - warknął i ze wściekłą determinacją spojrzał na Czarnego Pana.

- Kryjesz w sobie złość i mrok jakiego jeszcze nie widziałem u dziecka. Niekochany przez matkę, opuszczony przez ojca, zapomniany przez znajomych, klęczysz przede mną szukając u mnie pomocy. Masz jednak wielki potencjał więc od dziś co moje to i twoje będzie. A w zamian zasiądź na tronie królów i zrób porządek z tymi, którzy ośmielili się zniszczyć nasz kraj. - po tych słowach dym rozproszył się by zacząć w niesamowicie szybkim tępie wnikać do ciała chłopaka. Przez usta, przez nos, oczy i nacięte nadgarstki kłęby dymu wlatywały powodując ból gorszy niż można to sobie wyobrazić. Junior zdzierał sobie gardło krzycząc z powodu uczucia rozrywającego jego ciało. Paznokcie wbijał w drewnianą podłogę jakby chciał utrzymać całe ciało od upadku w ciemność. Harry zaczął płakać pod kolejną falą cierpienia i rzucać się w spazmach po podłodze. Po chwili jednak zapanowała cisza. Junior oddychał ciężko leżąc wycieńczony. Na jego policzkach malowały się świeże ślady po łzach, które odznaczały się na wcześniej wymalowanych krwawych runach, a te na jego ciele pod wpływem ruchu i potu zmieniły się w niekształtną czerwoną plamę. Zebrawszy resztki swojej energii podniósł się odrobinę by doczołgać się do drzwiczek i zapukać 3 razy dając znać reszcie. Tam będzie mógł w końcu zemdleć, wiedząc, że jego ojciec nie pozwoliłby by mu się coś więcej stało. Wyciągnął rękę, a po całym budynku rozległo się głośne pukanie. Ostatnim co zobaczył było światło i krzyczący coś ludzie, potem była już tylko ciemność.
***
Długo zostaję ostatnimi czasy w szkole więc mam więcej czasu. Jak widzicie przekłada się to na większą ilość i częstsze publikacje!
W pisaniu rozdziału pomagał mi Google Tłumacz XD, a języki użyte to są Suahili, Kataloński i Łacina.
Mam nadzieję, że się podoba i do następnego!
Bayo!

Ostatnia zbrodnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz