Rozdział VII / Fenomen

3 0 0
                                    

Obudziłam się nagle z walącym sercem, podnosząc jednocześnie do pozycji siedzącej. Po szybkich oględzinach pomieszczenia, z ulgą odnotowałam, że byłam w domu. Odetchnęłam z kolejną ulgą zamykając oczy i padając z powrotem na poduszkę, leżąc tak przez jakiś niedługi czas, bo po tym chciałam sprawdzić, która jest godzina. Zmarszczyłam brwi, gdy nie ujrzałam zegarka tam, gdzie być powinien, czyli na ścianie nad wejściem... i wejście było gdzie indziej... i nie było biurka... i ktoś przestawił moje łóżko!

Podskoczyłam na owym łóżku, powracając do pozycji siedzącej i dokładniej studiując pokój. Nie byłam w domu! Nie byłam w swoim pokoju! Ktoś mnie porwał?! Ale ja nic nie pamiętam! Przyśniłam horror, jak gonił mnie jakiś potwór i mnie dorwał! Uciekałam przed nim, właściwie w tej czarnej sukience na ramiączkach i do kolan, którą miałam aktualnie na sobie, ale... nic innego nie pamiętam!

Jak to nic? Wszystko pamiętasz, tylko nie tak jak powinnaś - usłyszałam wewnętrzny głos i aż przewróciłam oczyma.

„Właśnie, że nic nie pamiętam..."

Tak? A to, że jesteś Ostatnim Mieszańcem? Że żyjesz w erze wojny między wilkołakami i wampirami? Że nienawidzisz Riaan'a, a ubóstwiasz Thomasa, który cię ug...

„Ach dobra już, dzięki za przypomnienie" - burknęłam ignorancyjnie w myślach, przerywając mowę głosu, nie chcąc go już słuchać. Tylko co to wszystko ma do tego obcego pokoju? Tego mi ten zasrany wewnętrzny głos już nie powiedział i oczywiście nie raczył się na ten temat odezwać.

Rozejrzałam się z westchnięciem po pokoju. Praktycznie naprzeciw mnie były drzwi, a po mojej prawej na ścianie okno. Mogłabym w sumie pozbierać się stąd i najnormalniej w świecie wyjść, co chciałam uczynić, zawieszając jednak na chwilę wzrok na niedużej szafce po mojej lewej, na której stało kilkanaście dennych zdjęć jakiejś wesołej parki w różnych miejscach, blondyny i bruneta.

Przejechałam szybkim wzrokiem po tych zdjęciach i spojrzałam znów na drzwi, chcąc się zebrać i wyjść, gdy nagle zamarłam w bezruchu. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, dodatkowo nie ułatwiając mi przez to złapania oddechu.

Odwróciłam powoli głowę w stronę szafki ze zdjęciami i zatrzymałam wzrok na jednym, bardzo charakterystycznym zdjęciu. Wyszłam z łóżka i podeszłam bardzo powoli do owej szafki. Między tymi wszystkimi zdjęciami, w samym centrum znajdowało się jedno w ramce z kwiatkami, które przedstawiało uśmiechniętą blondynkę w objęciach uśmiechniętego bruneta w dniu ślubu. Nic nadzwyczajnego by w tym nie było, gdyby nie fakt, że tą blondynką byłam ja, a brunetem Riaan.

Patrzyłam oszołomiona na zdjęcie przez niedługi czas, a po chwili uniosłam drżącą dłoń w stronę ramki i wzięłam ją. Studiowałam zdjęcie przez kolejne chwile ciszy, aż w końcu mój roztrzęsiony organizm nie wytrzymał obciążenia trzymanego w dłoni i upuściłam ramkę, czemu przy upadku towarzyszył odgłos tłukącego się szkła.

Cofnęłam się w kąt pod ścianą obok łóżka i objechałam na podłogę, spoglądając na moją lewą dłoń, gdzie na jednym z palców widniała złota obrączka wraz z pierścionkiem zaręczynowym.

„Ja śnię, ja po prostu śnię..." - powiedziałam do siebie w myślach zamykając oczy i szczypiąc się w rękę. Prócz bólu, nie poczułam jednak, by cokolwiek uległo zmianie, a po otworzeniu oczu wciąż byłam w obcym pokoju. Zaczęłam ciężej oddychać, słysząc w międzyczasie, jak ktoś wchodzi po schodach za drzwiami. Musiałam obudzić się z tego realnego snu!

Spojrzałam teraz na szkło i w przypływie negatywnych emocji, złapałam jeden odłamek, przystawiając go sobie do prawego przedramienia i bez zastanowienia rozcinając skórę. Ciemno czerwona krew od razu popłynęła z rany, skapując na podłogę. Zabolało, ale nie tak jak powinno, przede wszystkim, bolało mniej, choć może to przez adrenalinę i dopiero za chwilę poczuję większy ból? Dla upewnienia zrobiłam jeszcze jedno, takie same nacięcie obok tego pierwszego. Wrażenia nie były inne, ani nic również nie uległo zmianie.

Wybraniec Opiekunów: Ostatni Mieszaniec (wstrzymane)Where stories live. Discover now