III

135 16 2
                                    

Gerwazy następnego dnia obudził się pierwszy. Jakież było jego zdziwienie, widząc jego oraz Nerona we własnym łóżku. 'Co kurwa?' - pomyślał. Chciał wstać, jednak podejmując pierwszy krok, upadł z powrotem na łóżko. Neron, czując upadek szlachcica, również wybudził się ze snu. Popełnił ten sam błąd co Gerwazy - usiłował podnieść się z łóżka.

Kac morderca był niebywale potężny tego ranka. Definitywnie zmiótł z planszy obu mężczyzn. Wraz ze złym samopoczuciem, atmosfera stała się wyraźnie napięta. 'Wracaj do wanny kurwa' - wypowiedział z trudem obolały właściciel apartamentu. Dres nie chciał być nieposłuszny, jednak nie mógł ruszyć się z miejsca, wiec wycieńczony odpowiedział 'W twoim wieku nie powinieneś się mądrować tylko wąchać kwiatki od dołu'.

Gerwazego oblała fala oburzenia, jednak był zmasakrowany, więc powiedział tylko 'Uduszę cię gnoju szczylu śmieciu zakało pasozycie'. Neron, choć urażony, wyglądał na niewzruszonego. Jego stan nie pozwalał mu na bezpośrednie wyrażanie nagłego sprzeciwu. Odpowiedział tylko krótkim 'Gadu gadu stary dziadu', tym samym skutecznie uciszając Gerwazego.

Kilka bolesnych godzin później nadal mieli trudność, by się podnieść, jednak było to wykonalne dla obu mężczyzn. Napięcie z czasem ustąpiło, a Neron i Gerwazy postanowili pozostać w dotychczasowych pozycjach.

Kompletne wytrzeźwienie zajęło im dłużej niż mogliby się spodziewać. Po dłuższej chwili uznali, że najlepiej będzie zaczekać. Ułożyli się wygodnie, wtuleni w siebie nawzajem. Pasowali  do siebie niczym kebab z mieszanym, ale wtedy nie znano tychże specjałów, zatem możnaby określić to połączenie świetnym niczym samo Imperium Rzymskie.

Quo Vadis, Mocium PanieWhere stories live. Discover now