Prolog

55 5 2
                                    

Pięć lat wstecz.

Trzynaście lat mieszkałam w Portland. To właśnie tam chodziłam do szkoły, poznawałam rówieśników, których uważałam za przyjaciół, a z czasem zastępowali ich nowi. Może to trochę przygnębiające, ale taka jest kolej rzeczy. Wiem, ostatnimi czasy bywam bardzo pesymistyczna, ale jak to mówią nic nie dzieję się bez powodu. Moim powodem dlaczego widzę wszystko w czarnych barwach są rodzice. Wróć. Właściwie to tylko ojciec. 

Zacznijmy od początku. 

Trzynaście lat mieszkałam w Portland. To właśnie tam chodziłam do szkoły i możecie uznać mnie za dziwną, ale naprawdę ją uwielbiałam. Poznawałam rówieśników, zawierałam przyjaźnie. Wiadomo, z czasem one się kończyły, lecz wtedy zaczynały się nowe, z nowymi ludźmi. Swoją miłość do fotografii zrodziłam głównie w tym mieście.  W mieście w którym dorastałam od dnia narodzin. W mieście w którym miałam tysiące wspomnień. W mieście w którym ciągle padało, jednak dla mnie nie stanowiło to problemu. Kochałam deszcz. Przede wszystkim w całej tej wypowiedzi dążę do tylko jednej rzeczy, a mianowicie w Portland byłam szczęśliwa. Naprawdę, na serio szczęśliwa. 

Teraz już wiem, że nic nie trwa wiecznie, a moje szczęście, które kiedyś zdawało mi się trwałe, stabilne i nigdy niemające końca, nagle legło w gruzach. Ach, co ja gadam. Całe moje dotychczasowe życie posypało się, dosłownie i w przenośni, w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. To wszystko za sprawą mojego ojca. Który nie tylko zdradził matkę z jakąś panienką na wieczorze kawalerskim swojego kumpla, ale również mnie oraz moich braci - czternastoletniego Jake'a i sześcioletniego Max'a. Obiecał nam, iż już zawsze będziemy razem. Zawsze będziemy rodziną. Dobre sobie. "Jakby kochał to by nie zdradził" . Po raz kolejny usłyszałam głos babci w swojej głowie, kiedy to odbierała nas z lotniska, gdy mama wraz ze mną i rodzeństwem przyleciała do Phoenix w stanie Arizona. Miejsca w którym sama się niegdyś wychowała. Miejsca w którym trzynaście lat temu porzuciła wszystko tylko po to, aby móc założyć swoją własną rodzinę z Simonem Reynolds'em, którego teraz nie mam już nawet ochoty nazywać swoim tatą. Miejsca w którym teraz to ja miałam od nowa budować całe swoje życie takie jakie dotychczas miałam w Portland. 

Wiecie co? Boję się. Okropnie, jestem wręcz przerażona. Mimo to mam w sobie siłę, która wiem, że pozwoli mi zacząć od nowa.

Witaj, Phoenix. Przepraszam, że mówię to już na wstępie. Nie bierz za bardzo do siebie tego co za chwilę usłyszysz, nie jesteś złym miastem, wręcz przeciwnie jest tu całkiem okej. Jednakże nie widzę tutaj swojej przyszłości. Na chwilę obecną nie widzę jej również w Portland. 

Hej, Los Angeles! Widzimy się już tylko za pięć lat. Wtedy już będę tam na studiach i pokieruję swoim życiem według swoich zasad. Bez wrednych ludzi wokół, bez toksycznych przyjaźni, a tym bardziej związków. Nie dam się nikomu złamać, tak jak czterdzieści osiem godzin temu Simon złamał mamę. 

Przyrzekam, będę silna.

Widzimy się za pięć lat. 


UniversityWhere stories live. Discover now